Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
59.20 km 0.00 km teren
02:36 h 22.77 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:417 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień VIII.

Niedziela, 2 lipca 2017 • dodano: 12.08.2017 | Komentarze 2


Dziś nad światem zmienił ktoś nieba błękit w chmur atrament. Jakby pragnął deszczem swą opowieść snuć, pierwsza kropla na mą dłoń. Ludzie kryją się w zaułkach, gubiąc gdzieś po drodze sens deszczowych słów. Przemoknięte serca miast...

W całej Polsce na przemian pada i leje, przyszedł więc czas i na najbardziej nasłoneczniony region. Dwa poprzednie dni były przeplatane słońcem i burzami, dzisiaj lało od północy i pijąc poranną kawę na tarasie mogliśmy tylko przyglądać się jak kolejne litry wody spadają na ziemię. I co teraz?

Czartowe Pole

Przed południem atramentowe niebo nabrało wszystkich odcieni szarości i wlało w Nas nikłą nadzieję, że może nie spędzimy całego dnia w domu. Deszcz zamienił się w mżawkę i Michaś, który od rana paradował w kaloszach po pokoju, z radością oznajmił Nam, że to tylko trochę mokro już jest i idziemy na dwór. W taką aurę najlepiej do lasu, więc ubrani jak w październikową codzienność, podjechaliśmy samochodem do rezerwatu Czartowe Pole. Te wyjątkowe miejsce mieliśmy o przysłowiowy rzut beret od Suśca, więc ten wybór nasuwał się sam. Gdy zajechaliśmy na miejsce praktycznie przestało padać.

Rezerwat Czartowe Pole obejmuje nieco ponad 60ha terenu obejmującego dolinę rzeki Sopot. Na jego najcenniejszym przyrodniczo terenie utworzono rezerwat ścisły i poprowadzono przezeń ścieżkę dydaktyczną o długości około 1,4km. Szereg tablic informacyjnych ustawionych wzdłuż tej trasy pozwalił nam na zapoznanie się z wieloma istotnymi i ciekawymi faktami z życia okolicznej przyrody. Drewniane schody, pomosty czy poręcze znacznie ułatwiły poruszanie się po ścieżce i dodały uroku temu miejscu. Michał był zachwycony możliwością skakania po schodkach i przechodzenia nad rzeczką. Płynący wartkim strumieniem Sopot rozbijał się na licznych kaskadach tworząc atmosferę jak z leśnej bajki. Dodatkowym smaczkiem naszego spaceru była lekka mgiełka, która unosiła się wokół i była zapewne wynikiem wcześniejszych opadów. Ziemia szybko oddaje nadmiar wilgoci, żeby nie było jednak całkiem kolorowo dodać tez trzeba, że parno było jak w tropikach. Coś za coś.

Jak wiele miejsc na Rozotczu, również i te ma swoją legendę. Ponoć kiedyś stała tu karczma, w której można było wypić na krechę więc kupcy pili do nieprzytomności przed dniem targowym a wracając z niego, z pobliskiego Józefowa, okazywało się, że muszą wracać do domu z pustymi rękami bo w przeddzień przepili wszystko. Ich żony słysząc tłumaczenia o tym, gdzie podziały się pieniądze zarobione przez mężów mówiły: "To jakaś diabelska robota. Diabelskie czary ogłupiają naszych mężów w tej karczmie. Niech tą karczmę diabli wezmą!" Prośby zostały wysłuchane, pewnego dnia piorun uderzył w gospodę, rozstąpiła się ziemia i pochłonęła karczmę i całe towarzystwo. Nad rzeką została tylko pusta polana. Okoliczni mieszkańcy dobrze wiedzieli, że była to diabelska robota, że czarty porwały dla siebie doborową kompanię biesiadników. Zaczęto unikać tego miejsca w obawie przed jakimś nieszczęściem. I tak zostało Czartowe Pole. A wszystko przez żony ;)

Miejsce jest godne polecenia, można poczuć się jak w innej bajce. Natura w czystej postaci, szczególnie w takie dni jak dzisiejszy, gdy byliśmy tam praktycznie sami.


Czartowe Pole, Roztocze.


Czartowe Pole, Roztocze.

Szumy nad Tanwią.

Są takie miejsca, których jak ognia powinno się unikać w dni wolne od pracy. Jednym z nich są bez wątpienia Szumy na Tanwi, rezerwat, który jest uważany za jedną z największych atrakcji Roztocza. Z pełną premedytacją pojechaliśmy tam jednak od razu po wizycie nad Czartowym Polem aby przekonać się co tracą lub zyskują Ci, którzy przyjeżdżają tylko tutaj, w dodatku w weekend. Z naszej kwatery w Suścu mieliśmy tu raptem niecałe trzy kilometry więc mieliśmy możliwość przyjazdu tu w spokojniejszy dzień niż dzisiejszy i chcieliśmy to później wykorzystać. To co ujrzeliśmy na miejscu potwierdziło Nasze przypuszczenia. Gdyby środkiem zakopiańskich Krupówek zaczęłaby płynąć Tanew, mielibyśmy obraz tego jak było. Od mostku do mostku i ewakuacja, tak wyglądał nasz króciutki pobyt. A Czartowe Pole kawałek stąd stoi i czeka. I może niech tak zostanie.


Szumy nad Tanwią, Roztocze.

Lekki jak piórko

Wróciliśmy do domu, zjedliśmy obiad i niebo znów się otworzyło. Michaś zasnął z mamusią a ja ubrałem się w rowerowe ciuchy, usiadłem na tarasie i zacząłem czekać na choćby najmniejsze przejaśnienie. Moje oczekiwanie nie trwało zbyt długo i przyszła upragniona w tym momencie mżawka. Jak dobrze wiadomo nie ma złej pogody na rower, są tylko źle ubrani rowerzyści i kierowany tą maksymą siedziałem już na siodełku i jechałem w stronę Tomaszowa Lubelskiego. Wydzielony pas drogi jak prowadzi od Suśca w stronę stolicy powiatu zapewnił mi komfortową trasę i pozwolił na szybką realizację celu. Jechało się wyjątkowo dobrzy i szybko, brak przyczepki spowodował, że czułem się o sto kilogramów lżejszy i dwieście kilometrów na godzinę szybszy. Chwila, moment i już stałem na "rynku" w Tomaszowie i robiłem zdjęcie. Szybko poszło.


Dom Strażaka, Cerkiew św. Mikołaja i dawna herbaciarnia w Tomaszowie Lubelskim.

Interwał

Korzystając z okazji i wolnego czasu chciałem pojechać do Bełżca. Najkrótszą drogą niecałe siedem kilometrów, kilkanaście minut jazdy. Jednak jazda rowerem po drogach krajowych to dla mnie totalne nieporozumienie, jeżdżę po nich tylko wtedy gdy nie mam już kompletnie innej możliwości, więc wybrałem spokojniejszy wariant, przez Podlesinę i Chyże. Uwielbiam jazdę po pagórkach i mógłbym w nieskończoność jeździć góra-dół ale tym razem te kilkanaście kilometrów dało mi się wyjątkowo we znaki. Kiepska nawierzchnia, wliczając w to gruntowe, dziurawe i błotniste drogi, bardzo silny wiatr wiejący prosto w twarz i śliski asfalt dały mi popalić. W Chyżach trafiłem na turniej sołectw i paradę zabytkowych motocykli i przez przypadek znalazłem się w centrum imprezy. Grzecznie odmówiłem poczęstunku o napitku nie wspominając, gdybym usiadł z nimi do stołu to pewnie powrót do domu wypadłby w okolicach jutrzejszego obiadu. Gościnność organizatorów godna najwyższego podziwu i zasługująca na pochwały. Tuż przed Bełżcem w oko wpadła mi wielka góra piachu, która wyrosła po mojej prawej stronie. Nie mogłem nie sprawdzić cóż to takiego i gdy wspiąłem się na szczyt rozpostarł się przede mną piękny widok południowego Roztocza. Byłem na terenie czynnej żwirowni, widok wart był pchania roweru pod górę.


Rabinówka.


Żwirownia, Zagóra.

Obóz zagłady w Bełżcu

O istnieniu niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Bełżcu dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Miejsca takie jak te przerażają mnie samym swym istnieniem, ciężko wyobrazić sobie powody dla jakich można dopuszczać się takich zbrodni jak ta. Nie zgadzam się z tezą, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Jak dla mnie to nie ludzie, to mordercy, zwierzęta.

To co działo się w tym obozie przechodzi moje wyobrażenia. Sześćset tysięcy zamordowanych ludzi. Niemcy, którzy dla cięcia kosztów wymyślili połączenie w Bełżcu stałej komory gazowej z silnikiem spalinowym jako źródłem trującego gazu.

Obecnie na terenie obozu wybudowano Muzeum Pamięci, filię Państwowego Muzeum na Majdanku. Przyjechałem tam samemu, bez dziecka, gdyż uważam że powinien odwiedzać takie miejsca dopiero jak będzie w pełni świadomy tego co tu się działo. Dla szacunku ludzi tu pomordowanych. Do środka nie wszedłem, spóźniłem się dwadzieścia minut i stałem za zamknięta bramą dłuższą chwilę. Straszne miejsce, straszna historia. Po co to wszystko?


Niemiecki nazistowski obóz zagłady w Bełżcu.

Żydowska Góra

Słońce powoli zaczęło układać się do snu co oznaczało dla mnie, że czas na powrót do Suśca. Wymyte całodniowymi opadami powietrze zrobiło się rześkie i przyjemne, promienie słońca zaczęły nabierać barw a wiatr przybierał na sile wiejąc z kierunku, w którym zamierzałem się udać. Czas mijał nieubłaganie ale gdy wjechałem na Żydowską Górę i ujrzałem przepiękny widok na Długi i Krągły Goraj oraz panoramę Wschodniego Roztocza nie mogłem się nie zatrzymać. Dziesięć minut później ruszyłem dalej.


Widok na Długi i Krągły Goraj z Żydowskiej Góry.

Żyj kolorowo

Od Brzezin do Lipska, z wyjątkiem krótkiego polnego odcinka pełnego błota i dziur, miałem komfortową drogę. Asfaltowa trasa poprowadzona środkiem lasu, cisza wokół, ja i rower. Dostępne jedynie dla pracowników ALP i rowerzystów wyasfaltowane dukty Roztocza są wyjątkowo wygodne. Nie omieszkałem i tym razem z tego skorzystać, szczególnie że równoległa szutrowa droga po całodniowych opadach wyglądała nieszczególnie.

Z Narola do Suśca wróciłem przez Paary. Czerwona gwiazdka na mapie zawsze przyciąga mnie do siebie jak magnes i  gdy tylko pojawiła się taka możliwość tak poprowadziłem drogę powrotną aby trafić prosto do niej. Punkt widokowy bo to oznacza ten symbol zlokalizowany był na wzniesieniu, tuż za Narolem Wsią. To co zastałem na miejscu odjęło mi mowę. Złota godzina weszła w swoją najpiękniejszą fazę a kolory zachodu słońca stawały się z każdą chwilą coraz bardziej nierealne. Z jednej strony widok na Roztocze Rawskie z drugiej na charakterystyczne pasy pól, jakich tu pełno. Coś pięknego.


Widok na Roztocze Południowe z okolic Paarów.


Charakterystyczne, roztoczańskie pola.

Dzień zaczął się deszczem i wszystko wskazywało na to, że rowery będą miały dzisiaj wolne. Pogoda okazała się jednak na tyle łaskawa, że późnym popołudniem mogłem trochę pojeździć ale największa w tym zasługa mojej Kochanej Żony, która dała mi trochę wolnego czasu. Dziękuję Kochanie :)

Zaliczone gminy: Tomaszów Lubelski - obszar wiejski [393], Tomaszów Lubelski - teren miejski [394], Bełżec [395]



Komentarze
malarz
| 19:42 poniedziałek, 14 sierpnia 2017 | linkuj Mnie najbardziej podoba się pierwsza fotografia :)
Trollking
| 19:18 poniedziałek, 14 sierpnia 2017 | linkuj "Jak dla mnie to nie ludzie, to mordercy, zwierzęta" - tu moje veto. Zwierzęta nie są w stanie stać się ludźmi w takim wydaniu. Na szczęście. Tylko gatunek ludzki potrafi zorganizować masową zagładę.

A poza tym - te trzy ostatnie zdjęcia miażdżą! Przepiękne :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa serwu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]