Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
46.10 km 0.00 km teren
03:57 h 11.67 km/h:
Maks. pr.:37.50 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:280 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień I.

Niedziela, 25 czerwca 2017 • dodano: 17.07.2017 | Komentarze 6


My i Oni.

- Spalili Nasze domy, spalili całe wioski. Ale naszych charakterów nie tknęła żadna pożoga, ona je tylko wzmocniła. Te domy są symbolem Naszej siły i pracowitości. Odbudowane po wojnie, dbamy o nie do dzisiaj. -
słowa te wypowiadane cicho i spokojnie ale jednocześnie pewnie i dumnie aż dźwięczały w ciszy niedzielnego poranka. Pani Genowefa, którą spotkaliśmy przed pięknym, drewnianym domem okazała się sąsiadką właścicielki, Pani Waleriany. - Nie jesteśmy takie stare, ledwie 88 i 95 lat. Jest we wiosce babka co ma lat 104. I ona jest stara, to fakt. - rozwiała wątpliwości młodsza z Pań. - Od lat, ludzie fotografują mój dom, nie wiem dlaczego. Stary już, drewniany. Są we wiosce ładniejsze, murowane, nowsze. Pan jest pierwszy, który chce zrobić zdjęcie nie jemu a Nam. To miłe. - wolno i jeszcze ciszej od sąsiadki powiedziała te słowa Pani Waleriana. - Stańmy tylko na tle kwiatów, one są ładne, jesteśmy z nich dumne. Całe życie są z nami. 

Wyjąłem aparat, skadrowałem, uwieczniłem chwilę na karcie pamięci. Obiecałem, że zdjęcie wywołam i wyślę na pamiątkę. Dla mnie takie chwile jak ta, takie rozmowy i tacy ludzie są najlepszą pamiątką z odwiedzanych miejsc. Tego nie zabierze mi nikt.

- Nas też chcieli spalić, udało się uciec. Pomyśleć, że wcześniej żyliśmy w zgodzie, razem, jak człowiek z człowiekiem. My, Niemcy, Żydzi i Ukraińce. Jedność, która stała się niczym. Ehhh.... - puenta, której wydźwięk rozniósł się po całym Roztoczu, padła z ust Pani Genowefy. Powiedziała to cicho i chyba do siebie ale jednocześnie słowa poleciały daleko, gdzieś nie wiadomo gdzie. 

Tak rozpoczęły się Nasze wakacje na Roztoczu. Pięćset metrów od naszej agroturystyki w Bagnie, dzielnicy Zwierzyńca, historia wzięła Nas w swoje objęcia i postanowiła powiedzieć dzień dobry. Mój dwuletni synek wesoło przyglądał się obu Paniom i nic nie rozumiał z Ich opowieści. Być może kiedyś wróci sam w te strony i wtedy pewnie nie będzie już Naszych rozmówczyń ale słowa pozostaną. I te zdjęcie.


Pani Genowefa i Waleriana z Turzyńca. 

Pierwsze wrażenie

Miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, przynajmniej My tego doświadczyliśmy. Roztocze od pierwszych chwil Nas w sobie rozkochało. Pięknie zadbane domy, przystrzyżona trawa, kwitnące kwiaty, żadnego, choćby najmniejszego śmiecia wokół. Jadąc przez Turzyniec i Topólczę nie mogliśmy wyjść z zachwytu nad tym, jak mieszkańcy dbają o swoje obejścia. Niby nic a jednak tak wiele. Jeśli tak jest wszędzie w tym regionie kraju to możemy zostać tu na zawsze. Michaś zdecydowanie podzielał Nasze zdanie co chwilę głośno krzycząc jakie piękne kwiatki są wszędzie i jak mu się to podoba. Praktycznie zerowy ruch samochodów powodował, że mogliśmy bez obaw puścić go po drodze aby szlifował swoje biegowo-rowerowe umiejętności. Sielanka.


Okolice Kawęczynka.


Skarby dwa.

Less. Z nieba do piekła.

Less. Cztery litery, które większość z nas skojarzy pewnie z angielskim przysłówkiem a nie jego polskim znaczeniem. Tą żółtawą skałę osadową spotkać można w kilku miejscach w Polsce i jest ona odpowiedzialna za fantazyjne wąwozy, które dzięki niej powstają w miejscach jej występowania. Jednym z takich miejsc, jednym z bardziej znanych w kraju, są okolice Szczebrzeszyna. Tam też skierowaliśmy się aby przekonać się na własne oczy czy faktycznie warto zobaczyć jakie cuda potrafi zrobić woda w wyniku swojej erozyjnej działalności w lessowym terenie.

Upewniwszy się wcześniej, po rozmowie z mijanymi rowerzystami, że droga będzie przejezdna z przyczepką udaliśmy się kierunku Kawęczynka. Za wioską ujrzeliśmy piękny widok na Czubatkę, z którą wiąże się miejscowa legenda o tym, że to właśnie tutaj jest wejście do piekła. Las Cetnar i teren wokół Czubatej Góry nazwany został Piekiełkiem i utworzono tu rezerwat. Legenda legendą ale znajdujące się na zboczach tej góry oparzelisko jest faktem i powoduje, że często występuje tu poranna, gęsta mgła a zimą śnieg topnieje szybciej niż gdzie indziej. Wjechaliśmy więc w czeluście lasu, choć na początku musieliśmy oboje przenosić przyczepkę przez dwie wielkie kałuże. Jak widać do piekła tak prosto trafić nie sposób. 

Jadąc powoli przez las i mozolnie zdobywając wysokość w pewnym momencie wjechaliśmy w piękny wąwóz, w którym nachylenie i nawierzchnia wygrały ze mną i musiałem zejść z siodełka. Na szczycie chwila odpoczynku i udaliśmy się polną drogą w kierunku Szczebrzeszyna. Jak się okazało, nawierzchnia była tak fatalna, że spory kawałek prowadziłem zestaw, próbując ominąć dziury i kałuże. Z marnym skutkiem.


Wąwóz w Lesie Cetnar.

Fasola.

Bliższe i dalsze okolice Szczebrzeszyna to kraina fasoli. Jest uprawiana tutaj w wielkich ilościach i bardzo fotogeniczna. Równe rzędy stojących tyczek i zielone pędy, które je oplatają tworzą zgrabną całość z roztoczańskimi pagórkami. Na taki właśnie widok trafiamy zjeżdżając polną drogą w kierunku Szczebrzeszyna. Korzystam z okazji i krótką chwilę wpatruję się w nie jak zaczarowany. Piękny punkt widokowy jaki mam przed sobą hipnotyzuje. Po chili dziurawa, lessowa droga zamienia się w gładki jak stół, asfaltowy dywanik pośród pól i pagórków. Unijne pieniądze dotarły szerokim strumieniem na Roztocze i jak informuje tabliczka, stojąca obok, służą teraz za dofinansowanie dróg dojazdowych na pole uprawne. Rolnicy mają więc też swoje autostrady. My przy okazji też, dla Michała w przyczepce tak równa droga to prawdziwy wersal po dziurawym jak ser ostatnim odcinku. 



W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie.

Szczebrzeszyński językowy i ortograficzny łamaniec, to jeden ze sztandarów Naszego ojczystego języka. Ciekawostka, która została uczczona w tym miasteczku dwoma pomnikami tego sympatycznego owada. Jeden betonowy stojący przed urzędem miasta, drugi drewniany na jego obrzeżach, w pobliżu dawnego młyna. Jako, że pora nastała obiadowa postanawiamy zjeść w restauracji w Klemensowie. Dobre opinie jakie ma ten lokal nie okazuję się wystawione na wyrost i po pysznym obiedzie udajemy się w kierunku Zwierzyńca. Dodatkowo Michał miał możliwość pokarmić kozy w małej zagrodzie na terenie restauracji i skwapliwie z niej skorzystał. Super miejsce.


Restauracja w Klemensowie, gorąco polecamy.


Szczebrzeszyński chrząszcz. Gdzie ta trzcina?

Echo Wieprza.

Do Zwierzyńca wracamy przez Kawęczyn i Topólczę, w której postanawiamy wydłużyć wycieczkę i udać się na druga stronę rzeki Wieprz aby w ten sposób dojechać na miejsce. Czarny szlak szybko wyprowadza nas na nadrzeczne łąki, oznakowania brak ale mapa pozwala zorientować się w terenie i częściowo po trawie oraz bliżej nieznanych zaroślach dojeżdżamy do rzeki. Zaliczamy nawet krótką kąpiel ale lodowata woda nie pozwala na dłuższe moczenie nóg, jedziemy więc dalej. Szlakiem Green Velo, który z niezrozumiałych dla Nas powodów wiedzie wzdłuż ruchliwej drogi wojewódzkiej a nie drogą, którą tu przyjechaliśmy, dojeżdżamy do Zwierzyńca. Jest niedzielne popołudnie więc ludzi tłumy. Wokół zalewu i browaru ciężko przejechać. Pełni obaw jedziemy nad Stawy Echo poleżeć trochę na plaży ale na miejscu okazuje się, że ludzi jest już niedużo, więc możemy pobawić się z Michałem w piasku, pomoczyć nogi i zaliczyć błogie lenistwo. Michał z nieukrywanym zadowoleniem szaleje, pływa i karmi kaczki. Dzień dobiega końca, pakujemy rzeczy do przyczepki i wracamy do Bagna. Pierwsza wycieczka okazała się pełna wrażeń i atrakcji, zasypiamy szybko i głęboko. Zmęczeni ale zadowoleni.

Green Velo na odcinku od Szczebrzeszyna do Zwierzyńca.


Roztoczańskie klimaty.

Zaliczone gminy: Zwierzyniec (384), Szczebrzeszyn (385)





Komentarze
rmk
| 13:29 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj Dziękuję Wam za miłe słowa. Byliśmy tam na tyle długo, że jest co opowiadać i jest o czym pisać. Roztocze Polecamy każdemu, każdemu! :)
Jurek57
| 08:13 środa, 19 lipca 2017 | linkuj Pięknie ... ! :)
Trollking
| 19:01 wtorek, 18 lipca 2017 | linkuj Dzięki :) przypomniałeś mi fajne dni, które spędziłem w Zwierzyńcu. Jak mniemam przyjdzie czas i na historię o konikach... :)

Tak, te rejony po prostu nastrajają poetycko.
anka88
| 17:49 wtorek, 18 lipca 2017 | linkuj Rozmarzyłam się... świetny wstęp do historii Roztocza. Czekamy na kolejne relacje :)
bobiko
| 06:43 wtorek, 18 lipca 2017 | linkuj Pięknie się zaczyna. oby tak dalej.
Gozdzik
| 06:11 wtorek, 18 lipca 2017 | linkuj Łoooooooo matkoooo zapowiada się cudowna opowieść.
Bajkowa, poetycka trochę, z nutą wzruszenia, historii ...... bardzo mnie wciągnęła.....
Wieczorami przycupnę w kącie i będę się delektował tą opowieścią ..... :-)
mam nadzieję ze byliście tam baaaaaaardzo długo :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa htrza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]