Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:407.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:11:26
Średnia prędkość:22.45 km/h
Maksymalna prędkość:45.20 km/h
Suma podjazdów:1535 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:45.32 km i 2h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
20.10 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: kcal

Po bilety.

Niedziela, 30 kwietnia 2017 • dodano: 03.05.2017 | Komentarze 3

No to jedziemy. Majówka miała być zgoła inna ale życie ma dla nas swoje scenariusze.



Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 21 kwietnia 2017 • dodano: 26.04.2017 | Komentarze 1

Czw, pt.


Uśmiech to podstawa.

Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
33.90 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Środa, 12 kwietnia 2017 • dodano: 26.04.2017 | Komentarze 0

Pn, wt, śr.


Kolarstwo nie jest dla mięczaków :)
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
33.90 km 0.00 km teren
01:23 h 24.51 km/h:
Maks. pr.:45.20 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:221 m
Kalorie: kcal

Cisza przed burzą.

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 • dodano: 10.04.2017 | Komentarze 3

Chwila wolnego czasu późnym popołudniem zamieniona w niecałe trzydzieści cztery kilometry rowerowej przyjemności. Silny wiatr, który wiał od samego rana tylko przybierał na sile więc uciekłem do lasu, tam gdzie jego podmuchy są choć trochę słabsze. Wracając do domu naszła mnie ochota na Morasko i wodociągi. Praktycznie całość trasy przejechana na 36x18, jakbym na ostrym kole jechał :)


Widok na Suchy Las i Poznań w oddali.
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
01:38 h 26.33 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:155 m
Kalorie: kcal

Palmowa awaria.

Niedziela, 9 kwietnia 2017 • dodano: 09.04.2017 | Komentarze 5

Wszystko dzisiaj szło tak jak sobie zaplanowałem do czasu aż przy wyjeździe z poligonu przed Złotnikami nie złapałem awarii. Stara zapasowa opona, którą założyłem w poniedziałek w miejsce kompletnie zniszczonej Racer, postanowiła również odejść na emeryturę. Mały kamyczek zrobił w niej sporą dziurę i dętka też odeszła do lamusa. Zabierając się do wymiany okazało się, że nie wziąłem ze sobą łyżek do zmiany i używając klucza od domu dokonałem jego złamania. Z odsieczą nadjechał przypadkowy szosowiec, który obdarował mnie swoją łyżką i odjechał mówiąc, że daje mi ją w prezencie. Brawa dla tego Pana, bezinteresowność godna najwyższego podziwu! Dętkę wymieniłem na nową, koło założyłem i zblokował się tylny hamulec. Prawdopodobnie poszła sprężyna, ale nie chciało mi się sprawdzać więc wróciłem do domu najkrótszą możliwą drogą, z nóżki na nóżkę, z jednym działającym hamulcem i rękoma brudnymi jak po wykopkach. Miało być szybko, mocno i męcząco a wyszło tak jak wyszło. Niedziela palmowa w pełnej okazałości.



Zaczyna się zielenić :)
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
45.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 7 kwietnia 2017 • dodano: 08.04.2017 | Komentarze 2


Już w niedzielę :)
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:145 m
Kalorie: kcal

Strzeszynek.

Czwartek, 6 kwietnia 2017 • dodano: 08.04.2017 | Komentarze 6

Chwila wolnego więc nie było się nad czym zastanawiać tylko brać rower i jechać, gdziekolwiek. Wiało dzisiaj konkretnie to uciekłem do lasu. Rusałka, Strzeszynek, dwie pętelki wokół jeziora i powrót do domu. Nieco ponad godzina kręcenia, ludzi mało, przyjemnie się jechało.




Jezioro Strzeszyńskie.
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
134.50 km 0.00 km teren
04:26 h 30.34 km/h:
Maks. pr.:44.20 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:564 m
Kalorie: kcal

Inowrocław.

Niedziela, 2 kwietnia 2017 • dodano: 03.04.2017 | Komentarze 6

Miały być niedzielne burze ale na niebie nic ich nie zapowiadało więc dwunastą wsiadłem na rower i pojechałem przed siebie. Wyjazd skończyłem w Inowrocławiu. Dziwna to była wycieczka. Szybka, wiosenna, nieplanowana i kompletnie bez pomysłu na to gdzie jechać i jak dojechać tam gdzie miała się skończyć. Spontaniczne kręcenie z dziurawą oponą i wibracjami.



Do południa bawiłem się z Michasiem i z nadzieją patrzyłem za okno. Słońce było, chmury były ale deszczu ani tym bardziej burzy nic nie zapowiadało, poza pogodynkami oczywiście. Pakuję więc aparat, trochę daktyli z rodzynkami, wodę do picia, portfel i w drogę. Po chwili wracam się jeszcze po mapę, może się przydać bo sam nie wiem gdzie jechać i jak z stamtąd wrócić.

Bezwiednie udaję się w kierunku Gniezna, wiatr wieje w moją stronę jedzie się szybko i przyjemnie. Stara piątka przemianowana jest teraz w drogę gminną ale jej nawierzchnia jest świetna i można czerpać przyjemność z jazdy. Po nieco półtorej godzinie kręcenia siadam na gnieźnieńskim rynku, wyciągam suszone owoce i w promieniach słońca zastanawiam się co tu ze sobą począć. Wyciągam mapę i przypominam sobie o tym, że całkiem niedaleko mam miejsce, które zamierzałem już kiedyś odwiedzić ale do tego nie doszło. Mój wybór pada więc na Strzelno z jego romańskimi zabytkami. Kwestią podstawową staje się teraz ułożenie drogi tak aby nie jechać krajówką, która na tym odcinku jest fatalna. Po wyjeździe w stronę Trzemeszna okazuje się jednak, że ruch jest mały i mogę bez większych problemów te kilka kilometrów się przemęczyć. Cały czas jadę dość szybko, zmęczenia nie widać ani nie czuć, jest dobrze. Przed Trzemesznem wskakuję na chwilę na świetną, nową asfaltową DDR-kę, na którą wjazd jednak prowadzi przez podwójną linię ciągłą. Jak widać nie można zrobić idealnie wszystkiego, zawsze pod górkę...


Bazylika prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gnieźnie.

Od Trzemeszna do Strzelna jadę bocznymi drogami. Droga faluje, pojawiają się pagórki i jeziora. Niestety nawierzchnia pozostawia wiele do życzenia i zaczynam się obawiać o żywot opony, która od wczoraj jest dziurawa w trzech miejscach i przy szybszej jeździe czuję takie wibracje jakbym jechał z mocno scentrowanym kołem. Nie jest to ani przyjemne ani zbyt mądre ale co zrobić gdy pasja wygrywa z rozsądkiem. Obiecuję sobie, że po przyjeździe do domu opona idzie na śmietnik, dalej tak nie pociągnę. 


Okolice Trzemżalu.


Pomożecie? Pomożemy :)


Grunt to grunt.

Gdy cała trasa prowadzi asfaltem zawsze muszę coś dodać od siebie. Tym razem skracam drogę pomiędzy Szydłowem a Łosośnikami i trzy kilometry jadę a raczej pcham rower po piasku. Spacer umilają mi sarny, które przypatrują mi się z uwagą, wypoczywając w szczerym polu. Cóż to by była za wycieczka bez terenu?


Piach to piach.

Na rynku w Strzelnie spędzam dłuższą chwilę zastanawiając się dlaczego wybrałem akurat te miejsce. Dwie drogi krajowe jakie przecinają te miasto, tną również rynek, na którym spędzam cenne chwile swojego życia. Filozofia ogarnia mnie na kilka minut, podczas których zjadam dwa banany i wypijam ponad litr izotonika. Czas na romańskie zabytki, czyli to o czym kiedyś czytałem. Jadę na wzgórze św. Wojciecha i odbijam się od bramy kościoła. Zamknięty, przecież jest niedziela... No tak, tak być musiało... Robię foto i niepyszny jadę do Inowrocławia. Wybieram podwójną drogę krajową, coś czego nigdy wcześniej nie robiłem ale nie mam innej, sensownej opcji, poza tym pociąg do domu na mnie czekać nie będzie więc w drogę. Dwadzieścia ostatnich kilometrów jadę blisko 40km/h, ruch znośny ale i tak czuję się mocno niekomfortowo na takich drogach. 


Pomożecie? Pomożemy :)


Strzelno i jego romańskie cuda.


Romańskie cuda w Strzelnie.

Inowrocław przypomina mi śląskie miasta. Brzydki, zaniedbany, patologiczny. Wiadomo, są tężnie, uzdrowisko, wszystko na tip top. Ale gdy jedzie się rowerem od strony Strzelna i wjeżdża w stronę rynku to już nie jest tak kolorowo. Jest brzydko. Inowrocław jest brzydki. Obiad jem w sprawdzonym miejscu, w którym byłem już z Jurkiem. Dobre jedzenie i przede wszystkim nie robią najmniejszego problemu z wprowadzeniem roweru do środka co jest rzadkością. Polecam wszystkim Restauracje Róże, Fiołki i Aniołki, jest przy rynku. Jem obiad i jadę na dworzec. Opona już praktycznie nie nadaje się do jazdy więc własnie tutaj kończę niedzielną wycieczkę. Spontanicznie i z dogorywającym kołem, które żyło swoim życiem. Idealny zestaw na taki dzień jak ten.


Inowrocław.

Zaliczona gmina: Strzelno (350)


Dane wyjazdu:
45.30 km 0.00 km teren
03:59 h 11.37 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:350 m
Kalorie: kcal

Sierakowski Park Krajobrazowy, rodzinnie :)

Sobota, 1 kwietnia 2017 • dodano: 03.04.2017 | Komentarze 5

Sierakowski Park Krajobrazowy okazał się idealnym miejscem na pierwszokwietniową, rodzinną, rowerową wycieczkę. Przepiękne tereny, nieskazitelna przyroda, niezliczone jeziora, pagórki, lasy, cisza i grzejące słońce. Można chcieć więcej? Pewnie tak, ale po co?



Długo nie mieliśmy wspólnego, wolnego weekendu. Praca, obowiązki domowe, codzienność. Gdy tylko trafiła się okazja na rodzinny wyjazd nie zastanawialiśmy się ani chwili. Jedziemy w okolice Sierakowa, samochodem ale z rowerami i przyczepką. Prognoza pogody idealnie wstrzeliła się w nasz kalendarz i obdarzyła nas ponad dwudziestoma stopniami na plusie. Przez chwilę można było się zastanawiać czy to nie żart primaaprilisowy ale tym razem pogodynki sprawiły się na piątkę z plusem.

Wokół Sierakowa tras rowerowych jest bez liku, od wyboru do koloru. Nasz wybór padł na zachodnie krańce gminy i kombinacje szlaków. Jeździliśmy niebieskim "Szlakiem Dzikich Zakątków", trafił się zielony "Do stada", był też czarny "Rowerowy Szlak Stu Jezior". Ta kombinacja okazała się trafna, mogliśmy nacieszyć oko widokami, pojeździć po przepięknych lasach. Sosnowe mieszały się z bukowymi, graby, olsy i modrzewie też się trafiały. Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o tym co uwielbiam najbardziej czyli o pagórkach. Ta część Wielkopolski to polodowcowy, rowerowy raj. Pagórki, górki, wymagające ścianki, po prostu naturalne piękno pofałdowanego krajobrazu, można się tylko zachwycać. Jezior nie zabraknie dla nikogo,tych z infrastrukturą i tych całkowicie dzikich, czekających na odkrycie. Można odpocząć w ciszy i naturze, można w gwarze i cywilizacji. 

Drogi na terenie Sierakowskiego Parku Krajobrazowego są wszelkiej maści. Od nowych, równych jak stół, asfaltowych dróg pomiędzy wsiami po totalnie nieprzejezdne, piaszczyste odcinki jakie zaserwowano nam pomiędzy Prusimiem a Chalinem. Wysypano tam bowiem tony piasku na dobrą gruntową drogę. Jaki był tego zamysł nie mam pojęcia ale na tym odcinku czekał nas spacer. Ciągnięcie roweru z przyczepką w takich warunkach to trening siłowy jakiego nie powstydziliby się najlepsi siłacze.

Jedną z atrakcji miała być wizyta w Olandii w Prusimiu ale na miejscu spotkało nas rozczarowanie. Obsługa kręciła się wokół jakby miała wszystkich i wszystko w d..., w restauracji śmierdziało a teren wokół robił przykre wrażenie. Nie tak to sobie wyobrażałem. Podobna sytuacja miała miejsce w Chalinie. Mieści się tam Ośrodek Edukacji Przyrodniczej, zamknięty na cztery spusty, brudny wokół, zaniedbany i odpychający. Jeśli tak mamy być edukowani to przyszłości w tym nie widzę. 

Dużym problemem okazało się wypicie kawy. Aby tego dokonać musieliśmy zatoczyć pętlę i wrócić do Sierakowa, ponieważ w mijanych wioskach nie było gdzie jej kupić, żadna z mijanych agroturystyk takowej nie serwowała a o Olandii napisałem akapit wyżej. Koniec końców odwiedziliśmy Kuchnię ze Smakiem w Sierakowie i gorąco polecamy to miejsce. Pyszne jedzenie, duże porcje i przyzwoite ceny. Po obiedzie kawę postanowiliśmy jednak wypić nad jeziorem i usiąść na tarasie kawiarni ale jak się okazało można było uczynić to tylko do 16.00 bo później było wesele. My byliśmy o 16.30... I tak o to była to pierwsza od niepamiętnych czasów sobota bez kawy.

Nad jeziorem posiedzieliśmy dość długo dając Michasiowi zasłużony czas na zabawę. A tej było co nie miara, świeżo wysypany piasek na plaży to mnóstwo przyjemności. Mama dzielnie odpoczywała w blasku zachodzącego słońca leżąc wygodnie na kocu a tata dzielnie znosił wszystkie wygłupy swojego synka, zbierając siły na ostatnie kilkadziesiąt kilometrów drogi do domu, tym razem już za kierownicą samochodu. Podział ról w rodzinie musi być... ;-)


Niebieski Szlak Rowerowy "Szlak Dzikich Zakątków".


Pomiędzy Jeziorami Putnik a Śremskim. Trasa Rowerowego Szlaku Stu Jezior.


W lesie, liściastym lesie ;)


Przed Ławicą.


Pit stop na zabawę i drugie śniadanie, Ławica :)


Jezioro Ławickie.


Nie zawsze się jeździ, czasem się idzie. Konkretna ścianka pomiędzy Ławicą a Popowem.


Jezioro Młyńskie w Prusimiu.


Wśród pasożytów.


Ufo w Ośrodku Edukacji Przyrodniczej w Chalinie.


Hop do góry w stronę Śremu. Na szczycie okazało się, że nie było wcale tak hop, hop :)


Gdy się ciągnie za sobą ponad 40kg to nachylenie wzrasta niesamowicie ;))


Góra głazów i panorama na Puszczę Notecką.


Miłe zakończenie dnia, piaszczyste szaleństwa nad Jeziorem Jaroszewskim.