Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:1116.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:43
Średnia prędkość:23.80 km/h
Maksymalna prędkość:51.40 km/h
Suma podjazdów:5068 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:58.78 km i 4h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
93.50 km 0.00 km teren
03:50 h 24.39 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:471 m
Kalorie: kcal

Kompletując Lubuskie.

Czwartek, 26 lutego 2015 • dodano: 26.02.2015 | Komentarze 7

Pierwszego września 1939 roku w kierunku Polski wystartowało 37 niemieckich myśliwców Messerschmitt z lotniska znajdującego się w małej wiosce Wichelsdor, obecnie Wiechlice. W tym momencie zaczęła się II wojna światowa a lotnisko te zyskało bardzo szybko na znaczeniu poprzez wylanie na nim betonowego pasa, który umożliwiał starty nowocześniejszych samolotów. Po przegranej wojnie przez hitlerowskie wojska obiekty przeszły we władanie wojska radzieckiego. Lotnisko zostało znacznie rozbudowane, dobudowano kolejne obiekty i infrastrukturę, a w jego okolicy powstały bunkry m.in. Granit-2, w którym przechowywano broń masowego rażenia. Prawdopodobnie były to głowice nuklearne, chociaż istnieją doniesienia wskazujące na broń biologiczną lub chemiczną – tak czy owak najpewniej była to broń masowego rażenia. Bunkry atomowe (jak je nazwano) pod Szprotawą są niestety w rękach prywatnych ale pomimo tego, naprawdę jest co zwiedzać w tych okolicach, jest sporo miejsc do których można wejść bez żadnego problemu. Problem w tym, że większość z nich jest w opłakanym stanie.

Miałem dzisiaj przejechać się w kierunku Krosna Odrzańskiego i zobaczyć elektrownię wodną w Dychowie ale zrezygnowałem z tych planów i pojechałem się w zupełnie innym kierunku, skracając całodniową wycieczkę do kilku godzin spędzonych na rowerze. Pogoda w dalszym ciągu jest wymarzona do rowerowania więc wykorzystałem wolny czas do maksimum i odwiedziłem dwie nowe gminy, Szprotawę i Małomice a przede wszystkim pokręciłem się trochę po opuszczonym lotnisku w Wiechlicach. 

Do Wiechlic pojechałem przez Nowe Miasteczko i Gościeszowice. Na drogach ruch samochodów był wręcz śladowy, teren przyjemnie pofałdowany więc pierwsze trzydzieści kilka kilometrów, umilanych dodatkowo reegowymi dźwiękami płynącymi ze słuchawek, minęło szybko i sprawnie. Poza lotniskiem w Wiechlicach warto zobaczyć pięknie odnowiony pałac, który obecnie jest wysokiej klasy hotel i ma nawet swoje małe pole golfowe. Trzeba przyznać, że renowacja była tam przeprowadzona z gustem i jest co oglądać. Na teren lotniska dojechałem polną drogą, trochę na szagę ale bez problemu. Pojeździłem sporo po bezdrożach, po lotnisku, po lesie, zrobiłem kilka zdjęć i uświadomiłem sobie, że będę musiał tu wrócić aby zjeździć ten teren bardziej. Można spędzić tu sporo czasu, bawiąc się w eksploratora.

Z Wiechlic pojechałem do Szprotawy, które to miasto zrobiło na mnie ponure wrażenie. Rozkopane, brzydkie i jakieś takie nijakie. Jest tam parę zabytków ale dzisiaj po prostu tam byłem, zajrzałem na chwilę i bez żalu ruszyłem do Małomic. Tam nie było już zupełnie nic co było warte tego abym zatrzymał się na dłużej i obrałem kurs powrotny na Bytom Odrz.

Jadąc przez wioski w kierunku Nowego Miasteczka znalazłem kilka ciekawych zabytków. M.in pałacyk w Chichowie, średniowieczną wieżę rycerską w Witkowie czy też ciekawe ruiny kościoła w Długim. Kilka fotek przy każdym z tych miejsc a po za tym po prostu jazda prosto do domu. Na koniec zafundowałem sobie podjazd z N.Miasteczka do Miłakowa i od Popowa ostatnie cztery kilometry zjechałem prosto z grzbietu Wzgórz Annabrzeskich w dolinę Odry, w której leży Bytom Odrz. Ostatni wyjazd podczas tego urlopu dobiegł końca. Było świetnie :)

Zaliczone gminy: Szprotawa (194), Małomice (195)




Pałac w Wiechlicach.


Pałac w Wiechlicach.


Pałac w Wiechlicach.


Pałac w Wiechlicach, małe pole do golfa.


Gotowy do startu :) Pas startowy na nieczynnym poniemieckim i poradzieckim lotnisku w Wiechlicach.


Hangar lotniczy na nieczynnym poniemieckim i poradzieckim lotnisku w Wiechlicach.


Hangar lotniczy na nieczynnym poniemieckim i poradzieckim lotnisku w Wiechlicach.


Hangary lotnicze na nieczynnym poniemieckim i poradzieckim lotnisku w Wiechlicach.


Nieczynne poniemieckie i poradzieckie lotnisko w Wiechlicach.


Nieczynne poniemieckie i poradzieckie lotnisko w Wiechlicach.


Nieczynne poniemieckie i poradzieckie lotnisko w Wiechlicach.


Nieczynne poniemieckie i poradzieckie lotnisko w Wiechlicach. Ktoś tu się jeszcze bawi w wojnę...


Barokowa fontanna na rynku w Szprotawie.


Pomnik ustawiony na 40-tą rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem. Szprotawa.


Pałac w Janowcu.


Średniowieczna rezydencja rycerska z XVw. Prawdziwy unikat w Witkowie.


Ruiny kościoła św.Jakuba z XIIIw., Długie.


Ruiny kościoła św.Jakuba z XIIIw., Długie.





Dane wyjazdu:
139.50 km 0.00 km teren
05:53 h 23.71 km/h:
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal

Największe Opactwo Cysterskie na Świecie. Lubiąż.

Wtorek, 24 lutego 2015 • dodano: 24.02.2015 | Komentarze 21

Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie. W pełni zgadzam się ze Stanisławem Jachowiczem, autorem tych słów . Na lekcjach geografii uczą nas o tym jakie są zbiory bananów w Brazylii, jakie rzeki płyną w Rosji, ile ludzi mieszka w Chinach czy tego, co jest stolicą Nikaragui. Wszystko to zaliczamy na piątki i szóstki a za mało wiemy o tym co nas otacza. Kompletnie nie mamy pojęcia, że kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów od naszych domów są miejsca o jakich w świecie jest głośno, prawdziwe perełki wszelakiego rodzaju. Gdy ktoś nam o tym mówi, opowiada patrzymy wtedy ze zdziwioną mina i niedowierzającym wzrokiem mówimy ''To niemożliwe, to tutaj, u nas, w Polsce?''...

Największe na świecie Opactwo Cysterskie znajduje się w Lubiążu, małej nadodrzańskiej wiosce, w okolicach Wołowa. Ten zespół klasztorny był dzisiaj celem mojej wycieczki ale po drodze zwiedziłem kilka ciekawych, choć nie tak spektakularnych miejsc. Pomysł na tę trasę miałem już od dawna, miałem jej zarys w głowie i korzystając z tego, że wiatr wiał dzisiaj głównie z południowego-zachodu udałem się właśnie w kierunku Lubiąża.

Przez pierwsze czterdzieści kilometrów, z pomocą wiatru, jechałem w okolicach 30km/h. Głogów, Przedmoście, Retków minąłem raz dwa i pierwszy przystanek zrobiłem w Krzydłowicach gdzie rzuciły mi się w oczy piękne ruiny pałacu, o ile ruiny można nazwać pięknymi ;) Właśnie takie zapomniane perełki są tym co lubię najbardziej znajdować na trasie swoich wycieczek. Zaraz za Krzydłowicami rozpoczął się podjazd, który wyprowadził mnie na wzgórze skąd miałem piękny widok na zbiornik poflotacyjny ''Żelazny Most''. Jest to największe w Europie a drugie na świecie składowisko odpadów poprodukcyjnych. 1,4 tys hektarów otoczonych wałem o długości 14km i górujące nad okolicą jezioro kryje w sobie całą tablicę Mendelejewa. To prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem.Jego rozmiary są tak imponujące, że są doskonale widoczne z satelit i aż strach pomyśleć co by się stało gdyby to zaczęło przeciekać, czy też po prostu by pękło. Katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę...

Z Rudnej do Ścinawy droga to się wznosiła, to opadała. Uwielbiam wszelkie pagórki ale jakość asfaltu na tym odcinku odebrała mi trochę radości z jazdy. Było również kilka bardzo złej jakości odcinków bruku. Jedyną ciekawostką po drodze były dwa krzyże pokutne stojące pośród niczego, stojące tam od XII wieku... Ścinawa to nudne, nieciekawe miasteczko, poza czołgiem T-34 stojącym na rynku, nie miała mi nic do zaoferowania.

Odcinek drogi miedzy Ścinawą a Prochowicami był dla mnie męką. Silny wiatr prosto w twarz odebrał mi chęci odwiedzin Dziewina i kręciłem wolno nie myśląc o niczym innym jak o dojechaniu do Prochowic. Dodatkowo duży ruch na tej drodze sprawiał iż trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć. W Prochowicach zastałem zamek w remoncie skutecznie uniemożliwiającym mi jego eksploarację, więc zrobiłem zdjęcie z zewnątrz i po krótkiej przerwie na rynku udałem się do Malczyc.

W Malczycach, tuż obok ruin dawnej cukrowni, które chciałem sfotografować, miałem najbardziej stresujący sytuację od kiedy jeżdżę rowerem. W miejscu, w którym zaczyna się lekki podjazd ujrzałem kątem oka, że owczarek kaukaski, stojący z właścicielką po drugiej stronie jezdni, zaczyna biec w moją stronę. Serce skoczyło mi do gardła i zacząłem szaleńczą ucieczkę. Ten pies gonił mnie, bez mała, jakieś 300 metrów, pod górkę... Cisnąłem około 40km/h, właściwie to nie miałem już siły dalej uciekać w takim tempie ale w tym samym momencie kaukaz zaczął słabnąć. Był jakieś pięć metrów za mną jak odpuścił. Bałem się okropnie, zatrzymałem się kilometr dalej i popłynęły mi łzy. Kiedyś taki owczarek mnie pogryzł i wiem co to za stwór. To są bez wątpienia najgroźniejsze psy jakie można spotkać na swojej drodze i doskonale wiem co piszę. Po tym wszystkim zadzwoniłem na Policję, powiedziałem co i jak, obiecali zająć się sprawą, ja nie miałem czasu ani chęci na nich czekać. Do Lubiąża pojechałem już okrężną drogą, tętno miałem zawałowe przez jeszcze ładnych kilkadziesiąt minut.

W Lubiążu spóźniłem się o godzinę na zwiedzanie. Zwiedza się tam tylko w grupie, o pełnych godzinach, z tym że teraz jest poza sezonem i czynne było tylko do 14.00. Cóż, oglądnąłem tylko Opactwo z zewnątrz i ruszyłem na pociąg do Wołowa. Zanim tam jednak dotarłem, odbyłem ciekawą rozmowę w ''centrum'' Lubiąża z panem z informacji turystycznej, który sam mnie zagadał, będąc już po pracy. Też jeździ rowerem, prawdziwy pasjonat regionu i skarbnica informacji o tym gdzie warto pojechać, co zobaczyć i gdzie dobrze zjeść. Obiecałem mu, że zajrzę do niego następnym razem gdy będę w okolicy a on zaprosił mnie na herbatę. Bardzo sympatyczne spotkanie. Jeśli ktoś będzie w Lubiążu, niech śmiało udaje się do informacji turystycznej, polecam :)

Do Wołowa dotarłem w blasku zachodzącego słońca, z lekkim niedosytem w postaci nieudanego zwiedzania Opactwa i wciąż szybko bijącym sercem po ucieczce przed udomowionym niedźwiedziem. Skłamałbym jednak gdybym napisał, że to była nieudana wycieczka :)

Zaliczone gminy: Rudna (189), Ścinawa (190), Prochowice (191), Malczyce (192), Wołów (193)




Ruina pałacu z przełomu XVI i XVII wieku w Krzydłowicach.


''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa.


''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa - foto ze strony hydroproject.com.pl


Krzyże pokutne z XIV wieku. Stawiane były przez morderców na miejscu zbrodni.


Czołg T-34 na rynku w Ścinawie.


Zamek w Prochowicach.


Zamek w Prochowicach.


Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.


Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.


Pomnik wołów w Wołowie :)


Wołów :)


Zamek w Wołowie - siedziba rady powiatu i urzędu gminy.


Samolot na którym latał Mirosław Hermaszewski, honorowy obywatel Wołowa, jego rodzinnego miasta.


Piękne graffiti w Wołowie.



Dane wyjazdu:
50.40 km 0.00 km teren
02:24 h 21.00 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: kcal

Najdłuższy żelazny most kolejowy w Europie.

Poniedziałek, 23 lutego 2015 • dodano: 23.02.2015 | Komentarze 5

Most kolejowy w Stanach nad Odrą to zdaniem jednych najdłuższy żelazny most kolejowy w Europie, a według innych najdłuższy most, ale tylko na rzece. Zbudowany został w 1905 roku przez firmę Beuchelt z Zielonej Góry, stal sprowadzono z Rudy Śląskiej. Aby most zabezpieczyć, na obu przyczółkach wzniesiono zespoły ceglanych strażnic. W lutym 1945 most został wysadzony przez oddziały niemieckie. Odbudowano go w latach 50. minionego wieku. Linia kolejowa funkcjonowała do połowy lat 90, została zniszczona przez powódź w 1997 roku, która zniszczyła spory odcinek nasypu kolejowego w okolicach Bobrownik. To założenie budowlane jest jednym z najbardziej interesujących przykładów ufortyfikowanej przeprawy rzecznej w Polsce.

Miałem ochotę pojeździć dzisiaj gdzieś niedaleko Bytomia Odrz. i pokręcić korbą z nóżki na nóżkę czyli turystyka pełną gębą :) Od dawien dawna chciałem zobaczyć w końcu na własne oczy most kolejowy na Odrze, który jest zaraz za Nową Solą. Idealnie się to wpasowało w dzień dzisiejszy i właśnie tam skierowałem się na swoim dwukołowym rumaku.

Praktycznie pod sam most można dojechać dobrą asfaltową drogą ale ostatni kilometr trzeba było pokonać po iście survivalowym, polnym odcinku, który spowodował, że mój rower wyglądał jak siedem nieszczęść. No cóż, czasem trzeba się utaplać w błocie aby dotrzeć do celu :) Spędziłem prawie godzinę na moście i w jego okolicach. Robi wrażenie jego konstrukcja, jego rozmiary i robi wrażenie to, że jeszcze go nie rozebrali złomiarze, choć nie da się ukryć, że próbują non stop :) Pochodziłem po moście, posiedziałem trochę, porobiłem fotki i udałem się do rezerwatu Bukowa Góra, w którym rokrocznie odbywa się Kaczmarek Electric MTB. Pokręciłem się trochę po lesie i przez Otyń i Nową Sól wróciłem do Bytomia Odrz. Przejazd rowerem przez Nową Sól to temat ta pracę doktorską. Jest to bez wątpienia jedno z najgorszych miast jeśli chodzi o przyjazność rowerzystom jakie dane było mi odwiedzić. Cytując klasyka, "masakra".

Dawno już nie jeździłem w takim tempie jak dzisiaj, z nóżki na nóżkę, jak stateczny pan po siedemdziesiątce. Fajno było :)




Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany. Pozostałości wieżyczek wartowniczych.

Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany.

Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie, Bobrowniki - Stany.

Najdłuższy, żelazny kolejowy most w Europie. Bobrowniki - Stany.


Kategoria 50-75, Lubuskie


Dane wyjazdu:
167.60 km 0.00 km teren
07:22 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:950 m
Kalorie: kcal

Lub Lubuskie :) Wielka ucieczka.

Sobota, 21 lutego 2015 • dodano: 21.02.2015 | Komentarze 28

"Wielka ucieczka" z genialną kreacją Steva Mqcuenna, któż nie oglądał tego filmu. Opowiada on o ucieczce alianckich lotników, zestrzelonych i osadzonych w jednym z najlepiej strzeżonych Stalagów w całej III Rzeszy. Wszystko to jest oparte na prawdziwych wydarzeniach, jakie miały miejsce na przełomie 1943 i 1944 roku w lasach pod Żaganiem. Od dawna chciałem odwiedzić muzeum wybudowane na miejscu ówczesnego Stalagu Luft III i zobaczyć na własne oczy miejsce, w którym Niemcy zebrali całą śmietankę alianckiego lotnictwa i na własnej skórze przekonali się, że nikt i nic nie powstrzyma ludzkiego pragnienia wolności. Korzystając z tego, że kilka dni spędzę u rodziców zabrałem rower ze sobą i startując z Bytomia Odrz. wybrałem się w kierunku Żagania, łudząc się że dzisiejszy wiatr nie będzie taki jakim miał być...
Mógłbym napisać cały elaborat o pogodzie jaką miałem podczas dzisiejszego wyjazdu ale napiszę krótko. Wiało mi w twarz prawie przez sto kilometrów, uśredniając wiatr był mocny, momentami w porywach zwalniał mnie do prędkości rzędu 12/13km/h. Było ciężko, bardzo ciężko. Po części upierdliwość i siłę wiatru zrekompensowało mi świecące słońce i temperatura, która w najcieplejszym momencie dnia podskoczyła do prawie dwunastu kresek powyżej zera :) Chciałbym napisać, że wyszło na zero ale jednak jazda pod wiatr dała mi tak mocno w kość, że ostatnie dwadzieścia kilometrów, gdy wiało mi już w plecy jechałem spacerowym tempem. Z braku sił.

Do Żagania wybrałem drogę najprostszą a zarazem najlepszą z możliwych, przez Kożuchów i Jelenin. Te pierwsze pięćdziesiąt kilometrów jechałem ponad dwie i pół godziny, z opuszczoną głową i wzrokiem wbitym w przednie koło. Pokręciłem się najpierw trochę po mieście, zajechałem na rynek i udałem się do Pałacu Książecego, którego początki datowane są na koniec XIIIw. Ci, którzy siedzą w temacie pisują że jest to jedna z najokazalszych rezydencji barokowych w Polsce. Może za dużo ich nie widziałem ale ten na pewno robi wrażenie i bez wątpienia warto go zobaczyć. Położony nad samym Bobrem, otoczony pięknym parkiem ma wszelkie dane ku temu aby go odwiedzić. Poza tym Żagań ma wiele do zaoferowania miłośnikom zabytków, choć obecnie w tym mieście czuje się głównie ducha Wojska Polskiego, które tu stacjonuje i życie kręci się głównie dookoła niego ;)

Zaspokoiwszy swą ciekawość architektoniczno-urbanistycznej strony Żagania skierowałem się w stronę Iłowy aby odwiedzić wspomniany we wstępie Stalag III Luft. Rozsiane na dużej powierzchni w lesie ruiny, pieczołowicie opisane tablicami informacyjnymi o tym co i jak widzimy przed sobą pozwalają wyobraźni na pracę na najwyższych obrotach. Kiedyś ludzie walczyli tu o przetrwanie, ich pragnienie wolności i niesamowita kreatywność połączona z zespołową pracą zaowocowały jedną z najsłynniejszych ucieczek z obozów jenieckich podczas II wojny światowej. Spędziłem w tym miejscu sporo czasu, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy i historii ale żeby nie zanudzać nie będę wszystkiego opisywać. Dla mnie miejsce bez wątpienia warte tego aby tu przyjechać, nie jestem fanem historii i szeroko pojętej militarystyki ale to miejsce zaciekawiło mnie bardzo.

Mając mapę w ręku zastanawiałem się co zrobić z pozostałą częścią dnia. Wybór padł na Iłowę, Wymiarki, Żary i powrót przez Żagań do domu. W Iłowie chciałem zobaczyć pałac, Wymiarki odwiedzić w ramach "gminobrania" jako świętego gralla czyli najrzadziej odwiedzaną na rowerach gminę w Polsce, a do Żar pojechać na dokładkę i wrócić do Bytomia Odrz.

Pałac w Iłowej spodobał mi się bardzo, ale to bardzo :) Pewnie spowodowane było to tym, że wiedziałem tylko że on tam jest i nic więcej o nim nie wiedziałem. Nie widziałem wcześniej zdjęć, nie znałem jego historii. Zajechałem na miejsce i spędziłem tam kilka ładnych chwil. Właściwie z aparatem w ręku mógłbym tam przesiedzieć pół dnia ale czas naglił... Ten siedemnastowieczny pałac i park wokół niego jest wyjątkowo fotogeniczny. Do Wymiarek jechałem przepiękną drogą pośród świerkowego lasu, cisza, spokój i jedyny, niepowtarzalny, żywiczny zapach świerków. Chciałem tak jechać i jechać :) Nie zatrzymując się obrałem kurs na Żary gdzie nie zabawiłem zbyt długo choć trafiłem tam na festyn, który zaciekawił tylko tym, że było głośno i wystrzałowo. Była to rekonstrukcja "Bitwy o Żary", strzelano z wszelkiej możliwej broni, ludzi było sporo ale byłem już na tyle zmęczony walką z wiatrem, że nie miałem ochoty za długo się temu przyglądać.

Powrót do Bytomia Odrz. to po prostu jazda przed siebie. W Kożuchowie dopadła mnie już noc i ostatnie dwadzieścia kilometrów jechałem w ciemnościach rozświetlanych cudem określanym mianem ProX Dual. Jeśli ktoś kiedykolwiek będzie się zastanawiał nad zakupem przedniego oświetlenia to te dwa słowa są odpowiedzią na to co kupić się powinno. Noc staje się dniem.

To była naprawdę udana wycieczka. Zobaczyłem sporo ciekawych miejsc, spędziłem sporo godzin na świeżym powietrzu, dałem sobie mocno w kość. Turystyka rowerowa to bez wątpienia moja pasja, coś co sprawia mi nieopisaną radość i cieszy niesamowicie. Jestem szczęśliwy :)

Zaliczone gminy: Brzeźnica (182), Żagań - teren wiejski (183), Żagań - teren miejski (184), Iłowa (185), Wymiarki (186), Żary - teren wiejski (187), Żary - teren miejski (188)

Pałac Książęcy w Żaganiu.

Pałac Książęcy w Żaganiu.

Pomnik postawiony w 66-tą rocznicę Wielkiej Ucieczki, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Per Ardua Ad Astra - Przez Przeciwności do Gwiazd. Dewiza sił lotniczych Wspólnoty Narodów. Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Basen przeciwpożarowy. Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Stalag Luft III, Żagań.

Przejście dla pieszych na teren Pałacu w Iłowej.

Pałac w Iłowej.

Pałac w Iłowej.

Pałac w Iłowej.

Ratusz w Żarach.

Rynek w Żarach.

Monstrualna ruina, wygląda jak zamek a to wszystko to po prostu mieszkanie jednej ze szlacheckich rodzin. Tak wyczytałem i jesli to prawda to mieli rozmach ;) Olbrzymia kubatura i wielki żal, że popada to w coraz większą ruinę... Żary.

Rekonstrukcja Bitwy o Żary.

Skwer czołgisty w Żaganiu.

W Jeleninie nie zawiesza się butów na kołku, tu zawiesza się je na poprzeczce ;)))



Dane wyjazdu:
200.70 km 0.00 km teren
08:16 h 24.28 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:790 m
Kalorie: kcal

Tam gdzie wiara zamienia się w pieniądze.

Środa, 18 lutego 2015 • dodano: 18.02.2015 | Komentarze 24

Słowo pieniądz występuje w Biblii 156 razy. Płacenie, płacić , zapłacić, zapłata występuje 153 razy. Denar, sykl, talent, grosz występują 228 razy a nie są to wszystkie biblijne waluty. Mamy w Biblii nawet słowo podatki, które występuje 40 razy, długi występujące 15 razy oraz bank, bankier i odsetki, które to słowa mamy w 14 miejscach. Jedyny termin, którego w Biblii nie ma to bankomat i karta kredytowa.
Nie wiem czym kierowano się stawiając się największy kościół w Polsce, ale na pewno słowo pieniądz podczas planowania tego przedsięwzięcia było jednym z kluczowych. Bankomat i karta kredytowa też. Nowoczesna interpretacja Biblii przez pomysłodawców tej monumentalnej budowli, którą dzisiaj postanowiłem odwiedzić, jest widoczna tam wszędzie. Na każdym kroku.

Śledząc prognozy pogody przez kilka ostatnich dni, postanowiłem że w dniu dzisiejszym pojadę na wschód od Poznania. Miał wiać zachodni wiatr, miało być przyjemne sześć, siedem stopni na plusie i świecące słońce. A jak było? Wyjeżdżałem krótko po dziewiątej rano w mżawce i dużej wilgotności, wiatr przez cały dzień wiał głównie z boku a słońce było schowane za chmurami, z rzadka pokazując swe oblicze. Można było się tego spodziewać, prawo Murphiego działa i na pogodę :)

Wyznaczyłem sobie dwa główne cele dzisiejszej wycieczki i oba zostały zrealizowane. Chciałem w końcu zobaczyć Jezioro Powidzkie oraz wspomniane wyżej Sanktuarium Maryjne w Licheniu. Drogi jakimi dzisiaj jeździłem okazały się w większości mało uczęszczane choć ich nawierzchnia czasem pozostawiała dużo do życzenia.

Wyjeżdżając z domu skierowałem się w kierunku Pobiedzisk, do których dojechałem szerokim i wygodnym poboczem starej 5-tki. Dalej do Czerniejewa świetny odcinek, wśród pól i lasów, praktycznie bez aut i z bardzo dobrym asfaltem. Od Czerniejewa do Niechanowa dziurawe drogi i upierdliwy wiatr. Nic ciekawego. W Witkowie chwile odpocząłem i udałem się do Powidza, na tym odcinku pojawiło się kilka hopek i zmienił się w końcu krajobraz. W samym Powidzu zajechałem na plażę, pstryknąłem kilka fotek, posiliłem się trochę i psim bulwarem objechałem brzeg jeziora w kierunku wyjazdu na Strzałkowo. Zaraz za Powidzem pojawił się mały podjazd, na którym trochę skoczyło mi tętno z powodu dwóch psów, które postanowiły się ze mną pościgać. Przegrały ;) O drodze Powidz - Strzałkowo chciałbym jak najszybciej zapomnieć z powodu silnego wiatru w twarz i betonowych płyt, które tworzyły ten właśnie odcinek. Tak dostałem w kość, że miałem ochotę wsiąść w Strzałkowie w pociąg i wrócić do domu...
Strzałkowo i Słupca niczym mnie nie zaciekawiły więc bez żalu ruszyłem w kierunku Giewartowa, do którego dostarłem bardzo sprawnie. Tam odbiłem w prawo i wiejskimi drogami dotarłem do Kazimierza Biskupiego. Znalazłem tam w końcu Orlen, w którym mogłem wypić ciepłą herbatę, co miało zbawienny wpływ na moją psychikę. Przez ostatnie kilkanaście kilometrów mój organizm zaczął się już głośno domagać odpoczynku i czegoś ciepłego do picia więc ta stacja była dla mnie jak zbawienie. Ogrzałem się trochę, odpocząłem i z nową energią dojechałem raz dwa do Kleczewa i dalej do Ślesina. Te drugie miasteczko bardzo mi się spodobało, ładnie położone nad Kanałem Warta-Gopło, z ciekawą historią i zabytkami. Polecam odwiedzić jeśli ktoś będzie w okolicy :)
Dziesięć kilometrów dalej był już Licheń, czyli główny cel mojej wycieczki. Objechałem bazylikę dookoła, objechałem to co było do zobaczenia ale do środka kościoła się nie dostałem ponieważ był zamknięty. Dlaczego, nie mam pojęcia. Architektura, monumentalność i wygląd Bazyliki zrobiły na mnie wielkie wrażenie. To naprawdę warto zobaczyć. Ale wolałbym, żeby to nigdy nie powstało, żeby za te pieniądze głodne dzieci mogły zjeść coś ciepłego... Po jaką cholerę budować takie kościoły? Nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumiem... Zrobiłem kilka zdjęć, przebrałem się w cieplejsze ciuchy, słońce już zaszło i temperatura szybko spadła w okolice zera momentalnie wyziębiając mój i tak zmarznięty organizm.

Planowałem wcześniej zajechać jeszcze do Kramska ale odpuściłem i pojechałem prosto do Konina. Zajechałem do dworzec PKP i okazało się, że mam minutę do odjazdu pociągu. W przeciągu sześćdziesięciu sekund kupiłem bilety, wodę do picia i przetransportowałem się na drugi peron gdzie czekał już na mnie elf, który wygodnie dowiózł mnie z powrotem do Poznania. Dopiero w pociągu poczułem jak jestem zmęczony i jak bolą mnie nogi. I niemal w jednej chwili poczułem również jak jestem z tego powodu szczęśliwy :))

Zaliczone gminy: Niechanowo (170), Witkowo (171), Powidz (172), Strzałkowo (173), Słupca - teren wiejski (174), Słupca - teren miejski (175), Ostrowite (176), Kazimierz Biskupi (177), Kleczew (178), Ślesin (179), Kramsk (180), Konin (181)




Niechanowo.


Duch Hrabiego zabija tu nieszczęśników :)


Witkowo.


Piękne Jezioro Powidzkie :)


W drodze do Strzałkowa. Nawierzchnia z betonowych płyt, katorga... 


Wielki samolot lecący do Bazy Lotniczej w Powidzu. Co to za model?


Kazimierz Biskupi.


Koparka w stanie spoczynku. Kopalnia węgla brunatnego z odkrywkowej kopalni w Kleczewie. Teren w okół robi smutne wrażenie...


Łuk Napoleona w Ślesinie z 1812r. Postawili go mieszkańcy na cześć Napoleona.


Rynek w Ślesinie, a raczej Jary Kielc :))


Rynek w Ślesinie, a raczej Jary Kielc :) Pomnik Gęsiarza.


Bazylika w Licheniu. Największy kościół w Polsce. Robi wrażenie...



 


Dane wyjazdu:
11.30 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal

Praca.

Poniedziałek, 16 lutego 2015 • dodano: 16.02.2015 | Komentarze 4

Dzisiaj ewidentnie wieje damski wiatr.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
47.90 km 0.00 km teren
02:00 h 23.95 km/h:
Maks. pr.:35.70 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:226 m
Kalorie: kcal

Poligon.

Sobota, 14 lutego 2015 • dodano: 15.02.2015 | Komentarze 5

Kolejny dzień z piękną, przedwiosenną pogodą. Czasu na rower dzisiaj miałem znaczenie mniej niż wczoraj pomimo, że to sobota :) Dwie godziny to idealny moment na to aby przejechać moją ulubioną, okoliczną trasę czyli przez Strzeszynek i poligon do Biedruska. Na poligonie spory ruch, widać że słońce zmobilizowało wiarę do odkurzenia swoich stalowo/aluminowo/carbonbowych rumaków :) Było bardzo przyjemnie :)
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
159.60 km 0.00 km teren
06:15 h 25.54 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:600 m
Kalorie: kcal

Zimowo-wiosenna kraina wiatraków.

Piątek, 13 lutego 2015 • dodano: 13.02.2015 | Komentarze 16

Siedząc wczoraj w pracy i widząc piękną pogodę za oknem wiedziałem, że jak tylko dzisiaj będzie powtórka to nic mnie nie zatrzyma przed dłuższą wycieczką. Po pracy szybka kawa, spakowałem plecak i w drogę. Trasę od dawna miałem w głowie, czekałem tylko na odpowiedni moment, który nadszedł właśnie dzisiaj.

Trasa, którą sobie nakreśliłem w myślach idealnie nadawała się na taki dzień jak dziś. Piękna, słoneczna pogoda, kilka stopni na plusie i delikatny wiatr z południa. Wszystko przemawiało za tym abym skierował się na północ i sporym łukiem dotarł do Chodzieży. Wszystko zgrało się znakomicie. 

Do Skoków droga była mi znana, reszta to nowość a co za tym idzie nie do końca wiedziałem jakich nawierzchni się spodziewać. Był pełen przekrój, od idealnych, prawie nowych asfaltów gładkich jak stół po dziurawe gminne szosy i pięciokilometrowy odcinek błota przez las przed Janowcem Wielkopolskim, który nomen omen leży w woj. kujawsko-pomorskim ;) W dziesięciostopniowej skali całość trasy oceniam na sześć a jej walory krajoznawczo-przyrodnicze na cztery. Czyli wycieczka pod tym względem była mocno średnia ale wiedziałem o tym i dlatego przejechałem ją w lutym, zachowując sobie cieplejsze dni na ciekawsze trasy :)

Zaliczyłem siedem nowych gmin, spędziłem prawie sześć godzin na rowerze, spotkałem bardzo miłego pana w Janowcu Wlkp., z którym uciąłem sobie bardzo miłą pogawędkę, oraz doładowałem się potężną dawką endorfin i witaminy D. Więcej mi nie potrzeba :)

Tytułowa kraina wiatraków to teren pomiędzy Gołańczą a Margoninem. Znajduje się tam największa w Polsce farma wiatrowa, zapewniająca prąd 90 tys. gospodarstw domowych. Widywałem takie w Europie, ale w Polsce jeszcze nie. Widok robi wrażenie, wiatraków jest mnóstwo, a każdy z nich ma średnio 100m wysokości. Z tego co mi wiadomo to całość inwestycji jest na siódmym miejscu w Europie pod względem ilości wiatraków. Jeden taki to 2mln euro, chyba postawie sobie taki koło domu, będę miał prąd gratis ;))

Zaliczone gminy: Mieścisko (163), Janowiec Wielkopolski (164), Damasławek (165), Wapno (166), Gołańcz (167), Margonin (168), Szamocin(169) 

Kraina wiatraków - dzisiejsza trasa.


Przed Mieściskiem.


Kościół pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny z 1629r. w Popowie Kościelnym.


Janowiec Wielkopolski.


Ruiny Rycerskiej wieży mieszkalnej Rodu Pałuków z XIIIw. w Gołańczy. 


Gołańcz.


Największa farma wiatrowa w Polsce. Okolice Margonina i Gołańczy.


Zespół Pałacowy w Margonińskiej Wsi. 


Zespół Pałacowy w Margonińskiej Wsi.


Margonin.


Rynek w Chodzieży.


Dane wyjazdu:
30.50 km 0.00 km teren
01:28 h 20.80 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: kcal

Poznań nocą.

Czwartek, 12 lutego 2015 • dodano: 12.02.2015 | Komentarze 1

Nie licząc dojazdów do pracy, nie jeździłem przez ostatnie dziesięć dni. Siedząc dziś w pracy i patrząc na to jak piękna pogoda jest za oknem aż mnie roznosiło. Wróciłem do domu, wskoczyłem w rowerowe ciuchy, wziąłem aparat i pojechałem poszwędać się trochę po mieście. Dawno nie jeździłem po centrum, w sumie nie mam po co tam się pchać ale jakoś tak mnie naszła ochota i spokojnym tempem pokręciłem się tu i ówdzie nocną porą po Poznaniu. Na termometrze rtęć zdążyła już opaść do poziomu zera a miasto spowiła mgła niosąc za sobą multum wilgoci ale chłonęłem każdą minutę jazdy. To lubię :)


ICHOT - nasz poznański bunkier za ponad sto milionów polskich złotówek. 


Katedra na Ostrowie Tumskim widziana z mostu Jordana.


Stok narciarski na Malcie.


Kościół pw Św. J.Vianney. Wg mnie najładniejszy w całym Poznaniu :)

Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
11.40 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal

Praca.

Czwartek, 12 lutego 2015 • dodano: 12.02.2015 | Komentarze 0

Piękna pogoda :) Zapachniało przedwiośniem!
Kategoria Do/Z pracy