Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1079.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:13
Średnia prędkość:26.01 km/h
Maksymalna prędkość:49.70 km/h
Suma podjazdów:3946 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:49.08 km i 3h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
167.80 km 0.00 km teren
06:16 h 26.78 km/h:
Maks. pr.:41.50 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:634 m
Kalorie: kcal

Przystankowym szlakiem.

Sobota, 28 marca 2015 • dodano: 29.03.2015 | Komentarze 7

Przystanek gdzieś za Wrześnią. Rozglądam się wokół i w kilka chwil wiem już kto kogo lubi, kto jest wrogiem i jaki klub tu rządzi. Podobnie jak ludzie pierwotni w jaskiniach tak okoliczni mieszkańcy i bywalcy tego miejsca znaczą ściany czym popadnie aby został po nich jakiś ślad. Chwile dłużą się w nieskończoność, dla urozmaicenia poczytałbym rozkład jazdy ale nic tu nie jeździ od dawien dawna, po tabliczce zostało już tylko wspomnienie. Trochę znudzony zaczynam studiować swoją podręczną mapę i szukam na niej zaznaczonych miejsc takich jak te. Wiem, że ich nie znajdę ale muszę się czymś zająć. Nieco bezradny siedzę na jedynej ocalałej desce spośród czterech, które składały się kiedyś na ławkę i czekam aż przestanie padać. Będę mógł wtedy kontynuować to co zacząłem kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, optymistycznie zakładając że w taki dzień jak dzisiejszy da się coś w ogóle zaplanować. Przysłowiowe w marcu jak w garncu stało się faktem a ja chroniąc się przed kaprysami marcowej pogody szukam ukojenia w zapomnianej budzie gdzieś w samym środku niczego. Miło się zaczyna dzisiejsza, rowerowa wycieczka.

Droga krajowa numer 92 na odcinku z Poznania do Wrześni jest dość nieprzyjemna. Przez większą część dystansu dzielącego oba miasta przebiega bez pobocza, ale sobotni poranek rekompensuje to małym ruchem. Korzystając z tego, że wieje mi delikatnie w plecy, jadę cały czas ponad 30km/h, chcąc jak najszybciej zjechać na mniej uczęszczane trakty. Po 66km od domu zjeżdżam w końcu z krajówki i udaje się w kierunku Nowej Wsi Królewskiej, gdzie zaplanowałem pierwszy przystanek przy pięknym, drewnianym kościele. Robię kilka zdjęć, próbuję dostać się do środka ale niestety drzwi zamknięte są na amen. Bardzo lubię drewnianą architekturę sakralną, lecz przeważnie jest mi dane podziwiać ją tylko z zewnątrz, przeważnie tego typu kościółki są zamknięte i nie inaczej było tym razem. Zbierając się w dalszą trasę oglądam się za siebie i zauważam to czego widzieć nie chciałem. Czarne chmury zbliżają się do mnie wielkimi krokami, pozostaje mi tylko jechać przed siebie i przy pierwszych oznakach deszczu chować się gdzieś pod dachem. Tym razem udaje mi się to niemalże perfekcyjnie. Moim schronieniem zostaje zapomniany, brzydki i zniszczony przystanek gdzieś wśród pól.

Po przymusowym postoju ruszam w kierunku Ciążenia mijając po drodze kolejny drewniany kościół, tym razem w Zieleniecu. Tym razem nie tak okazały jak poprzedni, więc tylko jedno szybkie zdjęcie i jadę dalej. W Samorzewie widzę stojący na wzgórzu stary wiatrak ale nie znajduję do niego dojazdu, ciasna zabudowa gospodarcza dookoła niego skutecznie uniemożliwiła mi dostanie się pod niego. Mógłbym spróbować przejechać przez czyjeś podwórze ale nie chciałem ryzykować spotkania z nadgorliwym psem więc zrezygnowany przejechałem przez wieś i po chwili byłem już w Ciążeniu. Prezentujący rokokowy styl Pałac Biskupi z 1758r. znajdujący się w tej wsi zrobił na mnie duże wrażenie. Zadbany, pięknie położony na wysokiej skarpie nad Wartą, jest idealnym przykładem tego, że Wielkopolska kryje w sobie mnóstwo perełek. Obecnie przemianowany na Dom Pracy Twórczej UAM w Poznaniu kryje w sobie największy w Polsce i jeden z największych w Europie zbiór literatury masońskiej. Zaspokoiwszy swoją ciekawość i nasyciwszy swoje oko tym miejscem chciałem szybko przemieścić się do Lądu ale po zaledwie jednym kilometrze jazdy musiałem szybko schować się pod wiatą przystankową. Z nieba lunęło szybko i gwałtownie. Deszcz zmienił się w grad i po raz pierwszy tego dnia zacząłem się zastanawiać czy nie skrócić wycieczki do najbliższej stacji pkp i w spokoju nie wrócić do domu. Na szczęście kilka suszonych daktyli szybko wybiło mi ten pomysł z głowy i po kilku minutach ruszam dalej w zaplanowanym wcześniej kierunku. 

Zabytkowy zespół klasztorny w Lądzie, dawne Opactwo Cystersów od kilku lat uznawany jest za pomnik historii. Jego historia jest długa i burzliwa. Z najstarszych obiektów, datowanych na XIIw. nie zostało właściwie nic ale to co stoi tam obecnie jest  i tak warte tego aby te miejsce odwiedzić. Kościół  pw. NMP i Św. Mikołaja robi wielkie wrażenie a piękne położenie, tuż nad meandrami Warty dopełnia całości. Co prawda nie jest to zabytek tej klasy co Opactwo w Lubiążu, które odwiedziłem całkiem niedawno, ale jeśli ktoś lubi takie miejsca to bez wątpienia powinien tu przyjechać. Dla mnie był to główny cel dzisiejszej wycieczki.

Jadąc przez Nadwarciański Park Krajobrazowy podziwiam piękno przyrody i liczne starorzecza. Będę musiał tu wrócić, piękne miejsce, piękne tereny. Będąc w Zagórowie zerkam na mapę i swoim zwyczajem chcąc skrócić drogę tak nawiguję, że ląduję gdzieś w lesie, tłukąc się po piasku. Nie byłbym sobą gdybym nie przekombinował, nie mogło być inaczej i tym razem. Po paru kilometrach wyjeżdżam w polu, widzę zabudowania więc jest cywilizacja, jest dobrze. Do Gizałek, już po asflacie, dojeżdżam nieco zmęczony. Robię przerwę na stacji paliw gdzie ucinam dłuższą pogawędkę z miejscowym amatorem trunków wszelakich. Sympatyczny Pan długo nie może się nadziwić skąd i dokąd jadę. Pije za moje zdrowie i życzy mi powodzenia w dalszej jeździe. Nie wiem na ile to było szczere, ale po kilku kilometrach znów łapie mnie deszcz i kolejny zapomniany przystanek staje się moim sprzymierzeńcem na kilka minut. 

Od Grabu, gdzie na chwilę zatrzymuje się podziwiając remontowany pałac z początku XIXw., do Czermina jadę przy ciągłym akompaniamencie spadających kropel deszczu. Podejmuję jedyną rozsądną decyzję w tych warunkach i decyduję się ciąć plan wycieczki i skończyć ją w Pleszewie. Na dokładkę jadę jeszcze tylko do Chocza, aby odwiedzić te miasteczko leżące nad Prosną i wykorzystać jakoś czas, który pozostał mi do najbliższego pociągu. Przed Broniszewicami deszcz zmienia się w ulewę, ulewa w grad a ja studiuję kolejne hieroglify na kolejnym napotkanym przystanku. Jestem mokry ale uśmiechnięty, sam nie wiem dlaczego.

Dojeżdżam do Pleszewa i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestaje padać i wychodzi słońce. Jeżdżę trochę po mieście, nadrabiam to czego nie widziałem tydzień wcześniej i jadę na dworzec. Z dużym niedosytem ale jednak zadowolony wsiadam do pociągu i patrząc się przez okno na zachodzące słońce zastanawiam się co chciało mi przez to powiedzieć, że się pokazało. Lepiej późno nic wcale? 



Zaliczone gminy: Lądek (209), Zagórów (210), Gizałki (211), Czermin (212), Chocz (213)


Kościół św. Andrzeja w Nowej Wsi Królewskiej 1550r. 


Kościół św. Mikołaja w Zieliniecu, XVIIIw.


Późnobarokowy Pałac Biskupi w Ciążeniu 1760r.


Późnobarokowy Pałac Biskupi w Ciążeniu 1760r.


Późnobarokowy Pałac Biskupi w Ciążeniu 1760r.


Późnobarokowy Pałac Biskupi w Ciążeniu 1760r.


Opactwo Cystersów w Lądzie.


Opactwo Cystersów w Lądzie.


Opactwo Cystersów w Lądzie.


Opactwo Cystersów w Lądzie.


Gdzieś pośród lasów.


Gdzieś pośród lasów.


Klasycystyczny pałac w Grabie.


Kościół św. Jakuba Apostoła w Czerminie, XVIIIw.


Jeden z wielu odwiedzonych dzisiaj przystanków. Centra kultury, miejsca spotkań i schronienie dla rowerzystów. Tuż po ulewie i gradobiciu...


Chocz.


Rynek i ratusz w Pleszewie.


Już w pociągu, trochę witaminy D na koniec dnia...


Dane wyjazdu:
22.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 27 marca 2015 • dodano: 27.03.2015 | Komentarze 0

Do pracy w deszczu, powrót już na sucho. Dodatkowo zakupy.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
11.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal

Praca.

Czwartek, 26 marca 2015 • dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Cały czas w kapuśniaku.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
70.60 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:330 m
Kalorie: kcal

Tu i tam.

Środa, 25 marca 2015 • dodano: 25.03.2015 | Komentarze 10

Oglądałem dzisiaj od samego początku Dwars door Vlaanderen i świetną jazdę Michała Kwiatkowskiego, który jednak na finiszu się nie popisał i tak mnie naszła ochota na kręcenie znacznie powyżej swojej normalnej średniej przelotowej, że nogi bolą mnie teraz jak to piszę ;) W Rokietnicy zorientowałem się, że zapomniałem bidonu i jakiejkolwiek gotówki, więc kurs powrotny do domu, z taką prędkością za daleko bez wody nie zajadę ;) Wracałem w towarzystwie szosowca, pogadaliśmy sobie o jeździe i naszej pasji. Bardzo fajna odmiana od samotnych jazd, mam nadzieję że jeszcze z nim wspólnie pokręcę :) Wróciłem do domu, nawodniłem się nieco ale było mi mało na dzisiaj więc dokręciłem jeszcze przez Koszalińską nad Strzeszynek, pętla dookoła jeziorka i powrót do domu.
Szybko, wiosennie i sympatycznie :)
Kategoria 50-75


Dane wyjazdu:
38.60 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Wtorek, 24 marca 2015 • dodano: 24.03.2015 | Komentarze 0

A po pracy wyręczyłem kuriera odbierając paczkę z Berpo po czym przejechałem się jeszcze wolniutko nad Strzeszynek. Wiosennie i leniwie.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
31.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca + miasto.

Poniedziałek, 23 marca 2015 • dodano: 23.03.2015 | Komentarze 0

W te i we wte do pracy. Później biblioteka i trochę kręcenia się wokół domu do sklepu, fryzjera i takie tam ;)
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
31.90 km 0.00 km teren
01:19 h 24.23 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Takie tam.

Niedziela, 22 marca 2015 • dodano: 23.03.2015 | Komentarze 0

Łagiewniki na poligonie. Więcej mi się dzisiaj nie chciało :) 
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
150.30 km 0.00 km teren
05:47 h 25.99 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:661 m
Kalorie: kcal

Z pozoru nieciekawie.

Sobota, 21 marca 2015 • dodano: 21.03.2015 | Komentarze 14

Płacą im za to. Oszukują na każdym kroku. Pomimo tego każdego dnia większość społeczeństwa z niecierpliwością na nich czeka i nasłuchuje tego co powiedzą i co napiszą. Nie, to nie księża. Więc kim Oni są?

Pierwszy dzień kalendarzowej wiosny spędziłem jeżdżąc rowerem. Zupełnie tego nie planowałem, wyszło samo z siebie. Ten dzień miałem spędzić w domu, miałem się lenić i późnym wieczorem kładąc się do łóżka żałować tego, że dwudziesty pierwszy marca był taki brzydki. Siedząc rano po śniadaniu i pijąc ulubione espresso zastanawiałem się jak to jest być meteorologiem i czy to aura jest na tyle nieprzewidywalna na 24h do przodu czy też to właśnie pogodynki są tak niedoinformowane . Miało być załamanie pogody, miał być deszcz, późnym popołudniem nawet ze śniegiem a tymczasem za oknem uśmiechało się do mnie piękne słońce. Świeciło i mówiło do mnie, że nie mogę tego dnia spędzić bez roweru. Nie było już pytania czy, zostało pytanie gdzie jechać. Może gdzieś na południe od domu, może Jarocin, pomyślałem. Tam mnie jeszcze nie było i postanowiłem to zmienić. 

Do Śremu droga była mi dobrze znana. Lubię tę trasę, w większości prowadzi zalesionym terenem, ruch na niej jest niewielki przez co jedzie się tam naprawdę przyjemnie. Małym ale jest stan nawierzchni pomiędzy Radzewicami a Czmońcem, bardzo złej jakości asfalt a raczej to co niego zostało. Od rogatek Poznania do Rogalinka, przez dziesięć kilometrów siedział mi na kole jakiś szosowiec. Jechałem swoim, równym tempem w okolicach 30km/h i miałem to kompletnie gdzieś, że jedzie cały czas za mną i z tego korzysta ale liczyłem na to, że jak nasze drogi się rozjadą to doczekam się chociaż jakiegoś podziękowania, machnięcia ręką, czegokolwiek. Ale gdzie tam, ani cześć ani pocałuj mnie gdzieś. Minął mnie sto metrów przed skrzyżowaniem i tyle go widziałem, skręciliśmy w inne strony. Takie pokazu buractwa jeszcze nie widziałem, aż nie wiem co napisać.

W Śremie przystanąłem na chwilę szukając na niebie oznak brzydkiej pogody ale moje poszukiwania spełzły na niczym. Trudno, jadę dalej. Przed Dolskiem teren się pofałdował co w połączeniu z silnym wiatrem z boku dało mi nieco we znaki. Gdy zatrzymałem się na malutkim rynku i spojrzałem na średnią prędkość z jaką się dziś przemieszczałem byłem lekko mówiąc zdziwiony. Jest forma, jedzie się szybko :)

Pierwszą odwiedzona przeze mnie dzisiaj gminą, z tych wcześniej niezaliczonych, był Borek Wielkopolski. Królestwo niejakiego Mroza i jego rodziny. Swego czasu bardzo mocno wspierał on kolarstwo za co ma u mnie dużego plusa. Rowerowa dusza tej małej gminy jest widoczna do dzisiaj o czym świadczy bicykl pod ratuszem i rowerowe ciekawostki na umieszczonych przy nim tablicach. Mała rzecz a cieszy. W kolejnej gminie czyli Jaraczewie jedyną perełką na jaką natrafiłem był kościół w Rusku. Drewniany, szachulcowy kościół p.w Św.Wojciecha jest naprawdę warty tego aby go odwiedzić. Kolejna drewniana świątynia czekała na mnie w Noskowie ale nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia jak poprzednia. 

Gdy dojechałem do Jarocina zastanawiałem się co robić dalej. Pojeździłem trochę po mieście, zobaczyłem chyba wszystkie najważniejsze atrakcje z których najbardziej podobała mi się pomnik glana, jak na festiwalowe miasto przystało. Rynek bardzo podobny do tego w Lesznie, tylko trochę mniejszy. Zjadłem posiłek prawdziwego sportowca czyli jakiś zestaw w M'cu i przy kawie analizowałem mapę. Pogoda w dalszym ciągu całkiem całkiem, więc padło na Dobrzycę i pałac jaki się w niej znajdował. 

Kilkanaście kilometrów jakie dzieliło Dobrzycę od Jarocina przejechałem w tempie ekspresowym. Wiało mi na tym odcinku mocno w plecy więc najedzony organizm zaczął pracować na najwyższych obrotach i po chwili byłem już na miejscu. Sam pałac, reklamowany już w samym Jarocinie, mocno mnie rozczarował. Byłem, zobaczyłem i bez żalu odjechałem. Skierowałem się na Pleszew gdzie postanowiłem zakończyć dzisiejszą wycieczkę. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że dworzec pkp nie znajduje się w samym mieście tylko kilka kilometrów od niego przez co nie dane mi było zobaczyć tego co Pleszew ma mi do zaoferowania. Pociąg, który miał zabrać mnie do domu odjeżdżał za kilkanaście minut a na następny musiałbym czekać prawie dwie godziny. Mógłbym wykorzystać ten czas na objazd miasta i okolic ale coś trzeba zostawić na później. I aby mieć do czego wracać ;)

Przywitałem wiosnę na rowerze, pomimo tego że wg wszystkich meteorologów i speców od pogody to nie miało prawa się udać. Atrakcji po drodze nie miałem zbyt wiele ale w takie dni jak ten cieszą mnie nawet takie rzeczy jak widok zamiatanych obejść w mijanych wsiach, wzmożone prace polowe które towarzyszyły mi dzisiaj niejednokrotnie czy też ilość ptaków w powietrzu. Wiosna idzie na całego i czuć i widać to wszędzie. Z pozoru nieciekawy ale jednak udany wyjazd :)

A wiatr jak to wiatr, żył swoim życiem...



Zaliczone gminy: Borek Wielkopolski (203), Jaraczewo (204), Jarocin (205), Kotlin (206), Dobrzyca (207), Pleszew (208)


Rynek w Dolsku.


Pagórkowato. Okolice Dolska.


Ratusz w Borku Wielkopolskim.


Borek Wielkopolski.


Borek Wielkopolski.


Borek Wielkopolski.


Borek Wielkopolski.


Kościół p.w. Świętego Wojciecha z 1833 r w Rusku.


Drewniany Kościół Św. Trójcy w Nosku, XVIIw.


Pomnik glana w Jarocinie.


Ratusz w Jarocinie.


Ratusz w Jarocinie.


Dom Pomocy Społecznej w Zakrzewie.


Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.


Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.


Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.


Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km teren
02:04 h 24.68 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:238 m
Kalorie: kcal

Po okolicy.

Piątek, 20 marca 2015 • dodano: 20.03.2015 | Komentarze 4

Miałem wielką ochotę pojechać dzisiaj do Bydgoszczy, zahaczając po drodze o pewne miejsce, które mam na swojej liście do odwiedzenia od dawna ale jakoś tak wyszło, że zostałem w domu. Siedziałem w nim, wypiłem kawkę, zrobiłem obiad, wypiłem druga kawkę, zjadłem ciasto i patrząc za okno nie wytrzymałem i wsiadłem na rower. Przeszukałem w głowie szufladki z miejscami, w których jeszcze nie byłem a które są względnie blisko i padło na Mrowino i pewną miejscówkę o której słyszałem, że jest ciekawa i że warto tam zajrzeć z aparatem. 

Opuszczone więzienie a raczej opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie został zamknięty w 1991 roku. Od tego czasu stoi i niszczeje. Złodzieje i złomiarze wynieśli z niego wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Zniknęły futryny, kraty w oknach, klamki, rury, dosłownie wszystko. Spodziewałem się, że na ścianach będą jakieś grypsy, cokolwiek co mogłoby świadczyć o pochodzeniu tego miejsca ale okazało się to wszystko po prostu ruiną. Taką bez wyrazu, bez klimatu, rozsypującą się budowlą. Byłem, zobaczyłem i odjechałem. Spotkałem wewnątrz dwójkę chłopaków, którzy wyładowywali się artystycznie na odrapanych murach, tagując wszystko wokół, pogadałem z nimi dłuższą chwilę o tym miejscu, o ich pasji i o mojej, było sympatycznie. Ale na początku oni wystraszyli się mnie a ja ich, na teren tej ruiny oficjalnie wchodzić nie można ;)

Słońce powoli chowało się za horyzontem gdy przypomniałem sobie jeszcze o wiatraku, który stoi w Mrowinie i chyli się ku upadkowi. Piękna to budowla, szkoda że jego dni są policzone. Można nawet wdrapać się na górę ale jest to mocno ryzykowne, gdyż stan desek jest naprawdę zły i tabliczka o tym, że obiekt grozi zawaleniem nie jest tu na wyrost. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju wiatraki, ten niedługo będzie już tylko wspomnieniem...

Z powrotem zajechałem jeszcze nad Strzeszynek i stwierdzam, że zarówno jeden, jak i drugi pomost nie dotrwają końca tego roku w całości. Luźne deski, przerdzewiała konstrukcja, aż się prosi o wypadek. Jak zwykle będzie mądry Polak po szkodzie... Miał to POSiR ogarnąć i wyszło jak zawsze. Ehh...


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Opuszczony zakład karny o złagodzonym rygorze w Mrowinie.


Wiatrak w Mrowinie.


Wiatrak w Mrowinie.


Kategoria 50-75


Dane wyjazdu:
11.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 20 marca 2015 • dodano: 20.03.2015 | Komentarze 0

nic
Kategoria Do/Z pracy