Info
rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Wrzesień4 - 12
- 2018, Sierpień6 - 11
- 2018, Lipiec2 - 2
- 2018, Czerwiec2 - 2
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień4 - 12
- 2018, Marzec9 - 23
- 2018, Luty2 - 0
- 2018, Styczeń4 - 8
- 2017, Grudzień5 - 2
- 2017, Listopad5 - 8
- 2017, Październik4 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień12 - 50
- 2017, Lipiec13 - 47
- 2017, Czerwiec11 - 50
- 2017, Maj11 - 29
- 2017, Kwiecień9 - 31
- 2017, Marzec8 - 32
- 2017, Luty8 - 61
- 2017, Styczeń9 - 43
- 2016, Grudzień4 - 11
- 2016, Listopad5 - 7
- 2016, Październik7 - 11
- 2016, Wrzesień11 - 15
- 2016, Sierpień1 - 2
- 2016, Lipiec12 - 49
- 2016, Czerwiec5 - 9
- 2016, Maj9 - 28
- 2016, Kwiecień14 - 54
- 2016, Marzec15 - 78
- 2016, Luty7 - 49
- 2016, Styczeń14 - 91
- 2015, Grudzień13 - 36
- 2015, Listopad18 - 28
- 2015, Październik21 - 45
- 2015, Wrzesień24 - 58
- 2015, Sierpień19 - 66
- 2015, Lipiec23 - 131
- 2015, Czerwiec21 - 65
- 2015, Maj22 - 99
- 2015, Kwiecień17 - 79
- 2015, Marzec22 - 76
- 2015, Luty19 - 141
- 2015, Styczeń23 - 116
- 2014, Grudzień19 - 108
- 2014, Listopad18 - 30
- 2014, Październik24 - 63
- 2014, Wrzesień33 - 71
- 2014, Sierpień16 - 43
- 2014, Lipiec20 - 55
- 2014, Czerwiec27 - 65
- 2014, Maj35 - 100
- 2014, Kwiecień24 - 29
- 2014, Marzec28 - 11
- 2014, Luty11 - 0
- 2014, Styczeń22 - 0
- 2013, Grudzień13 - 0
- 2013, Listopad6 - 0
- 2013, Październik27 - 4
- 2013, Wrzesień22 - 0
- 2013, Sierpień20 - 0
- 2013, Lipiec2 - 0
- 2013, Czerwiec21 - 1
- 2013, Maj28 - 0
- 2013, Kwiecień22 - 3
- 2013, Marzec11 - 0
Dane wyjazdu:
139.50 km
0.00 km teren
05:53 h
23.71 km/h:
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Największe Opactwo Cysterskie na Świecie. Lubiąż.
Wtorek, 24 lutego 2015 • dodano: 24.02.2015 | Komentarze 21
Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie. W pełni zgadzam się ze Stanisławem Jachowiczem, autorem tych słów . Na lekcjach geografii uczą nas o tym jakie są zbiory bananów w Brazylii, jakie rzeki płyną w Rosji, ile ludzi mieszka w Chinach czy tego, co jest stolicą Nikaragui. Wszystko to zaliczamy na piątki i szóstki a za mało wiemy o tym co nas otacza. Kompletnie nie mamy pojęcia, że kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów od naszych domów są miejsca o jakich w świecie jest głośno, prawdziwe perełki wszelakiego rodzaju. Gdy ktoś nam o tym mówi, opowiada patrzymy wtedy ze zdziwioną mina i niedowierzającym wzrokiem mówimy ''To niemożliwe, to tutaj, u nas, w Polsce?''...
Największe na świecie Opactwo Cysterskie znajduje się w Lubiążu, małej nadodrzańskiej wiosce, w okolicach Wołowa. Ten zespół klasztorny był dzisiaj celem mojej wycieczki ale po drodze zwiedziłem kilka ciekawych, choć nie tak spektakularnych miejsc. Pomysł na tę trasę miałem już od dawna, miałem jej zarys w głowie i korzystając z tego, że wiatr wiał dzisiaj głównie z południowego-zachodu udałem się właśnie w kierunku Lubiąża.
Przez pierwsze czterdzieści kilometrów, z pomocą wiatru, jechałem w okolicach 30km/h. Głogów, Przedmoście, Retków minąłem raz dwa i pierwszy przystanek zrobiłem w Krzydłowicach gdzie rzuciły mi się w oczy piękne ruiny pałacu, o ile ruiny można nazwać pięknymi ;) Właśnie takie zapomniane perełki są tym co lubię najbardziej znajdować na trasie swoich wycieczek. Zaraz za Krzydłowicami rozpoczął się podjazd, który wyprowadził mnie na wzgórze skąd miałem piękny widok na zbiornik poflotacyjny ''Żelazny Most''. Jest to największe w Europie a drugie na świecie składowisko odpadów poprodukcyjnych. 1,4 tys hektarów otoczonych wałem o długości 14km i górujące nad okolicą jezioro kryje w sobie całą tablicę Mendelejewa. To prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem.Jego rozmiary są tak imponujące, że są doskonale widoczne z satelit i aż strach pomyśleć co by się stało gdyby to zaczęło przeciekać, czy też po prostu by pękło. Katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę...
Z Rudnej do Ścinawy droga to się wznosiła, to opadała. Uwielbiam wszelkie pagórki ale jakość asfaltu na tym odcinku odebrała mi trochę radości z jazdy. Było również kilka bardzo złej jakości odcinków bruku. Jedyną ciekawostką po drodze były dwa krzyże pokutne stojące pośród niczego, stojące tam od XII wieku... Ścinawa to nudne, nieciekawe miasteczko, poza czołgiem T-34 stojącym na rynku, nie miała mi nic do zaoferowania.
Odcinek drogi miedzy Ścinawą a Prochowicami był dla mnie męką. Silny wiatr prosto w twarz odebrał mi chęci odwiedzin Dziewina i kręciłem wolno nie myśląc o niczym innym jak o dojechaniu do Prochowic. Dodatkowo duży ruch na tej drodze sprawiał iż trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć. W Prochowicach zastałem zamek w remoncie skutecznie uniemożliwiającym mi jego eksploarację, więc zrobiłem zdjęcie z zewnątrz i po krótkiej przerwie na rynku udałem się do Malczyc.
W Malczycach, tuż obok ruin dawnej cukrowni, które chciałem sfotografować, miałem najbardziej stresujący sytuację od kiedy jeżdżę rowerem. W miejscu, w którym zaczyna się lekki podjazd ujrzałem kątem oka, że owczarek kaukaski, stojący z właścicielką po drugiej stronie jezdni, zaczyna biec w moją stronę. Serce skoczyło mi do gardła i zacząłem szaleńczą ucieczkę. Ten pies gonił mnie, bez mała, jakieś 300 metrów, pod górkę... Cisnąłem około 40km/h, właściwie to nie miałem już siły dalej uciekać w takim tempie ale w tym samym momencie kaukaz zaczął słabnąć. Był jakieś pięć metrów za mną jak odpuścił. Bałem się okropnie, zatrzymałem się kilometr dalej i popłynęły mi łzy. Kiedyś taki owczarek mnie pogryzł i wiem co to za stwór. To są bez wątpienia najgroźniejsze psy jakie można spotkać na swojej drodze i doskonale wiem co piszę. Po tym wszystkim zadzwoniłem na Policję, powiedziałem co i jak, obiecali zająć się sprawą, ja nie miałem czasu ani chęci na nich czekać. Do Lubiąża pojechałem już okrężną drogą, tętno miałem zawałowe przez jeszcze ładnych kilkadziesiąt minut.
W Lubiążu spóźniłem się o godzinę na zwiedzanie. Zwiedza się tam tylko w grupie, o pełnych godzinach, z tym że teraz jest poza sezonem i czynne było tylko do 14.00. Cóż, oglądnąłem tylko Opactwo z zewnątrz i ruszyłem na pociąg do Wołowa. Zanim tam jednak dotarłem, odbyłem ciekawą rozmowę w ''centrum'' Lubiąża z panem z informacji turystycznej, który sam mnie zagadał, będąc już po pracy. Też jeździ rowerem, prawdziwy pasjonat regionu i skarbnica informacji o tym gdzie warto pojechać, co zobaczyć i gdzie dobrze zjeść. Obiecałem mu, że zajrzę do niego następnym razem gdy będę w okolicy a on zaprosił mnie na herbatę. Bardzo sympatyczne spotkanie. Jeśli ktoś będzie w Lubiążu, niech śmiało udaje się do informacji turystycznej, polecam :)
Do Wołowa dotarłem w blasku zachodzącego słońca, z lekkim niedosytem w postaci nieudanego zwiedzania Opactwa i wciąż szybko bijącym sercem po ucieczce przed udomowionym niedźwiedziem. Skłamałbym jednak gdybym napisał, że to była nieudana wycieczka :)
Zaliczone gminy: Rudna (189), Ścinawa (190), Prochowice (191), Malczyce (192), Wołów (193)
Ruina pałacu z przełomu XVI i XVII wieku w Krzydłowicach.
''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa.
''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa - foto ze strony hydroproject.com.pl
Krzyże pokutne z XIV wieku. Stawiane były przez morderców na miejscu zbrodni.
Czołg T-34 na rynku w Ścinawie.
Zamek w Prochowicach.
Zamek w Prochowicach.
Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.
Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.
Pomnik wołów w Wołowie :)
Wołów :)
Zamek w Wołowie - siedziba rady powiatu i urzędu gminy.
Samolot na którym latał Mirosław Hermaszewski, honorowy obywatel Wołowa, jego rodzinnego miasta.
Piękne graffiti w Wołowie.
Największe na świecie Opactwo Cysterskie znajduje się w Lubiążu, małej nadodrzańskiej wiosce, w okolicach Wołowa. Ten zespół klasztorny był dzisiaj celem mojej wycieczki ale po drodze zwiedziłem kilka ciekawych, choć nie tak spektakularnych miejsc. Pomysł na tę trasę miałem już od dawna, miałem jej zarys w głowie i korzystając z tego, że wiatr wiał dzisiaj głównie z południowego-zachodu udałem się właśnie w kierunku Lubiąża.
Przez pierwsze czterdzieści kilometrów, z pomocą wiatru, jechałem w okolicach 30km/h. Głogów, Przedmoście, Retków minąłem raz dwa i pierwszy przystanek zrobiłem w Krzydłowicach gdzie rzuciły mi się w oczy piękne ruiny pałacu, o ile ruiny można nazwać pięknymi ;) Właśnie takie zapomniane perełki są tym co lubię najbardziej znajdować na trasie swoich wycieczek. Zaraz za Krzydłowicami rozpoczął się podjazd, który wyprowadził mnie na wzgórze skąd miałem piękny widok na zbiornik poflotacyjny ''Żelazny Most''. Jest to największe w Europie a drugie na świecie składowisko odpadów poprodukcyjnych. 1,4 tys hektarów otoczonych wałem o długości 14km i górujące nad okolicą jezioro kryje w sobie całą tablicę Mendelejewa. To prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem.Jego rozmiary są tak imponujące, że są doskonale widoczne z satelit i aż strach pomyśleć co by się stało gdyby to zaczęło przeciekać, czy też po prostu by pękło. Katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę...
Z Rudnej do Ścinawy droga to się wznosiła, to opadała. Uwielbiam wszelkie pagórki ale jakość asfaltu na tym odcinku odebrała mi trochę radości z jazdy. Było również kilka bardzo złej jakości odcinków bruku. Jedyną ciekawostką po drodze były dwa krzyże pokutne stojące pośród niczego, stojące tam od XII wieku... Ścinawa to nudne, nieciekawe miasteczko, poza czołgiem T-34 stojącym na rynku, nie miała mi nic do zaoferowania.
Odcinek drogi miedzy Ścinawą a Prochowicami był dla mnie męką. Silny wiatr prosto w twarz odebrał mi chęci odwiedzin Dziewina i kręciłem wolno nie myśląc o niczym innym jak o dojechaniu do Prochowic. Dodatkowo duży ruch na tej drodze sprawiał iż trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć. W Prochowicach zastałem zamek w remoncie skutecznie uniemożliwiającym mi jego eksploarację, więc zrobiłem zdjęcie z zewnątrz i po krótkiej przerwie na rynku udałem się do Malczyc.
W Malczycach, tuż obok ruin dawnej cukrowni, które chciałem sfotografować, miałem najbardziej stresujący sytuację od kiedy jeżdżę rowerem. W miejscu, w którym zaczyna się lekki podjazd ujrzałem kątem oka, że owczarek kaukaski, stojący z właścicielką po drugiej stronie jezdni, zaczyna biec w moją stronę. Serce skoczyło mi do gardła i zacząłem szaleńczą ucieczkę. Ten pies gonił mnie, bez mała, jakieś 300 metrów, pod górkę... Cisnąłem około 40km/h, właściwie to nie miałem już siły dalej uciekać w takim tempie ale w tym samym momencie kaukaz zaczął słabnąć. Był jakieś pięć metrów za mną jak odpuścił. Bałem się okropnie, zatrzymałem się kilometr dalej i popłynęły mi łzy. Kiedyś taki owczarek mnie pogryzł i wiem co to za stwór. To są bez wątpienia najgroźniejsze psy jakie można spotkać na swojej drodze i doskonale wiem co piszę. Po tym wszystkim zadzwoniłem na Policję, powiedziałem co i jak, obiecali zająć się sprawą, ja nie miałem czasu ani chęci na nich czekać. Do Lubiąża pojechałem już okrężną drogą, tętno miałem zawałowe przez jeszcze ładnych kilkadziesiąt minut.
W Lubiążu spóźniłem się o godzinę na zwiedzanie. Zwiedza się tam tylko w grupie, o pełnych godzinach, z tym że teraz jest poza sezonem i czynne było tylko do 14.00. Cóż, oglądnąłem tylko Opactwo z zewnątrz i ruszyłem na pociąg do Wołowa. Zanim tam jednak dotarłem, odbyłem ciekawą rozmowę w ''centrum'' Lubiąża z panem z informacji turystycznej, który sam mnie zagadał, będąc już po pracy. Też jeździ rowerem, prawdziwy pasjonat regionu i skarbnica informacji o tym gdzie warto pojechać, co zobaczyć i gdzie dobrze zjeść. Obiecałem mu, że zajrzę do niego następnym razem gdy będę w okolicy a on zaprosił mnie na herbatę. Bardzo sympatyczne spotkanie. Jeśli ktoś będzie w Lubiążu, niech śmiało udaje się do informacji turystycznej, polecam :)
Do Wołowa dotarłem w blasku zachodzącego słońca, z lekkim niedosytem w postaci nieudanego zwiedzania Opactwa i wciąż szybko bijącym sercem po ucieczce przed udomowionym niedźwiedziem. Skłamałbym jednak gdybym napisał, że to była nieudana wycieczka :)
Zaliczone gminy: Rudna (189), Ścinawa (190), Prochowice (191), Malczyce (192), Wołów (193)
Ruina pałacu z przełomu XVI i XVII wieku w Krzydłowicach.
''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa.
''Żelazny Most'' Największy w Europie a drugi na świecie zbiornik odpadów poprodukcyjnych. Istna tablica Mendelejewa - foto ze strony hydroproject.com.pl
Krzyże pokutne z XIV wieku. Stawiane były przez morderców na miejscu zbrodni.
Czołg T-34 na rynku w Ścinawie.
Zamek w Prochowicach.
Zamek w Prochowicach.
Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.
Największe na świecie Opactwo Cystersów, Lubiąż.
Pomnik wołów w Wołowie :)
Wołów :)
Zamek w Wołowie - siedziba rady powiatu i urzędu gminy.
Samolot na którym latał Mirosław Hermaszewski, honorowy obywatel Wołowa, jego rodzinnego miasta.
Piękne graffiti w Wołowie.
Kategoria 100-150, Nowe gminy, Dolnośląskie
Komentarze
andale | 08:59 środa, 11 marca 2015 | linkuj
Jak dobrze jest oglądać zdjęcia miejsc, w których niegdyś byłem :))
sierra | 23:18 czwartek, 26 lutego 2015 | linkuj
Remik, masz talent :)
Świetne relacje, ciekawie opowiedziane no i te dokumentujące rzeczywistość, dobrze dobrane, foty :)
...takiego (podobnego) tanka, to widziałem ostatnio w Bornym Sulinowie, a ten "samolocik"-w Dęblinie (chyba)... ;)
A odnośnie Twojego zaproszenia, to pewnie się wybierzemy w ramach "Nocnego spacerku do... Lubuskiego" ;)
Pozdro rowerowo z Ebowa
Mariusz
Świetne relacje, ciekawie opowiedziane no i te dokumentujące rzeczywistość, dobrze dobrane, foty :)
...takiego (podobnego) tanka, to widziałem ostatnio w Bornym Sulinowie, a ten "samolocik"-w Dęblinie (chyba)... ;)
A odnośnie Twojego zaproszenia, to pewnie się wybierzemy w ramach "Nocnego spacerku do... Lubuskiego" ;)
Pozdro rowerowo z Ebowa
Mariusz
daniel3ttt | 22:08 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Muszę częściej tu zaglądać. Fajne zdjęcia i widzę że ciekawią cię zabytki. Pozdr
Trollking | 21:12 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Jurek, na szczęście nie znam tego tematu od podszewki. I nawet nie chcę. Mogę tylko zacytować słowa jednej z moich ulubionych osób z kręgu weterynarii, Doroty Sumińskiej: póki istnieje choć jedno schronisko ludzie nie powinni sztucznie hodować kolejnych egzemplarzy. No ale wyjaśnij to tym, którzy traktują to jako kasę i tylko kasę...
A ja od dziecka miałem jamniki :) jeden przygarnięty od znajomych, drugi ze schroniska :)
A ja od dziecka miałem jamniki :) jeden przygarnięty od znajomych, drugi ze schroniska :)
Jurek57 | 20:13 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Tomek - Miałem okazję "otrzeć" się o związek kynologiczny kiedy moja siostra miała rasowego psa.
Moje zdanie na ten temat jest bardzo krytyczne.Jest to klub wzajemnej adoracji.
Hodowcy zrzeszeni w związku płacą dolę,daninę (nie małą).Potem kasa za wystawienie rodowodu.Jeśli "rodzice" są championami to związek też coś z tego ma.Każda wystawa to kasa za udział.Wszyscy się tam poklepują ... .
Propaguje się tę "rozrywkę" (hodowanie ,posiadanie psów rodowodowych) żerując na ludzkiej zarozumiałości.Że niby rodowodowy to lepszy ... .
Krzyżowanie i wymyślanie nowych ras to niby postęp.Ale tak naprawdę to "nowe paliwo".Nie ma to chyba nic wspólnego z nauką.Większość tych ras nie przetrwałaby w naturze.
Mam psa kundelka i jest taki sam jak te rodowodowe albo lepszy .A w schroniskach co jakiś czas trzeba urządzać zbiorową eutanazję bo brak miejsc.
Co do ras agresywnych to związek zabiera głos ... organizują niszowe wystawy !
Niby mamy "demokrację" ale za jaką cenę
Moje zdanie na ten temat jest bardzo krytyczne.Jest to klub wzajemnej adoracji.
Hodowcy zrzeszeni w związku płacą dolę,daninę (nie małą).Potem kasa za wystawienie rodowodu.Jeśli "rodzice" są championami to związek też coś z tego ma.Każda wystawa to kasa za udział.Wszyscy się tam poklepują ... .
Propaguje się tę "rozrywkę" (hodowanie ,posiadanie psów rodowodowych) żerując na ludzkiej zarozumiałości.Że niby rodowodowy to lepszy ... .
Krzyżowanie i wymyślanie nowych ras to niby postęp.Ale tak naprawdę to "nowe paliwo".Nie ma to chyba nic wspólnego z nauką.Większość tych ras nie przetrwałaby w naturze.
Mam psa kundelka i jest taki sam jak te rodowodowe albo lepszy .A w schroniskach co jakiś czas trzeba urządzać zbiorową eutanazję bo brak miejsc.
Co do ras agresywnych to związek zabiera głos ... organizują niszowe wystawy !
Niby mamy "demokrację" ale za jaką cenę
gustav | 19:17 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Normalne... bydle. Ciary, jak sobie wyobrażę, że takie bydle mnie goni. A co dopiero na żywo... Jeśli nie ma przed nami asfaltu, to problem :/
Co do fotek - super jakość. I tu pytanie: ładujesz te fotki bezpośrednio robiąc wpis, czy przez linki z innej strony typu PBS?
Co do fotek - super jakość. I tu pytanie: ładujesz te fotki bezpośrednio robiąc wpis, czy przez linki z innej strony typu PBS?
Trollking | 18:50 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Zdjęcia mega - pierwsze: genialny klimacik. W Wołowie z atrakcji mogłeś jeszcze cyknąć słynny Zakład Karny :)
Jurek - coś w tym jest. Ja w ogóle nie mogę skumać, że nie ma jakiegoś oporu przed tymi - dosłownie - rasistami, dbającymi tylko o utrzymanie rodowodu i czystości gatunku. Przecież jest tyle bezdomnych zwierząt w schroniskach, a tu produkuje się kolejne "pod linijkę"...
Jurek - coś w tym jest. Ja w ogóle nie mogę skumać, że nie ma jakiegoś oporu przed tymi - dosłownie - rasistami, dbającymi tylko o utrzymanie rodowodu i czystości gatunku. Przecież jest tyle bezdomnych zwierząt w schroniskach, a tu produkuje się kolejne "pod linijkę"...
Jurek57 | 18:05 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
A propos ras agresywnych.
Pamiętacie jak kilka lat temu we Francji doszło do pogryzień ludzie przez np. amstafy i inne bulteriery.
Wtedy władze postanowiły że te psy nie mogą być sprowadzane i rozmnażane we Francji.Ograniczono w ten sposób populację i problem albo jest załatwiony albo marginalny.
Wtedy też mówiło się głośno o tym w naszym kraju bo były doniesienia o pogryzieniach a nawet zagryzieniach.
Minęło kilkanaście lat i cisza.Żadnej ustawy czy rozporządzenia.
Pozwolono natomiast na odstrzał bezpańskich psów. Ohyda !
Myślę że ta zwłoka to lobbing związków kynologicznych i hodowców !
Pecunia non olet , pardon , nie szczekają ! :-(
Pamiętacie jak kilka lat temu we Francji doszło do pogryzień ludzie przez np. amstafy i inne bulteriery.
Wtedy władze postanowiły że te psy nie mogą być sprowadzane i rozmnażane we Francji.Ograniczono w ten sposób populację i problem albo jest załatwiony albo marginalny.
Wtedy też mówiło się głośno o tym w naszym kraju bo były doniesienia o pogryzieniach a nawet zagryzieniach.
Minęło kilkanaście lat i cisza.Żadnej ustawy czy rozporządzenia.
Pozwolono natomiast na odstrzał bezpańskich psów. Ohyda !
Myślę że ta zwłoka to lobbing związków kynologicznych i hodowców !
Pecunia non olet , pardon , nie szczekają ! :-(
anetkas | 17:32 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Kolejna wspaniała wycieczka :)
Współczuje tego spotkania z psem, też okropnie boję się psów i chyba na Twoim miejscu narobiłabym w majty... :/
Współczuje tego spotkania z psem, też okropnie boję się psów i chyba na Twoim miejscu narobiłabym w majty... :/
Walery | 15:57 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
To nieźle strachu się najadłeś. Byłem kiedyś przewodnikiem owczarka kaukaskiego, miał na imię Brutal :) Jakie imię taki pies ;) Jak sądzę po prostu pilnował drogi, którą pewnie regularnie spaceruje :) To psy pilnujące. Bardzo pilnujące... ;) Dobrze, że Ci się udało umknąć.
Kot | 10:37 środa, 25 lutego 2015 | linkuj
Spotkania z kaukazem nie zazdroszczę. Szczęście, że nic złego się nie stało. Zawodowo parę razy miałam styczność z tą rasą. Ponoć trafiają się łagodne osobniki, ale ani jednego takiego nie spotkałam ;). Gdy atakuje taki pies, to zamiast uciekać, lepiej się zatrzymać, zasłonić rowerem. To aż dziwne, że on odpuścił, bo to bardzo wytrzymałe psy. Może ta kobieta go wołała i dlatego się udało. Jeździsz z gazem pieprzowym?
lipciu71 | 22:46 wtorek, 24 lutego 2015 | linkuj
Piękne wycieczki robisz. Ja ze strachu przed psem pewnie nawet nie byłbym w stanie określić jego koloru, a co dopiero rozpoznać rasę. Czekamy na fotki.
Trollking | 22:24 wtorek, 24 lutego 2015 | linkuj
Oj tak, Lubiąż robi wrażenie, warto też poświęcić trochę czasu na zwiedzenie wnętrza. Szkoda, że Tobie się nie udało. Do nadrobienia :)
Z ciekawości poczytałem sobie na temat tego "misia" i cytat "UWAGA!!! Mogą sprawiać problemy niedoświadczonemu opiekunowi zwłaszcza jeżeli ma to być pierwszy pies w jego życiu. W rękach nieodpowiedzialnego właściciela owczarek kaukaski stać się może wyjątkowo niebezpiecznym zwierzęciem" w stu procentach potwierdza Twoje słowa... Na szczęście zdążyłeś...
Będą zdjęcia? :)
Z ciekawości poczytałem sobie na temat tego "misia" i cytat "UWAGA!!! Mogą sprawiać problemy niedoświadczonemu opiekunowi zwłaszcza jeżeli ma to być pierwszy pies w jego życiu. W rękach nieodpowiedzialnego właściciela owczarek kaukaski stać się może wyjątkowo niebezpiecznym zwierzęciem" w stu procentach potwierdza Twoje słowa... Na szczęście zdążyłeś...
Będą zdjęcia? :)
rolnik90 | 21:47 wtorek, 24 lutego 2015 | linkuj
Nieźle kręcisz jak na początek roku, gratuluje formy:-) Przyjemnie czyta się twoje opisy, czekam na fotki. Pozdrower
Komentuj