Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
43.70 km 0.00 km teren
03:25 h 12.79 km/h:
Maks. pr.:46.80 km/h
Temperatura:21.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:280 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień III.

Wtorek, 27 czerwca 2017 • dodano: 28.07.2017 | Komentarze 6


W prawo, w lewo...

Mam słabość do drewnianej architektury sakralnej. Uwielbiam zwiedzać, oglądać i czuć zapach starych, kilkusetletnich kościołów z drewna. Woń palonych świec, ścian przesiąkniętych wiarą i podłóg, na których odciśnięte są ślady kilku pokoleń zawsze nastraja mnie melancholią i zadumą. Uwielbiam takie miejsca, uwielbiam ich ciszę i to, że mówią przez nie wieki. Na Roztoczu mamy te szczęście, że czy zerkniemy w prawo, czy popatrzymy w lewo to tego rodzaju uniesień Nam nie zabraknie. Tym razem spojrzeliśmy na południe i tam się skierowaliśmy. Trzysta lat historii zamkniętej w modrzewiu wydawało się dobrym celem.

Poziomice

Wyraźnie wypiętrzające się przed Nami pagórki otaczające Sochy i Szozdy były idealną, poranną, przystawką. Podjazd na szczyt Lasowej Góry, choć niezbyt stromy, był długi i rozgrzał Nas na tyle, że chłód przedpołudnia odszedł w zapomnienie. Kilkadziesiąt kilogramów jakie ciągnie się za sobą zmusza do innego postrzegania poziomic na mapie ale radość z jazdy w pofałdowanym terenie rośnie proporcjonalnie do trudności. Każdy metr w górę jest dla mnie rowerową drogą do nieba i droga przez Sochy takową była. Widoki wynagradzały trud podjazdu a słodkie wiśnie, które rosły tuż obok były słodką nagrodą za dotarcie w te miejsce. Dla takich chwil warto się zmęczyć. Zjeżdżając do Szozd musiałem mocno zaciskać klamki hamulców aby nie wystrzelić jak z procy. Nachylenie i nowy dywan wylany z asfaltu zachęcały do bicia rekordów ale bycie tatą zobowiązuje. Pędzić nie będziemy.


Było więcej... Droga w Sochach w kierunku Szozd.


Z górki na pazurki.

Trwoga

Droga z Tereszpola do Górecka Starego prowadziła przez las i miała idealną, asfaltową nawierzchnię. Co za tym idzie stwarzała również idealne warunki do tego aby kierowcy samochodów budzili wszystkie swoje konie spod maski i próbowali wycisnąć z nich tyle ile fabryka dała. Minęło Nas kilka bardzo szybko jadących aut ale wszystkie jechały szeroko, bezpiecznie i nie dawały Nam najmniejszego powodu abyśmy czuli się nieswojo na tym odcinku. Czar prysł gdy postanowiły wyprzedzić Nas dwa autobusy. Nie dość, że na pewno jechały dużo szybciej niż dozwolone sześćdziesiąt to jeszcze minęły Nas na tyle blisko, że pęd powietrza zepchnął mnie na pobocze. Nigdy wcześniej nie wystraszyłem się tak bardzo jak wtedy. Dłuższą chwilę trwało zanim pozbierałem myśli. Dodać trzeba, że oba autobusy były wypełnione dziećmi a z naprzeciwka jechało auto, które musiało ostro hamować aby nie doszło do tragedii. Było blisko...

Szum

Tuż za Góreckiem Kościelnym zjechaliśmy do lasu, jako że zapraszał Nas do siebie Rezerwat Szum. Niecałe dwa kilometry rzeki Szum, dopływu Tanwi, objęto ochroną ze względu na występujące na tym terenie rzadkie rośliny oraz zwierzęta. Przez rezerwat poprowadzono ścieżkę dydaktyczną i to właśnie ona sprawiła, że postanowiliśmy zobaczyć co te miejsce ma do zaoferowania. Bór sosnowy jaki porastał wierzchowinę rezerwatu roztaczał wokół przepiękny, żywiczny zapach i powodował, że nie sposób było ominąć tego miejsca. Gdybyśmy wiedzieli co czeka Nas później odpuścilibyśmy wizytę z rowerami. Ale tymczasem...

Pierwsze kilkaset metrów było lekkie łatwe i przyjemne. Szeroka, wygodna ścieżka prowadziła lekko w dół i z przyjemnością można było nią jechać, nawet Michaś na swoim biegowym rowerku mógł bez większych przeszkód jechać przed siebie. Problemy zaczęły się gdy zjechaliśmy do rzeczki. Nagle pojawiły się korzenie, progi, dziury, kałuże, błoto, schodki, ścianki i inne umilacze czasu. Szybko przekonaliśmy się, że jazda rowerem jest tutaj niemożliwa a ciągnięcie przyczepki w tych warunkach jest wyczynem. Ale jako, że wracać nie lubimy i ciągle liczyliśmy, że za zakrętem będzie lepiej, że będzie to miało sens, parliśmy naprzód. Korzeń za korzeniem, ścianka za ścianką, przenoska za przenoską. Sto metrów przed końcem daliśmy za wygraną i wyszliśmy na skróty, na drogę. Jak się później okazało ominęliśmy zaporę i jezioro. Zmęczenie fizyczne i psychiczne dało jednak o sobie znać i zapomniałem zupełnie o tym miejscu.

Sam rezerwat jest zdecydowanie wart odwiedzin, ale Nasze zmagania mocno zniekształciły Nam odbiór jego piękna więc opuściliśmy je z dużym niedosytem. Cóż, za błędy trzeba płacić.


Miłe złego początki... Rezerwat Szum i początek końca drogi przejezdnej dla rowerów.


 Prowadzenie, wpychanie, przenoszenie. Rezerwat Szum.


Rzeka Szum i rezerwat na niej utworzony.


Wielka stopa? Ślad wielkości mojej dłoni, świeży i doskonale odbity. Cóż to może być za zwierze?

Strawa

W rezerwacie zeszło Nam dużo dłużej niż planowaliśmy. Zmęczeni i trochę zdenerwowani faktem, że sami jesteśmy sobie winni, musieliśmy szybko odreagować. Najlepiej relaksuje się przy dobrej kawie i deserze więc w poszukiwaniu tych dwóch magicznych składników udaliśmy się do Górecka Kościelnego i trafiliśmy najlepiej jak mogliśmy. Karczma nad Szumem zaserwowała Nam rewelacyjną kawę i jeszcze lepszą szarlotkę z lodami. Dopełnieniem relaksu był duży plac zabaw, na którym mógł wyszaleć się Nasz pełen wigoru synek a My mogliśmy w spokoju delektować się odpoczynkiem. Przy okazji odbyliśmy dłuższą rozmowę z sympatyczną parą z Biłgoraja, która opowiedziała Nam sporo ciekawostek o Roztoczu i okolicach. Takich informacji nie dostanie się w żadnym z przewodników i takie rozmowy jak ta są prawdziwą skarbnicą wiedzy. Jak się później okazało nie było to Nasze ostatnie spotkanie. 


Karczma nad Szumem w Górecku Kościelnym - rewelacyjna kawa i przepyszna szarlotka z lodami.

Modrzew, dąb i inni

Główna cel dzisiejszej wycieczki stał przed Nami i robił wrażenie swoją wielkością. Zapach modrzewia, jego faktura i kolor od zawsze są jednym z moich ulubionych ale tym razem czułem się zawiedziony. Jego otoczenie i wygląd nie spodobały mi się ani trochę. Wydał mi się za nowy, bez duszy, bez wiary. Nie tego się spodziewałem i bez żalu pojechaliśmy dalej. Zrobiłem jedno pamiątkowe zdjęcie wewnątrz kościoła i to by było na tyle.


Kościół pw. św. Stanisława, Górecko Kościelne.

Zupełnie inne odczucia wywarła na Nas kapliczka na wodzie, którą postawiono nad rzeką Szum. Piękne położenie, prostota formy i górujące nad nią pomnikowe dęby powodowały, że miejsce te nabierało wyjątkowego uroku. W te miejsce zdecydowanie warto przyjechać. Przy kapliczce zlokalizowane jest źródełko z wodą, która podobno ma właściwości lecznicze i pomaga na choroby stawów.


Kapliczka "na wodzie" w Górecku Kościelnym.

Strade bianche 

Wydostać się z Górecka Kościelnego łatwym nie jest, przynajmniej jeśli chcemy trzymać się szlaku na Józefów. Piach po piasty szybko wybił Nam z głowy jazdę rowerem i zmusił do ich prowadzenia, co momentami też było utrudnione. Pogłoski o piaskownicy na jakiej zagnieździła się Puszcza Solska nie okazały się kłamliwe i odczuliśmy to w mięśniach. Na szczęście na horyzoncie pojawiła się nowo powstała, szutrowa droga do Brzezin i tym właśnie traktem udaliśmy się w drogę powrotną do Zwierzyńca. Biała wstęga jaka przecinała pola przywodziła na myśl włoskie Strade Bianche i jadąc niespiesznym tempem można było poczuć się jak na Półwyspie Apenińskim. Z wrażenia nie zrobiłem żadnego zdjęcia, szkoda.

Florianka 

Powrót do Zwierzyńca mieliśmy przez serce Roztoczańskiego Parku Narodowego. Świetnej jakości szutrowa droga została poprowadzona z Górecka Starego przez Floriankę i kończy się przy zwierzynieckich stawach echo. Jest zamknięta dla ruchu samochodowego i może być stawiana za wzór tego jak powinna wyglądać leśna droga dla rowerów. Kilka kilometrów idealnie ubitego szutrowego podłoża sprawia, że jedzie się wyjątkowo przyjemnie a okalające Nas bory Parku Narodowego sprawiają, że zachwytom nie ma końca. Jedynym ale sporym minusem są znaki, które informujące o tym, że przebiega tędy szlak GreenVelo. Jest ich cała masa, są rozstawione za często, zupełnie bez potrzeby i psują te miejsce. We Floriance, która leży w sercu tego dziewiczego terenu założono hodowlę koników polskich a w zabudowaniach dawnego folwarku znajduje się obecnie Izba Leśna RPN. Atrakcji co nie miara i wszystkie je Michaś postanowił przespać. Cisza jaka panowała wokół i szum opon toczących się po szutrowym dywanie skutecznie uśpiły go na dłuższy czas i obudził się dopiero gdy dotarliśmy do agroturystyki. Na miejsce zajechaliśmy późnym popołudniem, fizycznie zmęczeni ale po raz kolejny zachwyceni tym czym Roztocze Nas obdarzyło. 


Droga do Zwierzyńca z Górecka Starego.


Droga do Zwierzyńca z Górecka Starego.


Izba Leśna we Floriance.

Zamość

Po obiadokolacji naszła Nas jeszcze ochota na to aby odwiedzić Zamość. Wszem i wobec można dowiedzieć się, że to prawdziwa perła renesansu i że być w tych terenach i nie odwiedzić tego miasta to grzech. Pojechaliśmy więc samochodem, zjedliśmy lody na rynku, zrobiliśmy sobie długi spacer wokół fortyfikacji i pooglądaliśmy kamienice. Za krótko tam jednak byliśmy aby wydawać jakiekolwiek opinie. Jedno przyznać jednak trzeba, lody mają pyszne.


Zamość.

Zaliczone gmina: Tereszpol (387), Józefów (388)



Komentarze
DreamMaker
| 20:03 piątek, 4 sierpnia 2017 | linkuj W Zamościu warty uwagi jest również bardzo ładny park, który znajduje się obok starówki.
Skąd masz pewność, że to niedźwiedź?
Co do wstawiania linków w komentarzach to odsyłam do forum
rmk
| 17:27 czwartek, 3 sierpnia 2017 | linkuj Tomek - ja lubię tylko drewniane kościoły. Murowane już do mnie nie przemawiają, chyba że są to potężne katedry. Co do Zamościa to tak naprawdę to tylko rynek. Cała reszta to tylko brzydki dopełniacz.

Dzięki Endriu :))

DreamMaker - podziel się więc wiedzą i daj znać jak to robić. A te ślady to niedźwiedż na 100%, mam potwierdzenie :)

Ania - co prawda to prawda :)
anka88
| 17:04 sobota, 29 lipca 2017 | linkuj Roztocze prezentuje się świetnie. Rynek w Zamościu jest mi znany. Perła renesansu robi wrażenie.
DreamMaker
| 14:04 sobota, 29 lipca 2017 | linkuj Czyżbyście zobaczyli ślady niedźwiedzia ?
Huuurrraaa! Umiem już wstawiać linki w komentarzach :)
endriu68
| 03:23 sobota, 29 lipca 2017 | linkuj B. fajnie Was się czyta.
Trollking
| 20:19 piątek, 28 lipca 2017 | linkuj Tak... te kościoły to magia. Tym bardziej, im mniej w nich "wypełniaczy" :)

Roztocze piękne wciąż. I się nie zmienia. Super relacja :)

A mi się Zamość niespecjalnie podoba, choć rynek jest piękny. Wolę Lublin, za całokształt.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]