Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:691.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:27
Średnia prędkość:21.47 km/h
Maksymalna prędkość:46.20 km/h
Suma podjazdów:2533 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:49.41 km i 2h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
59.40 km 0.00 km teren
02:27 h 24.24 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:274 m
Kalorie: kcal

Wietrznie.

Środa, 27 stycznia 2016 • dodano: 27.01.2016 | Komentarze 7

Dzisiaj wiatr dał mi się we znaki. Jazda po odsłoniętych odcinkach, wśród pól, była niekończącą się mordęgą. Ale jako, że temperatura jak na przedwiośniu to uśmiech nie schodził mi z twarzy przez cały czas. Ledwie tydzień temu było tyle samo, tyle że w minusie :)

Trasa przejażdżki bez zbędnego kombinowania. Cóż tu zresztą kombinować skoro wszystkie ścieżki wokół komina objechane w te i we wte. Pod wiatr do Lusowa, przez Sady. Później Tarnowo Podgórne i Rokietnica przez Górę i Kokoszczyn. Nic ciekawego, po prostu przyjemna jazda po znanych do bólu ścieżkach. 

Wyjazd bez atrakcji, bez historii ale przyjemny. Dziesięć stopni in plus w styczniu nie często się zdarza :)




Był śnieg, jest jezioro.

Kategoria 50-75


Dane wyjazdu:
76.70 km 0.00 km teren
03:09 h 24.35 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:6.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:320 m
Kalorie: kcal

Zalew Radzyny.

Wtorek, 26 stycznia 2016 • dodano: 26.01.2016 | Komentarze 5

Pogoda dzisiaj mocno nadrobiła ostatnie dni i ukazała swe oblicze niczym jak na przedwiośniu. Po głowie chodziła mi całodniowa wycieczka ale nieprzespana noc, którą zaserwował nam nasz bobas, zrewidowała te plany. Do południa ogarniałem domowe obowiązki, wolny czas pojawił się dopiero w okolicach czternastej więc nie zastanawiałem się ani trochę tylko spakowałem aparat do plecaka, ubrałem się jak na wiosnę i ruszyłem przed siebie.

Przyjemnie było poczuć te kilka stopni na plusie i usłyszeć śpiew ptaków tuż po wyjściu z domu. To, że wiatr wzmógł się bardziej niż powinien nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Takie detale nie mogły zepsuć mi dzisiejszej przejażdżki. Skierowałem się w stronę Rokietnicy decydując się na bieżące korygowanie trasy wedle chęci i samopoczucia.

Już w Kiekrzu postanowiłem pojechać nad Zalew Radzyny. Dawno tam nie byłem i ciekawiło mnie jak się prezentuje o tej porze roku. Kręciło się dobrze, na bieżąco korygowałem również ustawienie siodełka, które jeszcze nie ułożyło się tak jak powinno ale jestem dobrej myśli. Mrowino, Chlewiska, Kaźmierz i w miarę szybko pojawiłem się nad zalewem. Chciałem objechać je wokół i to był błąd. Na końcu asfaltowej drogi po południowej stronie nie wyhamowałem i wylądowałem na polu, oblepiając się po kostki błotem. Wyglądałem jak rzeźba gotowa do obróbki ;) Miły gospodarz zaczął krzyczeć w moją stronę, że dalej nie przejadę i abym zawracał. Nie namyślałem się długo, wziąłem rower pod pachy i wydostałem się z tego błotnistego piekła. 

Słońce zaczęło już chować się za horyzontem więc obrałem kurs powrotny do domu, przez Pamiątkowo, Żydowo, Rokietnicę i dalej po swoich śladach. Powrót bez historii i przygód, z krótkim postojem przez żabką w celu uzupełnienia płynów, tym razem pomarańczowym tymbarkiem. Gdy zrobiło się ciemno temperatura spadła o połowę i trochę zmarzłem. 

Bez planu ale udana przejażdżka. Piękna pogoda i trochę wolnego czasu równa się bananem na mej twarzy. Oby jak najczęściej :)




Zalew Radzyny i ryzykanci. 
Kategoria 75-100


Dane wyjazdu:
62.80 km 0.00 km teren
03:25 h 18.38 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:417 m
Kalorie: kcal

Lodowa Puszcza Zielonka.

Sobota, 23 stycznia 2016 • dodano: 23.01.2016 | Komentarze 18

Coś nie mogę się wybrać do tej Bydgoszczy. Co sobie zaplanuje wyjazd właśnie do tego miasta to zawsze stanie coś na przeszkodzie. Dzisiaj barierą nie do przeskoczenia okazał się mróz, który zatrzymał się rano na minus dziesięciu stopniach i skutecznie wybił mi z głowy długą, szosową trasę. Jako, że szkoda było tracić wolnego dnia, wybrałem plan B. Iście szatański bo dobrze wiedziałem co mnie czeka. Jazda figurowa po Puszczy Zielonce a raczej jej lodowej skorupie. 

Do Trzaskowa najkrótszą możliwą drogą, przez Radojewo i Biedrusko. Mróz szczypał mocno ale wysoka kadencja pozwoliła mi na utrzymywanie ciepłoty ciała na dobrym poziomie. Dokuczliwy był wiatr, słaby ale wyczuwalny i na odkrytym terenie momentalnie powodował, że odczuwalna temperatura leciała na łeb, na szyję. W Potaszach wjechałem już w las i zaczęła się zabawa. Drogi kompletnie zalodzone, niebezpieczne ale przy dobrym balansie i umiejętnym wyszukiwaniu odpowiedniego toru jazdy jechałem dość sprawnie. W Pławnie skręciłem na Zielonkę i poziom trudności wzrósł jeszcze bardziej. Pojawiły się koleiny, pokryte zbitym śniegiem i lodem. Ponad cztery kilometry wolnej jazdy, z nogi na nogę i obserwowaniem każdego metra drogi. 

W Zielonce zasłużony postój. Przejechałem niecałe trzydzieści kilometrów ale tak mi się dały one we znaki, że gorąca herbata z termosu i ciabatta z boczkiem na tamtejszym przystanku smakowały jak w restauracji z trzema gwiazdkami Michelina. Przy okazji rozmasowałem trochę stopy, z którymi ostatnio nie mogę sobie poradzić przy jeździe na mrozie, marzną mi dość szybko i ciężko mi je zmusić do współpracy. Nie wiem czym to jest spowodowane ale coś muszę z tym zrobić.

Do domu postanowiłem wrócić niebieskim szlakiem, odbijając na końcu na Dziewiczą Górę. Droga cały czas skuta lodem, raz po raz poprzecinana głębokimi koleinami, kamieniami i patykami. Jechało się ciężko ale przyjemnie zarazem. Byłem sam ze sobą, nikogo wokół, las, przyroda. Lubię takie warunki, lubię się zmęczyć przebywając na łonie natury. Dwa razy uciekło mi przednie koło i ratowałem się podpórką, gleba była blisko. W okolicach Mielna za wcześnie skręciłem i zamiast po ścieżce, pojechałem po przecince, istny survival.

Na Dziewiczą Górę wjechałem czerwonym szlakiem bez żadnego przystanku i podpórki co przy tych warunkach i moich oponach uważam za duży sukces. Tętno co prawda wskoczyło pewnie na poziom zawałowy ale satysfakcja ogromna. Zjazd na hamulcach aby w całości znaleźć się na dole. Gdy dojechałem już do asfaltu zaczął prószyć śnieg i w jego towarzystwie wróciłem do domu.

Jestem zmęczony jak po dwustu kilometrach. To była naprawdę wymagająca i trudna jazda. Mocno dałem sobie w kość i jestem z tego powodu niezmiernie zadowolony. Bydgoszcz nie ucieknie a zima się skończy i okazji do jazdy w takich warunkach nie będzie przez długi czas. Było warto :)




Lodowa skorupa i moje dzielne opony. Jak się chce to wszystko staje się możliwe :)


Lodowa Puszcza Zielonka.


Lodowa Puszcza Zielonka.


Gdyby ktoś miał wątpliwości kto rozdaje karty w Puszczy ;)


Kategoria 50-75, Wielkopolska


Dane wyjazdu:
51.20 km 0.00 km teren
02:49 h 18.18 km/h:
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:285 m
Kalorie: kcal

Poznańskie fortyfikacje.

Czwartek, 21 stycznia 2016 • dodano: 21.01.2016 | Komentarze 6

Poznańskie fortyfikacje istnieją już ponad 1000 lat – ich historia sięga czasów średniowiecza. W pierwszej połowie XIX wieku powstała potężna twierdza poligonalna. Później, po zjednoczeniu Niemiec, umocnienia rozbudowano w nowoczesnym systemie fortowym. W latach 1876–1886 wokół miasta zbudowano 9 fortów głównych (nr I – IX) i 3 mniejsze forty pośrednie (IVa, VIa i IXa). W latach 1887–1890 pierścień fortyfikacji rozbudowano o kolejne 6 fortów pośrednich nowego typu (Ia, IIa, IIIa, Va, VIIa i VIIIa) oraz kilkadziesiąt schronów dla piechoty, dla artylerzystów i do składowania amunicji. Fortyfikacje były rozbudowywane i modernizowane aż do wybuchu I wojny światowej i w końcu stworzyły skomplikowany system umocnień, zajmujący ogromny obszar o średnicy prawie dziesięciu kilometrów.

Zrobiłem dzisiaj mały wstęp do całodniowej wycieczki po poznańskich fortyfikacjach jaką zaplanowałem już dawno. Dlaczego całodniowej? Samo objechanie wszystkich fortów, które wchodzą w skład zewnętrznego pierścienia fortyfikacji pruskich na terenie Poznania zajęło mi dzisiaj prawie cztery godziny wraz ze zrobieniem jednego zdjęcia w każdym z tych miejsc. Nic nie zwiedziałem, nie oglądałem - po prostu chciałem zobaczyć ogólnie jak to się prezentuje. Teraz już wiem, że trzeba przeznaczyć na to cały dzień, wraz z Cytadelą.

Wyjechałem o czternastej, wróciłem o osiemnastej. Zimno, przenikliwy wiatr powodował, że odczuwalna temperatura była pewnie w okolicach minus siedmiu, ośmiu stopni. Do tego cała masa lodu, kolein i innego dziadostwa spowodowała, że prędkość była mocno ograniczona. Przydała się herbata w termosie.

Mapa i zdjęcia każdego z fortów poniżej, w kolejności odwiedzonych w dniu dzisiejszym :)




Fort VI Thietzen.


Fort VIA Stockhausen.


Fort VII Colomb.


Fort VIIA Strotha.


Fort VIII Grolman.


Fort VIIIA Rohr.


Fort IX Brűneck.


Fort IXA Witzleben.


Fort I Röder.


Fort Ia Boyen.


Fort II Stűllpnagel.


Fort IIA Thűmen.


Fort IIIA Prittwitz. (Obecnie mieści się w nim Krematorium...)


Fort IV Hake.


Fort IVA Waldersee.


Fort V Waldersee.


Fort VA Bonin.

Kategoria 50-75, Wielkopolska


Dane wyjazdu:
15.10 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Test siodełka.

Środa, 20 stycznia 2016 • dodano: 20.01.2016 | Komentarze 11

Stało się. Kupiłem nowe siodełko. 

Moja miłość do poprzedniego nabrała już rozpaczliwej formy i gdy tak na nie spojrzałem w dniu wczorajszym powiedziałem stanowcze dość. Nowy model miałem upatrzony od dawna ale odwlekałem kupno i odwlekałem. W końcu wysupłałem z kieszeni parę groszy i pozwoliłem sobie na odrobinę ekstrawagancji i od teraz moje cztery litery będą siedzieć na Selle Italia Man Gel Flow. 

Wstępnie ustawiłem je w miarę prawidłowej pozycji i dzisiaj w nocy wybrałem się trochę pokręcić aby poczuć czy me poślady zniosą te cienkie, sztywne i lekkie ustrojstwo. Jechałem po dzielnicy, jechałem i wylądowałem na Strzeszynku. Przez te parę kilometrów me myśli błądziły nie wiadomo gdzie ale o siodełku zapomniałem. Z powrotem trochę pokręciłem pupą aby spróbować innego ułożenia ale generalnie jestem zadowolony z tych kilkudziesięciu minut. Jest twardo ale miękko, sztywno ale wygodnie. Czyli chyba tak jak chciałem, będzie dobrze. Po dwustu, trzystu przejechanych kilometrach będę mądrzejszy.

A na Strzeszynku wesoło. Ciemna noc ale poznałem na molo dwóch rowerzystów, którzy lubią śmigać nocą po lasach. Pogadaliśmy o lampkach, oboje mają Solarstormy ale różne modele i oboje znają się na nich jak mało kto. Dedykowane akumulatorki zastąpili samoróbkami z baterii laptopowych i śmigają aż miło. Dobry patent.

Na drugim molo pochodnie i zamieszanie. Podjechałem bliżej a to morsy. Chłopaki wykuli porządny przerębel, na kilka osób. Pogdałem chwilę z nimi, zrobiłem foto i stałem kilka minut pełen podziwu. Od samego patrzenia zrobiło mi się cieplej, a mróz nie tęgi. Podziwiam.


Morsowanie na Strzeszynku. 
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
11.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Poniedziałek, 18 stycznia 2016 • dodano: 18.01.2016 | Komentarze 1

W tym tygodni dojazd do pracy wyjątkowo tylko w poniedziałek bo trafiło się teraz kilka dni wolnego :)


I jesień i zima :)
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
72.40 km 0.00 km teren
03:04 h 23.61 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:-1.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:353 m
Kalorie: kcal

Zimowo.

Niedziela, 17 stycznia 2016 • dodano: 17.01.2016 | Komentarze 6

Przeglądając prognozy pogody na dzisiejszy dzień, nigdzie nie natknąłem się na opady śniegu ani tym bardziej na śnieżycę. Jakież było moje zdziwienie gdy już za Suchym Lasem z nieba zaczęły sypać białe płatki a za Obornikami trafiłem na regularną zimę. Sceneria piękna ale mocno zaskakująca. Ale po kolei.
Wyjechałem trochę przed trzynastą i niemal od razu poczułem sporą zmianę w odczuwalnej temperaturze do dnia wczorajszego. Niby tu i tu było w okolicach minus jednego stopnia ale dzisiaj duża wilgotność powietrza zrobiła swoje, odczułem to mocno. Miała być prosta i bez żadnego kombinowania, szosowa trasa przez Oborniki, Murowaną i powrót przez poligon. Pierwszy śnieg złapał mnie już za Suchym Lasem i pojawiło się pierwsze zwątpienie co do słuszności jazdy w wiatrówce w takich warunkach. Co ma być to będzie, zakwitło w mej głowie, pojechałem dalej. 
Kręciło się dobrze, wzrok skupiony nie dalej niż trzy metry przed kołem, śnieg zacinał niemal prosto w oczy. Poprawiło się właściwie dopiero za Zielątkowem. Za plecami przyświeciło nawet słoneczko, które nieśmiało podjęło walkę z chmurami i miękkim światłem oświetlało mi drogę. Coś pięknego. W Wargowie zdecydowałem się skręcić na Maniewo aby do Obornik dojechać, w końcu, przez Gołaszyn. Bez wątpienia to był strzał w dziesiątkę. Bardzo dobry asfalt, zero samochodów i ładne widoki po drodze. Od tej pory, jeśli do Obornik to tylko tą trasą. 

Od mostu na Warcie w Obornikach wjechałem w inny świat. Drogi białe, śnieg dookoła i zimniej niż na drugim brzegu. Inny świat. DW 187 pomiędzy Obornikami a Murowaną nieodśnieżona, zalodzona, niebezpieczna. Samochody jechały a właściwie toczyły się moim tempem. O dziwo, nikt nie wyprzedzał na gazetę, wszyscy wolniutko z zachowaniem bezpiecznej odległości, wszystko tak jak być powinno w takich warunkach. Nie mam pojęcia dlaczego nie może być tak zawsze. W Uchorowie zdecydowałem się skręcić w las aby skrócić drogę i pojechać przez Starczanowo. Najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć.

Trzy kilometry pomiędzy Uchorowem a Starczanowem przejechałem w przepięknej, zimowej i leśnej scenerii. Biel dookoła, słońce przeciskające się pomiędzy drzewami, cisza i spokój. Pod kołami miałem lód ale przysypany świeżym śniegiem nie nastręczał specjalnych problemów. Mógłbym tak jechać i jechać, wprost wymarzone warunki dla miłośników przyrody. Piękne chwile.

W Starczanowie zacząłem już dokuczliwie odczuwać drętwienie palców u nóg. Dojechałem jakoś do Bolechowa i tam, na przystanku, byłem zmuszony się zatrzymać aby rozmasować stopy. Dobór butów na dzisiejszą przejażdżkę to był spory błąd i zapłaciłem za to w ostatniej godzinie jazdy. Przez poligon i Suchy Las przejechałem tak aby myśleć tylko o herbacie, obiedzie, o czymkolwiek tylko nie o bólu stóp. Było ciężko, a jeszcze gorzej gdy palce zaczęły tajać w domu. Kto jeździ na mrozie ten wie o czym piszę ;)

Niby blisko domu ale jakoś tak inaczej. Zimą znajome drogi wyglądają jak nowe, nowo odkryte. Przyjemna przejażdżka, miło spędzone niedzielne popołudnie. Od tego mam rower ;))




Pomiędzy Mściszewem a Gołaszynem.


Przed Obornikami.


Piękna, śnieżna zima w lasach pomiędzy Uchorowem a Starczanowem.
Kategoria 50-75, Wielkopolska


Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 15 stycznia 2016 • dodano: 01.01.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
85.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 15 stycznia 2016 • dodano: 15.01.2016 | Komentarze 2

Dojazdy do pracy z całego tygodnia.

Cały tydzień szary, bury i ponury. Z rana dzień w dzień gołoledź i bardzo ślisko, powroty bywały w deszczu. Prawdziwy pogodowy misz-masz. Razu pewnego tak zmokłem, że gdybym nie spojrzał w kalendarz to nie uwierzyłbym, że to styczeń...

Jak widać na załączonym obrazku, jedynie sam sobie mogę się dziwić jak to się stało, że jadąc dzisiaj do pracy musiałem hamować butami... Ehh taki stary człowiek a hamulców mu się zmienić nie chciało...


Subtelna różnica...
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
41.00 km 0.00 km teren
01:43 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:37.60 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:203 m
Kalorie: kcal

Pod wiatrak.

Niedziela, 10 stycznia 2016 • dodano: 10.01.2016 | Komentarze 4

Wczorajsze pagórki, dodatkowo trochę ćwiczeń w domu i kilkukilometrowy spacer z synkiem w wózku dały mi się we znaki. Już po pierwszym kilometrze dzisiejszej przejażdżki wiedziałem, że będzie ciężko i tak było. Swoje dołożyła też pogoda, zimny wiatr i zamarzająca droga, która skutecznie hamowała me zapędy na szybszą jazdę. Na zakrętach musiałem bardzo uważać aby nie zaliczyć klasycznego szlifa, tzw. czarny lód to bardzo niebezpieczna sprawa.

Pojechałem dzisiaj zobaczyć w jakim stanie, po ostatnich mrozach, jest wiatrak w Mrowinie. Stoi, ciągle ma się dobrze, jak na ruinę, i niezmiennie mi się podoba. 

Jeździłem w czasie meczu Naszych siatkarzy z Niemcami. Nie na moje nerwy takie spotkania ;)




Stoi i ma się dobrze :)
Kategoria 25-50