Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
40.50 km 0.00 km teren
02:47 h 14.55 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:177 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień II.

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 • dodano: 25.07.2017 | Komentarze 13


Szarosine ciężkie niebo, które przywitało Nas w poniedziałkowy poranek nie nastrajało optymistycznie. Rozłożona na stole mapa okolic Zwierzyńca, służąca jednocześnie za obrus, nie pomagała w spokojnym delektowaniu się śniadaniem nad Wieprzem. Zbyt dużo pomysłów przychodziło mi do głowy, zbyt dużo dróg krzyżowało się ze sobą tworząc w mej głowie labirynt wycieczek, który próbowałem przejść dostosowując trasę do zastanej aury. Deszcz, który wedle wszelkich znaków na niebie miał być dzisiaj Naszym towarzyszem, zawężał pole wyboru. Świadomi tego co może Nas spotkać na lessowym podłożu jaki najczęściej zalega w okolicach Zwierzyńca postawiliśmy dzisiaj na asfalt. Jedziemy w stronę Krasnobrodu. 

Biała Góra

Wokół Zwierzyńca jest kilka punktów widokowych, z których można podziwiać rozległe panoramy Roztocza Środkowego. Jednym z takich miejsc jest Biała Góra, która dumnie wypiętrza się zaraz za Roztoczańskim Centrum Naukowo - Edukacyjnym RPN. Znajdująca się na jej szczycie drewniana wieża widokowa tylko dodaje jej uroku i pozwala jednocześnie na wygodne obserwacje bliższej i dalszej okolicy. Tam też udaliśmy się na początku dzisiejszej wycieczki i nie mogliśmy wybrać lepiej. Przepiękne widoki jakie roztaczały się ze szczytu spowodowały, że musiała upłynąć dłuższa chwila zanim wróciliśmy na dół. Jeśli dodamy do tego stada krów i byków, które pasły się wokół oraz kilkanaście koników polskich dotrzymujących im towarzystwa to będziemy mieli obraz sielanki jaka Nas otaczała. Michaś pierwszy raz w życiu mógł karmić wolno chodzące konie i był tym faktem zachwycony. My objedliśmy się czerwonymi i czarnymi porzeczkami rosnącymi opodal, wszyscy zadowoleni. Miejsce te bardzo przypominało nam ukochane Bałkany, może dlatego tak dobrze się tu czuliśmy. 


Widok z Białej Góry w stronę Bukowej i Lasowej Góry. 


Biała Góra.



Rodzicielstwo

Pełni estetycznych doznań jakie zapewniła Nam wizyta na Białej Górze z zadowoleniem ruszyliśmy dalej, w kierunku Guciowa. Jadąc niespiesznie przez Roztoczański Park Narodowy, rozmawiając o wszystkim i o niczym w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że nie wzięliśmy pieluch na zmianę. Jak ważny jest ten fakt w przypadku rodziców dwulatka, który jeszcze z nich nie wyrósł, przekonywać nikogo nie trzeba. Do wyboru mieliśmy dwa warianty, powrót do Zwierzyńca albo kupno zapasu gdzieś po drodze. Wygrał ten drugi ale sklep znaleźliśmy dopiero w Bondyrzu. Na miejscu okazało się, że płacić kartą nie sposób a gotówki mieliśmy śladowe ilości. Koniec końców udało się zrobić zakupy, pieluchy dostaliśmy na sztuki i mogliśmy jechać dalej. Dobrze, że Michaś wytrzymał.

Pstrąg

Po udanych zakupach odezwał się głód i chęć zabawy Michałka, który miał dość siedzenia w przyczepce więc skorzystaliśmy z tego, że tuż obok była restauracja serwująca pstrągi z własnej hodowli. Ładnie przygotowane miejsce, odrestaurowany młyn wodny na Wieprzu, własna wędzarnia i plac zabaw dla dzieci. Nic więcej w tej chwili nie potrzebowaliśmy. Pstrąg wędzony w temperaturze pięćdziesięciu stopni był jedną z najlepszych ryb jakie kiedykolwiek jadłem ale już ciasto rabarbarowe było kompletną pomyłką. Kawa również była bez wyrazu co sprawia, że oceniamy te miejsce raczej na minus, innych rzeczy nie zamawialiśmy, również ze względu na ceny, które zdecydowanie były za wysokie w stosunku do tego co widzieliśmy na innych talerzach.

Mieliśmy okazje zamienić kilka słów z właścicielem hodowli i dowiedzieliśmy się od Niego sporo ciekawych rzeczy o pstrągach i wszystkim co z nimi związane. Bardzo miły i sympatyczny Pan, opowiadał z dużą pasją, widać że zna się na tym co robi i potrafi o tym tak opowiadać aby zaciekawić słuchacza. 



Parking rowerowy w Hodowli Ryb Łososiowatych w Bondyrzu.

Guciów

Jadąc przed siebie, w poszukiwaniu sklepu, minęliśmy zagrodę w Guciowie. Z zewnątrz prezentowała się przyzwoicie więc, po odwiedzinach w Bondyrzu. wróciliśmy w te miejsce aby zobaczyć co ma do zaoferowania. Muzeum etnograficzno - przyrodnicze bo tak tytułuje się ten skansen okazało się dużym zawodem. W miejscowej restauracji zamawiając obiad i kawę, tę druga otrzymaliśmy jako pierwszą i zdążyła wystygnąć zanim zjedliśmy. Prosiliśmy aby naleśniki dla Michałka podać pierwsze, dostał ostatni. Jedzenie mocno średnie, zupa z pokrzyw miała ich tyle, że musieliśmy szukać ich wytężonym wzrokiem. Pisząc krótko, nie warto.

Skansen okazał się płatny i można było zwiedzać go tylko z przewodnikiem, odpuściliśmy. Trzy stare chałupy, które stały obok nie wydały się nam na tyle interesujące aby tracić czas na ich zwiedzanie. Czary goryczy przelał przyjazd autokaru z wycieczką w Warszawy i gdy kilkadziesiąt osób wypełzło na tak mały teren, zrobiło się tak nieprzyjemnie, że spakowaliśmy rzeczy i pojechaliśmy dalej. 

Przyjemnie było tylko przez pierwsze pięć minut, wtedy gdy byliśmy w skansenie właściwie sami i przewodnik grał leniwe melodie na pianinie w rogu restauracyjnej sali. Można było siedzieć i wsłuchiwać się w dźwięki, które mieszały się z zapachem starości drewna i ciszą tego miejsca. Wyjątkowo piękna scena.


Przewodnik grał tak jakby świat wokół nie istniał, Guciów.


Zupa z pokrzyw, prawie bez pokrzyw.


Zagroda w Guciowie.

Pływająco

Powiadają, że do trzech razy sztuka. Licząc na to, że tym razem atrakcja będzie warta odwiedzin, po niepowodzeniach w Bondyrzu i Guciowie, udaliśmy się do Obroczy. Nie mając żadnego doświadczenia ze spływem kajakowym z dwulatkiem na pokładzie mieliśmy sporo obaw jak to będzie ale pełni zapału i wrodzonego optymizmu wypożyczyliśmy kajak i z biegiem Wieprza udaliśmy się do Zwierzyńca. Rowery i przyczepkę zostawiliśmy pod czujnym okiem właścicielki kajaków i za dwie godziny mieliśmy ponownie dokonać wymiany sprzętu pływającego na jeżdżący. Ahoj przygodo.

Wieprz okazał się trudnym przeciwnikiem. Bardzo kręte koryto i niski stan wody nie raz nie dwa zmuszał Nas, nie do wiosłowania, a do odpychania się od dna. Zwalone w poprzek rzeki drzewa dodawały jej uroku a w Nas wymuszały ciągłą koncentrację nad wybraniem optymalnej drogi spływu. Michał był zachwycony odmianą, nawet woda z rzeki smakowała mu do tego stopnia, że wolał ją niż swój sok do picia. Całość zakończyliśmy po dwóch i pół godzinie zmagań, zmęczeni ale z chęciami na jeszcze. Jako, że na Roztoczu rzek nie brakuje wiedzieliśmy, że jeszcze spróbujemy swoich sił gdzieś indziej. 


Kajakarz

Powrót

Ponad dwie godziny kajakarskich zmagań dało o sobie znać gdy wsiedliśmy z powrotem na rower i dlatego też do Zwierzyńca skróciliśmy drogę, jadąc przez las. Odległość może mniejsza ale czasowo na pewno wyszło dłużej o czym przekonaliśmy się po fakcie. Piachu było miejscami na tyle dużo, że wszelka radość z jazdy była tylko rzewnym wspomnieniem. Niebieski szlak z Obroczy ewidentnie nie sprzyja rowerzystom.

W samym Zwierzyńcu pokręciliśmy się trochę, jeżdżąc bez celu i oglądając te miasteczko z różnych perspektyw. W poniedziałkowe popołudnie było tak puste w porównaniu do dnia wczorajszego, że można było zastanawiać się czy to te samo miejsce. Zrobiliśmy zakupy na kolację i śniadanie i wróciliśmy do agroturystyki. 


Browar Zwierzyniec.


Willa Plenipotenta w Zwierzyńcu.

Zaliczone gmina: Adamów [powiat zamojski] (386)





Komentarze
rmk
| 19:49 piątek, 28 lipca 2017 | linkuj Dzięki DreamMaker za fotki. Próbowałem już kiedyś wklejać linki ale z marnym skutkiem, chyba nie ma takiej możliwości.

Jak byliśmy to były już plakaty o tym festiwalu, żałuje że nie było go wtedy bo musi to być świetna sprawa. Browar z browaru i film, pełen relaks :)

Das Experiment to klasyka. Chory film :)
Trollking
| 18:41 piątek, 28 lipca 2017 | linkuj Ech, łezka o oku. W tej scenerii filmy podobały się dwa razy bardziej :) Dobrze wiedzieć, że wciąż są na tej ścianie :)
DreamMaker
| 17:59 piątek, 28 lipca 2017 | linkuj Zdjęć ze środka niestety nie mam.
Co do filmów - Letnia Akademia Filmowa nadal jest organizowana. W tym roku odbędzie się po raz 18 (w dniach 11-20 sierpień).
Również lubiłem wieczorne seanse w browarze :)
Trollking
| 21:37 czwartek, 27 lipca 2017 | linkuj PS. Remik:

Na ścianie tego browaru widziałem po raz pierwszy film "Das Experiment". Polecam.

Był tam swego czasu zacny festiwal filmów niezależnych. Nie mam pojęcia czy jeszcze istnieje :)
Trollking
| 21:34 czwartek, 27 lipca 2017 | linkuj Ano jest, mam :) dzięki! Dawno mnie tam nie było... czas wrócić :)

Jeszcze foty od środka by się przydały :)
DreamMaker
| 21:22 czwartek, 27 lipca 2017 | linkuj Wychodzi na to, że w komentarzach nie da się wkleić link w taki sposób aby po jego kliknięciu przenosił użytkownika pod jego adres :(
@Trollking
Zdjęcia pochodzą z 2 galerii.
Aby zobaczyć kościółek z podlinkowanych adresów musisz skopiować moje linki usuwając początkowe i końcowe [url=]
anka88
| 10:26 środa, 26 lipca 2017 | linkuj Bardzo ładny widok z tej wieży. Kolejny fajny dzień :)
Trollking
| 20:43 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj A to jakaś galeria? Może podasz link do całości?
DreamMaker
| 20:35 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj No właśnie nie wiem jak poprawnie wkleić linki w komentarzach :(
Poratuje ktoś?
Trollking
| 20:32 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj DreamMaker - dzięki :) poczekam aż się uda wkleić prawidłowo link.

Remik - a to dziwne :)
DreamMaker
| 19:52 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj @Trollking
Masz ode mnie :)

[url=]https://lh3.googleusercontent.com/0kCG_eybYkxnSI1qPTu3iwBSyJycwWiogAQ7UIeB-fndXs8YojLR_wCos3ytKzOH91tK3_VF6gogA5W57Q=w1366-h768-no[/url]

[url=]https://lh3.googleusercontent.com/jiQ2qHY1a9Y-B8moo5xiVssJPSgj9_d59dtc8R2gULF23e9ScQTLwGJnIKVK8QGBUlGVJ2kInvCsVlr62Q=w1366-h768-no[/url]

[url=]https://lh3.googleusercontent.com/8XReItIUILZqV7yURYhGLSX92IL6twLYVraG7FXYwKI9mrpNF-C5gMMpu6pd8NdHu39w1UpDftdG4ZWCzw=w1366-h768-no[/url]
rmk
| 19:16 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj Guciów niestety stał się komercją i nie ma co tego ukrywać. Kawałek dalej jest za to sklep z domowym jedzeniem i pieczywem własnego wypieku - to jest prawdziwy kulinarny czar Roztocza, zapomniałem o tym wspomnieć :)

Zdjęcia kościoła nie będzie bo go nie sfotografowałem z dwóch przyczyn. Pierwsza to taka, że nie miałem odpowiedniej scenerii a druga to to, że mi się nie spodobał po prostu :)
Trollking
| 18:34 wtorek, 25 lipca 2017 | linkuj No i ponowne dzięki za odświeżenie pamięci :)

W Guciowie byłem dobre kilkanaście lat temu. Sama Polska była jeszcze pół skansenem, więc dobrze się czułem i nie było jeszcze tej (zapewne) komercji, którą spodziewam się dziś tam zastać.

Wieprzem płynąłem kajakiem z samego Zwierzyńca. Faktycznie, niewielka rzeczka, a trzeba się było lekko napocić.

Domagam się - zupełnie jak nie ja - zdjęcia kościoła. Tego na wodzie :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa angie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]