Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
32.10 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:63.70 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: kcal

W krainie kamieni i procentów. Dzień 9.

Poniedziałek, 7 lipca 2014 • dodano: 21.07.2014 | Komentarze 2

Chcieć nie zawsze znaczy móc.

Kamienie i procenty. Mandre - Kolan - Pag - Simuni - Mandre

Z każdego miejsca na Pagu widoczny jest najwyższy z jego punktów jakim jest góra Sveti Vid. Od wschodniej strony obrywa się do morza trzystusetmetrową przepaścią ale od zachodniej prowadzi na nią znakowany szlak, który ma początek w miejscowości Kolan. Na mapie, którą otrzymałem w informacji turystycznej, było wyraźnie zaznaczone, że trasa ta jest przejezdna rowerem i określana jako pieszo-rowerowa więc jedynie kwestią czasu było to kiedy się tam wybiorę. 

Po wczorajszym dniu bez roweru dzisiaj zebrałem się w drogę dopiero późnym popołudniem a co za tym idzie czasu na jazdę nie miałem zbyt wiele. Chciałem wjechać na szczyt, posiedzieć tam trochę i wrócić do domu. Jednak plany musiałem zmienić szybciej niż myślałem. Wyjazd z Mandre i dwie wspominane już w poprzednich dniach porządne hopki szybko ustawiły tętno na rowerowym poziomie. Z Kolan do głównej drogi kolejny ośmioprocentowy podjazd i za chwilę staję przy oznakowanym początku szlaku na górę.
Początek, jak się później okazało, nieprzejezdnego szlaku na Sveti Vid
Początek, jak się później okazało, nieprzejezdnego szlaku na Sveti Vid © rmk

Asfalt znika, pojawia się całkiem dobrej jakościu, szutrowa droga więc raźno ruszam do przodu. Po około kilometrze zaczynają pojawiać się kamienie, droga zwęża się dość znacznie ale kręce dalej. Pięćset metrów od tego miejsca pierwszy raz muszę zejść z roweru. Podłoże przechodzi w kamienisto-kamieniste, jest wąsko, z jednej strony kamienny murek, z drugiej krzaki z bardzo ostrymi kolcami, które tną skórę jak skalpel. Trudno, mogę trochę poprowadzić. Dwie, trzy minuty marszu i znów moge trochę jechać. Nie trwa to długo, ledwie dwieście metrów. Znów kamienie, powtórka z przed chwili. Niezrażony zsiadam z roweru i prowadzę do góry.
Zaczyna być nieciekawie... Szlak na Sveti Vid, Pag
Zaczyna być nieciekawie... Szlak na Sveti Vid, Pag © rmk

Po chwili odsłania się widok na dość długi odcinek szlaku i mym oczom ukazuje się to czego zobaczyć nie chciałem. Szlak poprowadzony jest po kamieniach, ostrych skałach i wśród krzaków. Zostawiam rower, kawałek idę pieszo aby upewnić się namacalnie, że nic z tego nie będzie i ze spuszczoną głową wracam, biorę rower pod pachę i kieruję się z powrotem do domu. Z wjazdu na górę nici, szlak jest totalnie nieprzejezdny ani dla mojego roweru ani dla żadnego innego. Bardzo ale to bardzo uparty bądź zwariowany rowerzysta na fullu mógłby próbować ale szanse na powodzenie naprawdę marne. Niniejszym prostuje więc informacje z mapy i określam ten szlak jako tylko i wyłącznie pieszy. Kierując się do początku szlaku, do głównej drogi spotykam kolegę, który cały swój dobytek ma ze sobą. Niestety nie jest to szalony sakwiarz, który jedzie dookoła świata a żółw. U nas to zwierze, które trzyma się w akwariach, w tej części Europy żyją one na wolności i nie są czymś niezwykłym. Dla mnie to spora atrakcja, więc korzystam z okazji i robię mu prawdziwą sesję foto :)
Napotkany kolega :)
Napotkany kolega :) © rmk

Ciężko było pogodzić mi się z myślą, że z wjazdu na górę nic nie będzie więc szybka zmiana planów i po dotarciu do głównej drogi skręcam w lewo i kieruję się w stronę stolicy wyspy, miasta o takej samej nazwie czyli Pag. Prowadzi do niego świetnej jakości asfalt, stety lub niestety ciągle po górkę. Podjazd jest dość długi, lekko wkurzający. Nie lubię tego typu górek, preferuję większe nachylenie i wspinaczkę. Chcąc, niechcąc funduję sobie konkretny trening jadąc mocnym tempem mijając po drodze wielu szosowców, którzy nie potrafią ukryć zdziwienia, że objeżdża ich gość na crossowym rowerku. Cóż, czasem pozory mylą ;) Osiągając przełęcz tuż przed samym Pagiem, a właściwie nad nim, z przykrością stwierdzam, że nie dam rady zjechać do miasta, wrócić do góry i dalej do domu przed zmrokiem. Bardzo tego żałuję bo podjazd od strony miasta prezentuje się zgoła inaczej niż ten, którym przyjechałem do tego miejsca. 10% do góry z dwoma tylko zakrętami prezentuje się naprawdę zacnie. Zostawiam sobie ten podjazd na później i wracam do domu. Teraz już prawie non stop z górki, tempo dobrze ponad trzydzieści więc poraz kolejny objeżdżam kilku "zawodowców" i zachaczając po drodze o Simuni, dojeżdżam do domu zmęczony ale zadowolony. Na Sveti Vid nie wjechałem ale zaaplikowałem sobie mocny trening pod górkę i pokaźnie zwiększyłem pokłady endorfin w swoim organiźmie. 
Widok na miasto Pag z przełęczy tuż nad nim
Widok na miasto Pag z przełęczy tuż nad nim © rmk

Wczoraj dzień bez roweru, dzisiaj krótko ale intensywnie, widok z przełęczy na miasto Pag jest przepiękny i dla niego samego warto było spędzić te półtorej godziny na rowerze. Coraz bardziej mi się tu podoba :)




Komentarze
rmk
| 08:07 wtorek, 22 lipca 2014 | linkuj Trafna puenta :)) I nawet u nas na ścieżkach sporo żółwi można spotkać ;))
Trollking
| 17:31 poniedziałek, 21 lipca 2014 | linkuj W sumie jak w Poznaniu - niby ścieżki oznaczone jako rowerowe a nadają się tylko dla pieszych :) i to warunkowo. Żółw - meegaa.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa denap
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]