Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
46.00 km 0.00 km teren
03:00 h 15.33 km/h:
Maks. pr.:42.80 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:270 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień VI.

Piątek, 30 czerwca 2017 • dodano: 06.08.2017 | Komentarze 4


Ciągle pada! Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby. Mokre niebo się opuszcza coraz niżej, żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A My? A My jeździmy. Desperacko i na przekór wszystkim mokniemy, patrzymy w niebo, chwytamy w usta deszczu krople, patrzą na Nas rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.

Ciągle pada! Nagle ogniem otworzyły się niebiosa, potem zaczął deszcz ulewny sieć z ukosa, liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A My? A My jeździmy i niestraszna Nam wichura ni ulewa, ani piorun, który trafił obok drzewa. Słuchamy wiatru, który wciąż inaczej śpiewa.


Miało padać i padało. Mieliśmy pojeździć i pojeździliśmy. W deszczowym rytmie.

Będąc gościem u siebie

Rozległy masyw Kamienicy, który góruje nad okolicami Suśca od jego południowej strony, stanowił kiedyś naturalną i formalną granicę. Polacy, którzy zamieszkiwali ten region od wieków stali się gośćmi na swoich włościach. Czasy zaborów jakie pochłonęły w niebyt Nasz kraj sprawiły, że Tanew płynąca u stóp tego wniesienia, stała się granicą pomiędzy zaborem rosyjskim i austriackim. Aby pamiętać o tych strasznych czasach postawiono w tym miejscu repliki posterunków granicznych, które jednak są mijane przez większość turystów bez żadnej refleksji, właściwie bez echa. Szkoda bo jak powszechnie wiadomo naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie. 


Dawna granica zaborów, rosyjskiego i austriackiego.

Tam, daleko

Widok z Kamienicy w kierunku południowym jest jednym z najrozleglejszych na całym Roztoczu. Bezkres Puszczy Solskiej i spojrzenie na Roztocze Południowe wystarczy aby zaparło dech w piersiach. Szczególnie, że aby się tu dostać to wprzódy trzeba pokonać niczego sobie podjazd, który w najlepszym momencie taktowany jest prawie na 13%. Jednak nagroda za wysiłek jest warta każdego obrotu korbą, tak mozolnie i powoli zdobywanego. 


Przepiękny widok ze wzgórza Kamienica.

To nie ludzie, to mordercy

Na szczycie Kamienicy stoi pomnik z piaskowca poświęcony żołnierzom Wojska Polskiego poległym na tych terenach na początku II Wojny Światowej oraz 126 mieszkańcom Huty Różanieckiej zamordowanym przez niemieckich faszystów podczas pacyfikacji wsi w czerwcu 1943 roku. O tym strasznej historii przypominają ruiny cerkwi unickiej pw. św. Mikołaja, która została spalona podczas eksterminacji mieszkańców. Gdy zrobiłem kilka zdjęć i sposobiliśmy się do ruszenia w dalszą drogę usłyszałem zza pleców głos starszego mężczyzny. Nie usłyszałem dokładnie co do mnie mówił, więc obróciłem się chcąc spytać o co chodzi, ale powiedział raz jeszcze, teraz głośniej i wyraźniej. - To nie ludzie, to mordercy. Mordercy. - minę miał zaciętą. Nie dodał nic więcej i poszedł dalej. Czy mówił o tym o czym myślałem pozostaje tylko w sferze domniemań. Nie zatrzymałem go, nie porozmawiałem. Jego słowa zbyt szumiały mi w głowie, ich wydźwięk był zbyt wymowny. Ludzie nie zapominają.


Ruiny cerkwi unickiej pw. św. Mikołaja z 1836r. w Hucie Różanieckiej.

Minus

Uzależnieni od kofeiny i zapachu świeżo mielonej kawy Nasze myśli kierowaliśmy ku Rudzie Rózanieckiej i tamtejszej restauracji, która zbierała dobre opinie i miała dostarczyć Nam ulubionego napoju, dodatkowo ciesząc oko pięknym położeniem. Jakież było Nasze zdziwienie gdy zajechaliśmy tam o jedenastej rano i pocałowaliśmy klamkę. Karczma była jeszcze zamknięta, brakowało godziny do otwarcia i jak na złość ni stąd ni zowąd na niebie rozgościła się burza. Poprosiliśmy kelnerkę o możliwość zrobienia kawy przed otwarciem i możliwość przeczekania burzy ale niestety sam właściciel powiedział, że nie ma takiej opcji i kilkanaście minut siedzieliśmy pod daszkiem, na dworze. Brak empatii i zrozumienia sprawił, że stawiamy grubą kreskę przy tym lokalu. Karczma Pod Szczęśliwym Karpiem ma minusa jak z Roztocza do Poznania. Ale miejsce jest pięknie położone, to przyznać musimy. 

Tylko My

Podrażnieni brakiem kawy i lekko zdziwieni pojawieniem się burzy, która powstała nie wiadomo z czego na następny cel obraliśmy Narol. Droga do niego miała być rowerowym edenem i takowym była. Ponad dziesięć kilometrów idealnego asfaltu, wąskiej trasy prowadzącej przez podkarpacką część Roztocza, wiodło przez las. Zamknięta dla ruchu samochodowego droga śmiało może stanowić przykład tego co można uważać za ideał. Powietrze, które stanowiło mieszankę zapachu lasu i rześkości burzy, cisza grająca w uszach najpiękniejszą melodię i My, rodzina. Mieliśmy to wszystko dla siebie, byliśmy tam sami. Bez zasięgu, bez cywilizacji ale razem. Tego nie da się kupić za żadne pieniądze.


Pomiędzy Rudą Różaniecką a Narolem. Rowerowy raj.


Pomiędzy Rudą Różaniecką a Narolem. Rowerowy raj.


Pomiędzy Rudą Różaniecką a Narolem. Rowerowy raj.


Rynek w Narolu.

U Rubina

Wizytę w Narolu mieliśmy zaplanowaną już przed wyjazdem na Roztocze. Kilka osób polecało Nam Bar U Rubina i jedzenie jakie się tam serwuje. Nie pozostało Nam nic innego jak przekonać się osobiście co z czym się je w tym zacnym miejscu. Zachwyceni pięknem drogi, która doprowadziła Nas do Narola ale też już dość głodni szybko odnaleźliśmy polecany lokal i chcąc zjeść tam obiad niechcący zostaliśmy na ponad dwie godziny. Jedzenie przepyszne, pierogi z serem przeniosły Nas w lata dzieciństwa. Swojski ser, śmietana i cala reszta spowodowały, że kubki smakowe oszalały. Jedzenie, jedzeniem ale sam właściciel jest osobą, dla której można tu przyjeżdżać. Przegadaliśmy z nim z godzinę, po pół minucie będąc już swoim. Klimat tego lokalu jest tym czego się szuka jeżdżąc po świecie, tego się nie podrobi, nie wyuczy. Jest specyficznie i niesamowicie zarazem. Wyjechaliśmy ciężsi o ponad dwa kilo wędlin, które jeszcze pachniały wędzeniem. Rubin wie co dobre i wie jak sprawić aby było dobre.

Gdy po godzinie powoli zbieraliśmy się do wyjścia z nieba spadła ściana deszczu. Ściana przez, którą było widać tylko następną. Do tego wiatr nabrał takiej mocy jak gdyby sposobił się do bicia wszelkich rekordów. To godzinne oberwanie chmury zamieniło okolicę w krajobraz nie do poznania o czym przekonaliśmy się gdy wyruszyliśmy już w drogę powrotną.


Bar u Rubina. Michałek i właściciel.

To nie prośba, to nakaz

Jadąc w kierunku Podlesina widzimy wszędzie połamane gałęzie, mnóstwo błota na drogach, wszechobecne kałuże wielkości Śniardwy i głębokości Bajkału. Potęga przyrody onieśmiela i daje do zrozumienia gdzie jest Nasze miejsce. Pałac w Narolu oglądamy zza płotu, teren prywatny i zamknięta brama skutecznie zniechęcają do wejścia. Od miasta droga cały czas prowadzi w górę i gdy oglądamy się za siebie chcąc pocieszyć się ile mamy za sobą Naszym oczom ukazujące się złowrogo wyglądające chmury. Nauczeni doświadczeniem mimowolnie przyspieszamy jazdę chcąc uciec przed nieuniknionym. Mijając Podlesiny i skręcając w stronę Maził wpadamy z deszczu pod rynnę. Za asfaltu w grunt, w kałuże opisane już powyżej i błoto nie do opisania. Prędkość w okolicach zera a burza nie zwalnia. Szukam na mapie przystanku, miejsca gdzie można się schować. Jest, jeszcze kawałek i będziemy. Mijając starą szkołę, piękny drewniany budynek zatrzymuje Nas starszy Pan. - Gdzie jedziecie w taką pogodę? Musicie się zatrzymać i schować pod dachem, to nie prośba to nakaz. Będzie burza, będzie lało. Widzicie co było przed chwilą, teraz będzie podobnie. Lata doświadczeń, ponad siedemdziesiąt wiosen na karku - nie sposób z takimi argumentami polemizować, więc chowamy się pod dachem świetlicy wiejskiej. Jeszcze przez chwilę, zanim nie zaczęło lać, rozmawiamy z Naszym aniołem stróżem, który opowiada Nam o pięknych domach stojących nieopodal. 

Podczas burzy nie byliśmy sami, towarzyszyła Nam trójka młodych chłopaków, ale ewidentnie byli zajęci sobą i nie skorzy do rozmowy. Na zewnątrz kolejne oberwanie chmury ale pod dachem sucho i bezpiecznie. Michaś skorzystał z okazji i szalał z wodą spadającą z rynny, każdy czas na zabawę jest dobry. Pół godziny później wyszło słońce i granat nieba przeprosił się z błękitem.


Piękna kasztanowa aleja z Narola do Podlesin. Po i przed burzą.


Piękny dom w Maziłach. Tuż po kolejnej tego dnia burzy.

Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą

Z Maził do Suśca prowadzi niebieski szlak, wygodny i dobrze utrzymany. Tak poinformował Nas Pan, z którym rozmawialiśmy przed burzą. Słowa te straciły jednak na wartości po tym jak niebo się otworzyło i postanowiło nieco zmoczyć ten teren. Pozostała Nam więc droga dookoła, przez Łosiniec. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, zobaczyliśmy przy okazji dawną, drewnianą cerkiew z XVIIIw., obecnie przemianowaną na kościół katolicki. Poza krótkim odcinkiem gruntowym, przed Wólką Łosiniecką, dobra asfaltowa nawierzchnia pozwalała na szybką jazdę co było nie bez znaczenia bo kolejne ciemne chmury obrały kierunek zgodny z Naszym. Mieliśmy chwilę zwątpienia gdy staliśmy pod kościołem i zastanawialiśmy się czy czekać czy jechać ale ostatnie krople tego dnia dopadły Nas już w samym Suścu. Wygraliśmy.


Kościół p.w. Opieki Św. Józefa i Św. Michała Archanioła w Łosińcu.

A My? A my jeździmy w strugach wody, ale z czołem podniesionym, żadna siła Nas nie zmusza i nie goni. Jedziemy niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak! 

Wieczorem ognisko i piękna pogoda. Czar Roztocza Nas pochłonął coraz bardziej.

Zaliczona gmina: Narol [392]


Komentarze
rmk
| 16:11 środa, 9 sierpnia 2017 | linkuj :)
malarz
| 03:48 poniedziałek, 7 sierpnia 2017 | linkuj Czar Roztocza...
Trollking
| 21:48 niedziela, 6 sierpnia 2017 | linkuj Świetna relacja!

"...to mordercy" zaraz przy Kresach zawsze brzmi tak, że nie wiesz, co powiedzieć...
grigor86
| 21:25 niedziela, 6 sierpnia 2017 | linkuj Wszystko to, co ja uwielbiam!!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa estaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]