Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:734.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:58
Średnia prędkość:21.87 km/h
Maksymalna prędkość:49.60 km/h
Suma podjazdów:2391 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:48.94 km i 2h 26m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.40 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Awaria.

Czwartek, 31 marca 2016 • dodano: 05.04.2016 | Komentarze 0

Miała być przyczepka i wycieczka, była awaria. Ułamało sie mocowanie bolca. Powrót wolniutko do domu.
Kategoria Z przyczepką


Dane wyjazdu:
42.70 km 0.00 km teren
01:58 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:237 m
Kalorie: kcal

Najdłuższy żelazny most kolejowy w Europie.

Poniedziałek, 28 marca 2016 • dodano: 30.03.2016 | Komentarze 11

Ponad rok temu odwiedziłem pewien most. W lany poniedziałek naszła mnie ochota aby zobaczyć go z przeciwległego brzegu, pogoda była ku temu wymarzona więc wstałem od świątecznego stołu i wybrałem się na wycieczkę. Cel nakreślony, pogoda wymarzona, nic tylko się cieszyć :)

Most kolejowy w Stanach nad Odrą to zdaniem jednych najdłuższy żelazny most kolejowy w Europie, a według innych najdłuższy most, ale tylko na rzece. Linia kolejowa funkcjonowała do połowy lat 90, została zniszczona przez powódź w 1997 roku, która zniszczyła spory odcinek nasypu kolejowego w okolicach Bobrownik. 

Tempo było iście świąteczne, nigdzie mi się nie spieszyło, sporo czasu spędziłem spacerując po moście i rozmawiając z ludźmi, którzy podobnie jak ja przyjechali zobaczyć tę prawdziwą, żelazną perełkę. Przyznać muszę, że od dzisiejszej strony most robi większe wrażenie. 




Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany.


Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany.


Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany.

Kategoria 25-50, Lubuskie


Dane wyjazdu:
163.00 km 0.00 km teren
06:45 h 24.15 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:741 m
Kalorie: kcal

Zagłębie Miedziowe.

Sobota, 26 marca 2016 • dodano: 29.03.2016 | Komentarze 7

Pamiętaj abyś dzień wolny święcił.

Papierowa mapa, wolny dzień i sprawny rower. Potrzebuję tych trzech rzeczy naraz aby skomponować z nich ciekawą wycieczkę. Tak mało a tak wiele zarazem. Tego dnia wszystko zgrało się idealnie. Wielka Sobota była wolna od wszelkich obowiązków, rower w końcu działa tak jak powinien a papierowa mapa wiernie towarzyszy mi w moich wyjazdach, skrzętnie schowana w kieszeni plecaka. 

Lubin i Legnica, te dwa miasta były dziś celem wycieczki. Znam je dość dobrze, wielokrotnie w nich bywałem ale jeszcze nigdy rowerem. Z perspektywy siodełka wszystko nabiera innych kształtów i nie inaczej było w dniu dzisiejszym.

Długo zbierałem się do wyjazdu. Śniadanie, kawa i wygłupy z synkiem były ważniejsze niż upływający czas. Na trasę wyjechałem o dziewiątej. Delikatnie z wiatrem, kręciłem równym, szybkim tempem w stronę Polkowic. Przed Kłobuczynem zliczyłem długi spacer po błotnistym i rozjeżdżonym polu, będąc zmuszonym do obejścia zamkniętej drogi związanej z budową nowej S3.

Do Polkowic zajechałem jadąc spokojnymi i leśnymi asfaltami, przez Sieroszowice. W strefie ekonomicznej zajechałem pod siedzibę CCC Pro Cycling Team ale niestety nie mają grupy turystycznej jeżdżącej bez gps-a i w sandałach więc ze sponsora nici.

Jadąc nieznanymi mi dotąd bocznymi drogami do Lubina trafiłem na imponujące ruiny kościoła w Jędrzychowie. Robię zdjęcie i ze smutkiem stwierdzam, że nie ma jak dostać się do środka, wszystko zamurowane. W okolicach Obory pojawia się ni stąd ni zowąd przyjemny podjazd, który objeżdża chyba jakiś zbiornik, bo prowadzi po łuku drogi. Zanim zorientowałem się co i jak byłem już na dole i nie chciało mi się zawracać aby potwierdzić swoje przypuszczenia. Do kopalnianego miasta wjeżdżam wygodną (!), asfaltową (!) DDR-ką. Robię kilka zdjęć w okolicach rynku i parku, następnie biorę azymut na Legnicę i przez Przylesie wyjeżdżam z miasta.

Droga z Osieku do Kochlic jest fatalna. Dziurawa, popękana, nierówna i jakby tego było mało - pod silny wiatr. Łapie mnie mentalny kryzys ale szybko mija gdy mym oczom ukazuje się piękna panorama Pogórza Kaczawskiego i majaczących w tle Sudetów. Miód na me serce.

Legnica jak to Legnica. Rosja wkoło, Polska wewnątrz. Przedmieścia zaniedbane, smutne, szare. Rynek przaśny, kolorowy z pięknymi zabytkami. Kilka zdjęć i w drogę. Siedzę jeszcze chwilę na ławce przegryzając batona i zerkam na mapę w poszukiwaniu najbliższej stacji PKP, z której będą mógł dostać się do Bytomia Odrz. Mój wybór pada na Brzeg Dolny. 

Droga do Środy Śląskiej mija mi przyjemnie, wiatr wieje w plecy, widoki są całkiem całkiem, teren pagórkowaty. Pojawia się Ślęża na horyzoncie a właściwie na wyciągnięcie ręki i kilka obrotów korbą ale nie dzisiaj, nie tym razem. Jedyną niedogodnością są odcinki brukowe w mijanych wioskach, dają się we znaki, nijak ich ominąć. W Proszkowie wjeżdżam na trzykilometrowy odcinek DK94 i jest to najgorszy odcinek drogi dzisiejszej wycieczki. Potężny ruch, mnóstwo wariatów i pełno idiotów z wywieszonymi szalikami Naszej Reprezentacji za oknem. Mecz z Finlandią ledwie 30km dalej, to widać i czuć...

W Środzie Śląskiej nie trafiam na nic co przykułoby mą uwagę na dłużej więc bez żalu jadę dalej. Przed Miękinią łapię drugi kryzys, tym razem żywieniowy i ratuje się batonem z musli, który stawia mnie na nogi. Do Brzegu Dolnego kręcę przez nowy most na Odrze, cały czas jadąc pod bardzo silny wiatr i mocno zmęczony zatrzymuje się na zasłużoną kanapkę na przypałacowym dziedzińcu.

W oczekiwaniu na pociąg kręcę się bez celu po miasteczku starając się zabić czas. Wychodzi mi to średnio i jest to najnudniejsza godzina od dawien dawna, jaką było mi spędzić na rowerze. Mogłem jechać do Wołowa, ale nie miałem już zupełnie ochoty na jazdę pod silny wiatr, więc zwiedziłem chyba każdy zakamarek Brzegu. Dziura i tyle.

Takie Wielkie Wolne Soboty chciałoby się mieć częściej :)


Zaliczone gminy: Lubin - obszar wiejski (303), Lubin - teren miejski (304), Miłkowice (305), Legnica (306), Kunice (307), Legnickie Pole (308), Ruja (309), Środa Śląska (310), Miękinia (311)


Nie chcieli mnie ;)


Ruiny Zamku w Jędrzychowie, XIVw.


Ratusz w Lubinie.


Pomnik Solidarności w Lubinie.


Zamek Piastowski w Legnicy.


Kościół Mariacki w Legnicy.


Katedra Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Legnicy.


Panorama Pogórza Kaczawskiego i Parku Krajobrazowego Chełmy, okolice Grzybian.


Środa Śląska.


Droga pomiędzy Kadłubem a Miękinią.


Winiarnia w Miękini.


Most Wolności w Brzegu Dolnym.


Pałac w Brzegu Dolnym.


Dane wyjazdu:
39.00 km 0.00 km teren
01:30 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:49.60 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:302 m
Kalorie: kcal

Zamek w Czernej.

Piątek, 25 marca 2016 • dodano: 29.03.2016 | Komentarze 7

Wielki Piątek objawił się silnym wiatrem i pogodą, która skutecznie zniechęciła mnie do jakiejkolwiek dłuższej wycieczki. Chęci do krótkiej przejażdżki wróciły dopiero późnym popołudniem, gdy wiatr nieco zelżał ale nie oznaczało to że ustał zupełnie. Przekonałem się o tym boleśnie, z krótkiego rowerowania zrobił się mocny, siłowy trening.

Tytułowy zamek w Czernej leży tuż obok Bytomia a byłem w nim ledwie dwa razy w życiu. Swego nie znacie, cudze chwalicie pasuje tu jak mało gdzie. Zamek ten, zwany też Zamkiem Lindera, wybudowany został w 1558r. Określany jest, zupełnie słusznie, jako perła renesansu i to z jakim pietyzmem przywracają mu jego dawny blask obecni właściciele zasługuje na duży szacunek. Kilkanaście lat temu przejęli go jako ruinę, obecnie swoim pięknem przyciąga gości z różnych stron kraju i zagranicy. Z Zewnątrz robi wrażenie, wewnątrz potrafi oczarować. Warto tu przyjechać aby przekonać się o tym na własne oczy. Naprawdę warto!

Do Bytomia wróciłem przez Wzgórza Dalkowskie i Garb Kocich Gór. Całość pod silny, porywisty wiatr i górki, które sprawiły, że nie była to zwykła, krótka wycieczka. Było ciężko.




Zamek w Czernej.


Zamek w Czernej.


Zamek w Czernej.



Dane wyjazdu:
65.40 km 0.00 km teren
02:46 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:8.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:414 m
Kalorie: kcal

Siecieborzyce.

Czwartek, 24 marca 2016 • dodano: 28.03.2016 | Komentarze 8

Wielkanoc spędzana u rodziców to nie jest powód aby na kilka dni rozstać się z rowerem. Wręcz przeciwnie, Michaś trafił w objęcia dziadków, ja dostałem trochę wolnego czasu w prezencie, więc nie zastanawiając się długo wskoczyłem w rowerowe ciuchy i pojechałem przed siebie. 

Przed siebie oznaczało kierunek na Kożuchów i improwizacji w dalszej drodze. Padło na Stypułów, po drodze chciałem kupić strusie jajko na Wielkanoc na pobliskiej farmie tych ptaków, ale okazało się że jest zamknięta i prawdopodobnie już jej nie ma. Gdy minąłem już tą długą i ciągnącą się w nieskończoność wieś, stanąłem na rozdrożu i wybrałem drogę w lewo. Przyjemna, pagórkowata i zalesiona trasa doprowadziła mnie do Siecieborzyc, wsi w której nigdy nie byłem.

Na dzień dobry wieś przywitała mnie brukiem, normalka w Lubuskiem. Po chwili piękny, stary kościół, normalka w tych stronach. Kawałek dalej ruiny, niewątpliwie pięknej kiedyś, posiadłości. Coś niesamowitego. Praktycznie każda wieś, miasto, miasteczko ma tutaj pałacyk, pałac, zamek, zameczek. I dlatego tak bardzo lubię tu jeździć. Kolejną niesamowitą rzeczą w Siecieborzycach jest to, że jakieś 80% domów stojących w tej mieścinie jest wybudowana z kamienia. Duże, polne kamienie to główny budulec. Jeździłem po wsi, oglądałem i podziwiałem. Warto zgubić się gdzieś pośrodku niczego, warto trafić tam gdzie nikt Cię nie zaprowadzi. 

Droga powrotna do Bytomia Odrz. wiodła przez Borów Wielki, w którym skręciłem w nieznaną mi dotąd drogę do Borowa Polskiego. Gdy dojechałem na miejsce mym oczom ukazał się widok z gatunku tych, które chłonie się całym sobą. Przepiękna panorama Wzgórz Dalkowskich na wschodzie, Dolina Odry na północy i majaczące w oddali wieżowce Zielonej Góry. Niesamowite miejsce, niesamowita sceneria. Gdy dodać do tego zabytkowy kościół oraz XI-to (!) wieczne ruiny zamku rycerskiego w tej maleńkiej wioseczce otrzymamy obraz całości. Będę tu wracał.

Ciężko się jechało, nogi bolą, jestem ociężały. Forma w lesie.



Stoi sobie blok, stoi i stoi. I tak już ze dwadzieścia lat...


Gotycki kościół filialny pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, 1260r. Siecieborzyce.


Gotycki kościół filialny pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, 1260r. Siecieborzyce.


Ruiny pałacu w Siecieborzycach.


Późnogotycki kościół filialny pod wezwaniem św. Klemensa, XVw. Borów Polski.


Piękna panorama z widokiem na Wzgórza Dalkowskie, Borów Polski.
Kategoria Lubuskie


Dane wyjazdu:
39.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Środa, 23 marca 2016 • dodano: 28.03.2016 | Komentarze 1

Pon, wt, śr. Mam nowe tylne koło, mam nadzieję że posłuży dużo dłużej niż stare...

Kolejny niesamowity film. Jedynie co mi tu niepasuje to zbyt patetyczna muzyka ale całość i tak jest fenomenalna :)

Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km teren
02:26 h 15.21 km/h:
Maks. pr.:28.80 km/h
Temperatura:6.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:168 m
Kalorie: kcal

Rodzinnie, poligonowo.

Sobota, 19 marca 2016 • dodano: 19.03.2016 | Komentarze 5

Przed południem pojeździłem trochę samemu załatwiając kilka spraw na mieście i okolicach, po południu przyszedł czas na rodzinną jazdę. Krótka konsultacja odnośnie tego gdzie jedziemy i padło na poligon. Tym razem miało być nieco dalej i dłużej niż w dwa poprzednie dni a jako, że to weekend to droga przez poligon była idealnym wyborem.

Droga do Biedruska była szybka i przyjemna. W dużej mierze z wiatrem, delikatnie z górki i słońcem grzejącym w plecy. Michaś zasnął chwilę po wyjeździe z domu i obudził się dopiero po prawie dwudziestu kilometrach, pod pałacem. Mieliśmy z Agą, chęć na kawę ale późna godzina zmusiła nas do powrotu. Michaś z otwartą buzią podziwiał poligonowe krajobrazy co chwilę wydając z siebie, jemu tylko znane, słowa zachwytu. Tempo jazdy spadło z powodu wiatru, który gwizdał nam teraz prosto w twarz. 

Przez Złotnikami Mały zaczął już głośno domagać się przerwy i wydostania się z przyczepki. Robimy więc postój i bobas z nieukrywaną radością zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki na poligonie. Jeszcze trzymając się za nasze ręce, jeszcze się chwiejąc ale tylko patrzeć jak zacznie sam śmigać. Kilkanaście minut zabawy wystarczyło aby zmęczyć się na tyle, że gdy tylko ruszamy dalej, w kierunku domu, Michał odpływa w objęcia Morfeusza.

Trzydzieści siedem kilometrów przejechanych we trójkę to nasz dzisiejszy wynik. Po tych trzech dniach jesteśmy bardzo zadowoleni z zakupu Croozera, spisuje się świetnie a co najważniejsze - nasz synek gdy tylko w nim nie śpi, jest nim zachwycony. Oby tak dalej :)




Moja ulubiona aleja na poligonie, pierwszy raz we Trójkę :)


Pałac w Biedrusku.


Przerwa w jeździe wykorzystana na naukę chodzenia :)) A dodatkiem jest ten znak, kapitalny :)

Kategoria 25-50, Z przyczepką


Dane wyjazdu:
66.90 km 0.00 km teren
02:48 h 23.89 km/h:
Maks. pr.:45.20 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:310 m
Kalorie: kcal

Droga dla stomatologa.

Sobota, 19 marca 2016 • dodano: 19.03.2016 | Komentarze 6

Grajzerówka powinna zmienić nazwę na dziurówka, a jej patronem powinni zostać stomatolodzy, którzy dzięki niej mają zapewnione częste odwiedziny rowerzystów, którzy odważą się nią przejechać. Dzisiaj miałem szczęście i wróciłem z całym uzębieniem i plombami w miejscu ich przeznaczenia ale następnym razem może już nie być tak kolorowo. Ta droga to koszmar.

Gdybym miał choć w 75% sprawny rower to pojechałbym dzisiaj się na długą, bardzo długą wycieczkę. Wolny dzień od obowiązków domowych to wymarzona sprawa na ciekawą trasę i rowerową turystykę ale, tym razem było małe ale. Niestety z pękniętą obręczą za daleko nie ujadę, więc pożyczyłem koło z roweru Agi i zrobiłem tylko rundę po mieście i okolicach w poszukiwaniu upatrzonego siodełka. Spełzło to na niczym, zakupu dokonam przez internet, w ciemno. 

Jadąc do centrum wybrałem trasę przez Cytadelę gdzie mym oczom ukazał się zamek. Mamy rozmach w Poznaniu, nie ma co. Jeden zamek gargamela na Wzgórzu Przemysła a teraz drugi sam nie wiem kogo. W centrum już zaczynało się komunikacyjne zamieszanie przed półmaratonem, policji pełno i sporo wolontariuszy. Udałem się w kierunku Mosiny, przez Drogę Dębińską i Luboń. W tym mieście cudów, jednym z największych jest ichniejsza DDR-ka, która potrafi najbardziej cierpliwego rowerzystę zmienić w szatana. Dzisiaj okazał się nim pewien starszy pan na jubilacie, który w paru epitetach powiedział co o niej myśli i zaczął jechać szosą. Byłem pełen podziwu :)

W Mosinie odwiedziłem polecany Mi sklep rowerowy ale niestety nie dostałem tego co chciałem. Mówi się trudno. Następnie spacerowym tempem podjazd na Osową, ul. Spacerową i powrót do Poznania wspomnianą na wstępie dziurówką. Od Komornik do Plewisk pełna moc w nogach i pokazałem plecy szosowcowi, który po kilometrze poddał się i odpuścił. Lubię czasem być wredny na drodze ;)

Wiało, oj wiało.



Taki koszmarek na Cytadeli.

Kategoria 50-75


Dane wyjazdu:
17.60 km 0.00 km teren
01:10 h 15.09 km/h:
Maks. pr.:27.80 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jedzie pociąg z daleka.

Piątek, 18 marca 2016 • dodano: 18.03.2016 | Komentarze 9

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka.
Pędzi, pędzi maszynista zdyszany, a wszystko to pod czujnym okiem Michasia mamy.
Mamuśka nie chciała być niemiła i z tatą nad jeziorem się zmieniła.
Wycieczka wyszła z tego całkiem morowa, wszak rodzinka z nas jest rowerowa.

:)


Pełnia szczęścia :)

Kategoria Z przyczepką


Dane wyjazdu:
49.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Piątek, 18 marca 2016 • dodano: 18.03.2016 | Komentarze 3

Poniedziałek, środa, czwartek, piątek. Wszystko na pękniętej obręczy. Szkoda gadać.

Wyjątkowo, zamiast zdjęcia, będzie film. Moja inspiracja, rodzinnie i rowerowo ciągnie mnie w tę stronę :)

Follow Your Way - Chile from Iść Swoją Drogą on Vimeo.


Kategoria Do/Z pracy