Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
200.60 km 0.00 km teren
08:40 h 23.15 km/h:
Maks. pr.:52.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:910 m
Kalorie: kcal

Nie ma, że boli. Powrót do domu.

Niedziela, 17 sierpnia 2014 • dodano: 17.08.2014 | Komentarze 4

Jak w tytule. Nie ma, że boli bo trzeba było wrócić w końcu do domu. Zacisnąłem zęby, spakowałem sakwy i jak wsiadłem na rower to mało mnie nie zmiotło. Wiało strasznie, dostałem dzisiaj solidną lekcję pokory względem bocznych podmuchów, bo o tych w twarz nawet nie chce mi się pisać. Jestem bardzo zmęczony i obolały. Ale nikt nie mówił, że to tylko sama przyjemność. 

Wyjechałem z domu równo o dziewiątej, na drugą stronę Odry dostałem się łódką i gdy spojrzałem na Bytom mina zrzedła mi jeszcze bardziej niż przy wyjściu z domu. Ciężkie, szare chmury nie napawały optymizmem a wiatr przesuwał je z taką siłą po niebie, że jakakolwiek nadzieja na sympatyczną wycieczkę do Poznania prysły jak bańka mydlana. Zapowiadała się ciężka orka i tak też było. 

Nie ma, że boli. Bytom Odrz. - Wschowa - Przemęt - Kościan - Poznań

Zaliczone gminy: Kotla (137), Szlichtyngowa (138), Wschowa (139), Wijewo (140), Włoszakowice (141), Przemęt (142), Śmigiel (143), Kościan - teren wiejski (144), Kościan - teren miejski (145), Czempiń (146)

Przeprawa łódką na drugą stronę Odry z Bytomia Odrzańskiego. Ciężkie, deszczowe chmury i wiatr...

Droga wzdłuż Odry od przeprawy łodką w stronę Głogowa to jakiś fenomen. Takiej ilości zakrętów pod kątem prostym jak na tym odcinku nie spotkałem i chyba nie spotkam nigdzie indziej. Płaski jak stół teren i pola dookoła powodowały, że z wiatrem jechało się świetnie ale gdy tylko jechałem bokiem do niego to miałem wrażenie, że zaraz mnie przewróci. Minąłem Hutę Miedzi Głogów, po drugiej stronie Odry, największego truciciela w okolicach i po godzinie minąłem samo miasto. Za Krzekotowem dużo ludzi w lasach, czyżby pojawiły się już grzyby? Przed Golą ciekawy widok, po dwóch stronach asfaltu dwie betonowe wieżyczki tak jakby niedokończona brama od bunkru. Drugą wartą uwagi sprawą był pierwszy od wyjazdu pagórek, dotychczas płaściutko.


Pokręciłem się trochę po Wschowie, zawsze przejeżdżałem te miasto samochodem nie zatrzymując się nawet na chwile a tu okazało się, że jest na co popatrzeć. Ładny ratusz, katedra, klasztor, mury miejskie, park. Przyjemne miasteczko choć, nie da się ukryć, mocno zaniedbane w części "mieszkalnej"...


Ze Wschowy w stronę Śmigla udałem się przez Przemęcki Park Krajobrazowy. Od dawna planuję aby przyjechać tu na cały, rowerowy dzień więc tym razem przejechałem się tylko główną drogą zaliczając przy okazji świetny podjazd przed Włoszakowicami. Posiedziałem też chwilę w Boszkowie nad jeziorem, zjadając przy okazji wszystkie kanapki jakie zrobiłem sobie na drogę. Jakiś taki głodny się zrobiłem, chyba przez te kebabowe zapachy, które w okolicy dominują nad wszystkim innym ;) A gdyby ktoś miał wątpliwości czy dalej wiało, niech spojrzy na fotkę powyżej, Jezioro Dominickie... 


Opactwo Cystersów w Przemęcie. Imponująca budowla :) 


Z Przemętu do Śmigla droga mocno mi się dłużyła, złapał mnie kryzys, skończyło mi się picie i ciągle byłem głodny. Przed samym Śmiglem świetna górka, rozruszałem się trochę i po zrobieniu małych zakupów na rynku, uzupełniłem węglowodany bananem, ciastkiem i puszką coli. Chwilę odpocząłem, zajechałem na zawody sikawek konnych, które odbywały się na pobliskim boisku ale trafiłem akurat na przerwę więc ruszyłem dalej w drogę.


Do Kościana zajechałem całkiem szybko, głównie za sprawą tego, że wiatr ucichł kompletnie i kilkanaście kilometrów przejechałem w spokoju. Ale za miastem znów się zaczęło... Sam Kościan, w którym byłem pierwszy raz, bardzo mi się spodobał, w szczególności kanały Obry. Muszę tam wrócić i pojeździć trochę więcej po nim aby zobaczyć je całe. Wyjechałem z Kościana w kierunku Racotu aby zobaczyć znaną stadninę koni ale to co zobaczyłem na miejscu nieco mnie rozczarowało. Bałagan, nieład i ogólny syf. Takie mam wrażenia z tego miejsca. Bez żalu pojechałem dalej, w kierunku Czempinia. 


Okazały, barokowy pałac w Czempiniu. Niestety zamknięty na cztery spusty, wejście zabronione. Sam Czempiń totalnie bez wyrazu, ot takie miasteczko, które się przejedzie i nawet nie zapamięta, że się w nim było...

Od Czempinia do Mosiny droga bez historii, a w Mosinie musiałem wjechać na Osową Górę. No bo jak to, być w Mosinie i nie wjechać Spacerową? Nie da się, oj nie da ;) Pierwszy raz jechałem tam z sakwami i po ponad 160km wdrapałem się na górę rekordowo szybko. Ale tętno podskoczyło pod dwieście chyba ;) A później znaną na wylot drogą prosto do domku. Bez ciekawych sytuacji, bez historii, pod same drzwi :)

Nie planowałem tej trasy, nawet nie wiedziałem, że będzie to dwieście kilometrów. Wyszło pół kilometra więcej ale nie cieszy mnie to tak bardzo jak to, że dałem radę pokonać wiatr i swoje słabości. Miałem dużo okazji po drodze aby przekonać się, że jak się chce to można. I tego się trzymam :)



Komentarze
rmk
| 16:05 sobota, 23 sierpnia 2014 | linkuj A dzięki :) Zmęczony byłem jak koń po westernie :)
Trollking
| 19:21 piątek, 22 sierpnia 2014 | linkuj Chyba nie tylko stal, ale i skały, metal i inne cuda odporne na wiatr. Szacuneczek - i za dystans i za odporność psychiczną :)
rmk
| 16:58 środa, 20 sierpnia 2014 | linkuj Dobrze powiedziane Jurek ;)
Jurek57
| 21:11 niedziela, 17 sierpnia 2014 | linkuj ... jak hartowała się stal ... :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]