Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:875.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:30
Średnia prędkość:23.75 km/h
Maksymalna prędkość:47.10 km/h
Suma podjazdów:1856 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:36.50 km i 2h 02m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
17.90 km 0.00 km teren
00:59 h 18.20 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Środa, 30 kwietnia 2014 • dodano: 30.04.2014 | Komentarze 0

+ szukanie szparagów na Piątkowie :)


Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
10.80 km 0.00 km teren
00:33 h 19.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Wtorek, 29 kwietnia 2014 • dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

Pełen relaks.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
11.20 km 0.00 km teren
00:34 h 19.76 km/h:
Maks. pr.:33.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 • dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

W te i wte. Szprycha wymieniona.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
16.90 km 0.00 km teren
01:08 h 14.91 km/h:
Maks. pr.:23.90 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szczawiowo :)

Niedziela, 27 kwietnia 2014 • dodano: 29.04.2014 | Komentarze 0

Dzisiaj króciutko, regeneracyjnie :) Pojechaliśmy z Agą na łąki nazbierać szczawiu. Wyszła z tego pyszna, wiosenna zupa :)
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
232.20 km 0.00 km teren
09:39 h 24.06 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:916 m
Kalorie: kcal

Łowca burz.

Sobota, 26 kwietnia 2014 • dodano: 28.04.2014 | Komentarze 8

Niniejszym mianuję się łowcą burz. Parafrazując klasyka, były bunkry i było zajebiście :)



Wybierając się w trasę miałem cztery cele. Pałac w Wąsowie, Międzyrzecki Rejon Umocniiony, najwyższe wzniesienie woj. lubuskiego Góra Bukowiec oraz pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie. Wykonałem plan w 3/4 więc powinienem być zadowolony ale nie jestem. Do Łagowa i Góry Bukowiec zabrakło mi ledwie 5km, musiałem zmienić plan z powodu mega oberwania chmury i burzy, która jak przyszła nad Łagów tak już tam została na długo. Ale po kolei :)

Z Poznania szybko i sprawnie wyjechałem Bukowską, dalej przez Sierosław, Niepruszewo i Buk dotarłem do Opalenicy. Obejrzałem sobie Remes Hotel, miejsce zgrupowania reprezentacji Portugalii na euro 2012, rozmarzyłem się widząc tyle pięknej utrzymanej murawy wokół... 

Remes Hotel, Opalenica
Remes Hotel, Opalenica © rmk

Z Opalenicy do Kuślina spory kawałek polnej, ale całkiem dobrze utwardzonej drogi. 

Droga Opalenica - Kuślin
Droga Opalenica - Kuślin © rmk

W Kuślinie nic ciekawego do zobaczenia nie było więc nawet się w nim nie zatrzymywałem, krótki postój zrobiłem sobie zaraz za nim gdy mym oczom ukazał się piękny, kwitnący sad wiśni. Obłędnie biało było :)

Sad wiśniowy za Kuślinem
Sad wiśniowy za Kuślinem © rmk

Pałac w Wąsowie, pierwszy z celów na dzisiaj, okazał się o wiele bardziej okazały niż myślałem. Pięknie położony, otoczony parkiem z wyniosłymi dębami, robi spore wrażenie. Polecam wizytę każdemu.

Pałac w Wąsowie
Pałac w Wąsowie © rmk
Mieszkaniec pałacu w Wąsowie ;)
Mieszkaniec pałacu w Wąsowie ;) © rmk

Przy pałacu mieści się folwark Wąsowo, świetne miejsce do plenerów fotograficznych, zresztą na jeden z nich tam trafiłem :) 
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Tylu na jednego ;) Folwark w Wąsowie
Tylu na jednego ;) Folwark w Wąsowie © rmk

Wąsowo
Wąsowo © rmk

W Wąsowie można z aparatem w dłoni spędzić ładnych parę godzin, ale tym razem miałem inne priorytety więc w drogę. Odcinek Wąsowo - Nowy Tomyśl to prawie 10km idealnej ścieżki rowerowej, asflatowej, bez dziur, szkieł i innych wynalazków. Aż przecierałem oczy ze zdumienia :) W Nowym Tomyślu trochę pokręciłem się bez celu po mieście i bardzo mi się ono spodobało. Czyste, zadbane, po prostu ładne miasto. Na rynku stoi największy wiklinowy kosz świata, ciekawa sprawa :) 

Największy wiklinowy kosz na świecie, Nowy Tomyśl
Największy wiklinowy kosz na świecie, Nowy Tomyśl © rmk

Z Nowego Tomyśla skierowałem się na Miedzichowo. Wybrałem drogę przez las i to był świetny wybór, pomimo kilku męczących, piaszczystych odcinków. Cisza, spokój i ten jedyny w swoim rodzaju zapach lasu. Można jechać i jechać. 

Lasy w okolicach Nowego Tomyśla
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla © rmk
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla © rmk

Od Sępolna aż do Trzciela jechałem poboczem starej A2-ójki, obecni dk92. Ilość tirów na tej drodze po prostu przeraża, kiedyś mówiło się o niej droga śmierci ale ten odcinek trasy jechało mi się świetnie z dwóch powodów. Słuchawki w uszy, włączyłem sobie stary dobry set Matusha z Creamfields i wykorzystując dobry asfalt i bardzoo szerokie pobocze po prostu sobie pedałowałem mając gdzieś ten sznur tirów. W żadnym momencie nie czułem się zagrożony, pierwszy raz w życiu jechałem tak szerokim poboczem, na które żaden z samochodów nie raczył wjeżdżać. Średnia na tej drodze pewnie dobrze ponad trzydziestkę :)

W Trzcielu minąłem granicę województw i od razu przekonałem się o tym na własnej dupie i nadgarstkach. Zaczęły się lubuskie bruki. Co prawda na razie symbolicznie ale zaczęły :|  Samo miasteczko niby nie ma nic ciekawego w sobie ale wokół jest mnóstwo jezior, dolina Obry więc dla miłosników natury, miejsce idealne.

Stary dworzec kolejowy w Trzcielu
Stary dworzec kolejowy w Trzcielu © rmk

Za Trzcielem powrót na dk92 i kolejny szybki odcinek pięknym poboczem do Lutola Suchego. Tam miałem okazję przekonać się po raz kolejny, że na wsiach można spotkać się jeszcze z ludzką bezinteresownością i życzliwością. Taką szczerą i naturalną. Zarzymałem się przy sklepie aby kupić wodę i coś do jedzenia i zagadało do mnie kilku miejscowych amatorów trunków wszelakich. Poopowiadałem im trochę o mojej dzisiejszej trasie oni mi o swoich traktorach i życiu generalnie i gdy zbierałem się do drogi, jeden z nich kazał mi jeszcze chwilę poczekać i gdzieś poszedł. Po chwili wrócił i dał mi kiełbasę i kaszankę. Swojską, pachnąco i przepyszną! Mówił, że wczoraj mieli świniobicie i to jest dla mnie na drogę bo potrzebuję kalorii, że to jest smak prawdziwego życia. Prawie popłynęła mi łezka :) Podziękowałem najlepiej jak umiałem i ruszyłem dalej. Od tego momentu w końcu zaczęło być ciekawie pod względem topograficznym. Pagórki, górki, wzniesienia, lasy, pola - raj dla oczu :) 

Droga w okolicach Starego Dworu
Droga w okolicach Starego Dworu © rmk

W Kaławie odwiedziłem Żonki rodzinę, poznałem bardzo sympatycznego pana Bronisława :) Szkoda, że nie miałem czasu aby posiedzieć dłużej aby lepiej ich poznać :| Zaraz za Kaławą, w pgr Pniewo był drugi z moich dzisiejszych celów czyli Międzyrzecki Rejon Umocniony. Byłem tak kiedyś z Agą i miejsce to zrobiło na nas wielkie wrażenie. Ogrom bunkrów, podziemi i cały ten misterny plan po prostu powala! Nie schodziłem tym razem do podziemi, pojeździłem tylko nieco po terenie oglądając same wieżyczki wartownicze.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Zęby smoka - Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo. © rmk
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo © rmk
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo © rmk

Dwa cele zrealizowane, przyszedł czas na trzeci czyli Górę Bukowiec. Zaraz za bunkrami był kapitalny widok na to co miało być wisieńką w dniu dzisiejszym. Łagowski Park Krajobrazowy w całej okazałości. Jednyne co lekko ściągnęło mi usmiech z twarzy to granat chmur, który powoli przemieszczał się w kierunku, w którym się udawałem. Patrząc na wiatr i jego kierunek analizowałem sobie w głowie czy się uda czy nie i co się później okazało analiza była lekko mówiąc do dupy...
Widok na wzniesienia w Łagowskim Parku Krajobrazowym. I na burzę, która mną pozamiatała
Widok na wzniesienia w Łagowskim Parku Krajobrazowym. I na burzę, która mną pozamiatała © rmk

Drewniany kościół w Boryszynie
Drewniany kościół w Boryszynie © rmk

W Boryszynie zaczęło leciutko kropić, pomyślałem sobie, wiosenne kropelki takie rześkie i przyjemne i jechałem dalej. I tu się zaczęło.
Odcinek drogi Boryszyn - Sieniawa to najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu. Non stop bruk, non stop góra dół, non stop leciutki deszcz który spowodował że te kocie łby nie dość że potwornie, nieludzko dziurawe, były strasznie śliskie. Każde mocniejsze naciśnięcie na pedały powodowało, że koło obracało się w miejscu. Zaliczyłem tylko jedną glębę co uznaję ca cud, nie było nawet kawałka, choćby wąziutkiego paska piachu po boku drogi po którym mozna byłoby jechać. Cały czas ten pieprzony bruk. Nadgarstki i kolana wołały o litość. Paris - Robuaix wersja lubuska zaliczona... I obym nigdy więcej nie musiał tamtędy jechać! Jakieś 500m przed samym końcem tej popieprzonej mordęgi był jeszcze sztywny, krótki ale cholernie stromy podjazd. Ależ dostałem w dupę na tym odcinku.
Paris - Ruboix, wersja lubuska. Najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu
Paris - Ruboix, wersja lubuska. Najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu © rmk

Dojechałem do asfaltu, chciałem się uśmiechnąć, odpocząć, puścić kierownicę i jak pierdolnęło z nieba to nie wiedziałem co się dzieje. Burza przyszła tak szybko, tak niespodziewanie, że zanim zdążyłem się schować pod jakąś wiatą, może z 1km dalej byłem już totalnie przemoczony. Cały, calutki. Schowałem się pod wiatą, ściągnąłem ubrania i zacząlem myśleć co dalej. Miałem drugi komplet ciuchów w plecaku, na szczęście suchutki, przebrałem się i czekałem. Miałem dwa potężne problemy. Jeden z nich to buty, w których woda była nawet w środku i nie miałem szans nic z tym zrobić i burza, która przybierała na sile. Spędziłem tam ok. godziny, z minuty na minutę marznąc co raz bardziej, brak suchych butów zaczął mnie martwić. Burza nieco ustała, ale dalej lało i gdy układałem sobie w głowie jakikolwiek plan powrotu do Zbąszynka skąd miałem pociąg, przyszła następna burza spotykając poprzednią. Załamałem się. Nie wiedziałem jak długo to potrwa, było już po 16.00 do pociągu ok 4h a przede mną ok. 70km drogi. Wiedziałem już, że będąc zaledwie pięć km od Łagowa i Góry Bukowiec będę musiał z niej zrezygnować, teraz musiałem się martwić o powrót do domu. Gdy tylko ulewa zmieniła się w deszcz postanowiłem jechać. Suche rzeczy z powrotem do plecaka, mokre na siebie, buty bez skarpetek i jazda. Było mi tak zimno, że jadąc myślałem tylko o tym, że w domu będę miał ciepły prysznic i mam ten deszcz i mokre ciuchy teraz głęboko w poważaniu.

Po ulewie taki deszcz to już sama przyjemność... Sieniawa - Żelechów
Po ulewie taki deszcz to już sama przyjemność... Sieniawa - Żelechów © rmk

Po pięciu km przestało padać, nagle i niespodziewanie tak samo jak zaczęło ponad godzinę temu. Wyszło słońce i odżyłem :) Przebrałem się przy drodze i poczułem, że wracają mi siły. Ale czas naglił. Za Lubrzą dobry podjazd, ponad 2km jakieś 5-7%. Uda zaczęły o sobie dawać znać. Gdy wjechałem na górę i ujrzałem Świebodzin wiedziałem, że nic mnie dzisiaj już nie złamie. Tamże był ostatni z dzisiejszych punktów wycieczki, pomnik Chrystusa Króla. Chciałem zobaczyć na własne oczy nie tyle sam pomnik ale to co wyrosło dookoła. A wyrosło całkiem sporo, hotele, sklepy i inne cuda. Interes kwitnie, Świebodzin ma swoje Rio...

Pomnik Chrystusa Króla, Świebodzin
Pomnik Chrystusa Króla, Świebodzin © rmk

Co by nie było zbyt pięknie z pod pomnika miałem przepiękny widok na... kolejną burzę. Kierunek na Zbąszyń był tak upiornie granatowy i zbliżał się w moim kierunku, że jedyną opcją było spięcie pośladów i ciśnięcie w korby ile wlezie aby zameldować się tam pierwszym, przed burzą. Udało mi się ale te 50 km zapamiętam na długo :) Ciągle bez skarpetek, z mocnym wiatrem w twarz jechałem nie oglądając się na nic. Zatrzymałem się raz, gdzieś po drodzę gdy ujął mnie widok kościoła odbijającego się w tafli wody i burzy w oddali. Musiałem zrobić foto :)

Burza gdzieś w okolicach Szczańca
Burza gdzieś w okolicach Szczańca © rmk

Udało mi się uciec przed burzą, ale przed Zbąszynkiem wiatr był już tak mocny, że jechałem ledwie 13-15 km/h. Nie miałem już sił z tym walczyć :/ W Zbąszynku ucichło, wyszło słońce, jakby na sam koniec dnia chciało mi wynagrodzić wszystkie trudy :) W biedronce kupiłem sobie suche skarpetki, posiedziałem chwile na ławce rozkoszując się ciepłem jakie mi one dały :D Takie małe rzeczy a tak cieszą :)
Wieża ciśnień w Zbąszynku
Wieża ciśnień w Zbąszynku © rmk
Zabytkowa lokomotywa w Zbąszynku
Zabytkowa lokomotywa w Zbąszynku © rmk

Do Zbąszynia miałem już tylko kilka km ale coś mi nie dawało spokoju w tylnym kole. Myślałem sobie, że jestem przewrażliwiony, przecież jest nowe, nic nie mogło się popsuć przecież. Zatrzymuję sie i co? Pęknięta szprycha. Pękła pewnie już na bruku, jakieś 80km temu, ale przez burzę nie zwracałem na to uwagi. Odpiąłem tylny hamulec i powoli dokulałem się do mety dnia, do Zbąszynia. Po drodzę wyszła tęcza, cieszyłem się jak dziecko :)

A po burzy zawsze wychodzi słońce :)
A po burzy zawsze wychodzi słońce :) © rmk

Do pociągu miałem ok. godziny, pojechałem się poszwędać po mieście, zajechałem nad jezioro gdzie trochę posiedziałem podziwiając przepiękny zachód słońca. Dla takich chwil było warto jechać te ponad dwieście km, zaliczyć kilka burz, połamać szprychę i solidnie się zmęczyć. Tego mi nikt nie zabierze.

Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk

Zaliczone gminy: Opalenica (77), Kuślin (78), Nowy Tomyśl (79), Miedzichowo (80), Trzciel (81), Międzyrzecz (82), Łagów (83), Lubrza (84), Świebodzin (85), Szczaniec (86), Zbąszynek (87), Zbąszyń (88)


Tak na marginesie, photo.bikestats.eu strasznie psuje jakość zdjęć :| Gdzie je umieszczać aby było ok?





Dane wyjazdu:
23.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po mieście.

Piątek, 25 kwietnia 2014 • dodano: 25.04.2014 | Komentarze 2

Znów kilka spraw do załatwienia na mieście, znów rower pokazał swoją wyższość nad wszystkimi środkami lokomocji w poruszaniu się po centrum :)) 

Stary Rynek
Stary Rynek © rmk
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
8.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Krótko.

Czwartek, 24 kwietnia 2014 • dodano: 24.04.2014 | Komentarze 0

Po pięćdziesiątce potowarzyszyłem jeszcze Żonce w drodze do pracy :)
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
51.40 km 0.00 km teren
01:51 h 27.78 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:307 m
Kalorie: kcal

Na zmęczenie.

Czwartek, 24 kwietnia 2014 • dodano: 24.04.2014 | Komentarze 2

Zaplanowałem sobie dzisiaj zmęczyć się konretnie i plan wykonałem z nawiązką :) Pierwsza połowa trasy pod denerwujący wiatr, druga uciekając przed burzowymi chmurami. Każdy, nawet najmniejszy, podjazd mocno atakowałem, na płaskim wysoka kadencja i sporo potu poleciało z czoła. I o to w tym wszystkim chodzi, szkoda że endorfin nie da się zmagazynować :)
Gdyby nie te samochody to obwodnicę Murowanej mógłbym jeździć w nieskończoność. Równo jak po stole i świetny zjazd i jeszcze lepszy podjazd. I tak w kółko :)

Dom - Radojewo - Biedrusko - Murowana Goślina - Trojanowo - Murowana Goślina - Biedrusko - Radojewo - Morasko - Suchy Las - Dom

Widząc te chmury noga sama jechała ;)
Widząc te chmury noga sama jechała ;) © rmk


Kategoria 50-75


Dane wyjazdu:
16.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.90 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Relaks z Pancurem i Bzinem.

Środa, 23 kwietnia 2014 • dodano: 23.04.2014 | Komentarze 0

Krótko i pod wieczór, na więcej nie było czasu i pogody. Totalny relaks, długo się nie widzieliśmy, więc posiedzieliśmy na Rusałce. Chłopaki muszą budować formę :D
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
51.70 km 0.00 km teren
01:55 h 26.97 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: kcal

Wieczorne, wiosenne pięćdziesiąt.

Wtorek, 22 kwietnia 2014 • dodano: 22.04.2014 | Komentarze 2

Wieczorem szybki wyskok na pięćdziesiątkę. Jechało się bardzo ale to bardzo przyjemnie. Pomimo, że całość na szosie to mało samochodów, zieleń dookoła przeplatana żołcią rzepaku i śpiewy ptaków. Jak w bajce ;)
Żeby tak wszędzie były drogi rowerowe jak w Tarnowie Podgórnym to byłby rowerowy raj... 

Dom - Kiekrz - Rokietnica - Napachanie - Tarnowo Podgórne - powrót

South Familia from Napachanie ;)
South Familia from Napachanie ;) © rmk
Kategoria 50-75