Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
44.80 km 0.00 km teren
03:03 h 14.69 km/h:
Maks. pr.:35.40 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:225 m
Kalorie: kcal

Magiczne Roztocze - dzień X.

Wtorek, 4 lipca 2017 • dodano: 28.08.2017 | Komentarze 6


Dobry PR w obecnych czasach to podstawa. Gmina Józefów chwali się i obwieszcza wszem i wobec, że jest rowerową stolicą Roztocza. Postanowiliśmy sprawdzić co mają do zaoferowania i odbić ślady Naszych opon na ich ziemi. Po wczorajszym, ciężkim dniu, dzisiaj miało być lekko, łatwo i przyjemnie.

Peleton

Dojazd z Suśca do Józefowa prowadzi najkrótszą drogą po śladzie Green Velo. Do Hamerni znaną już Nam drogą, dobrej jakości i z małym ruchem samochodowym. Natomiast od niej do Józefowa możemy cieszyć się jazdą po wydzielonej, asfaltowej i znakomitej drodze dla rowerów. Przy okazji jesteśmy świadkami tego jak nierozgarnięta młodzież z klubu kolarskiego z Tomaszowa Lubelskiego myli trening z wyścigiem i zajmuje całą drogę, zarówno dla aut jak i rowerów. Jadą przez chwile bardzo niebezpiecznie i trener musi mocno zdzierać gardło aby ustawić te cale towarzystwo. Kilkunastoosobowa grupa a dzień dobry ani cześć nie powiedział nikt. Cóż, widocznie tego w tym klubie nie uczą, choć może to my za dużo wymagamy...


Green Velo z Hamerni do Józefowa.

Kamieniołom

Po wizycie w kamieniołomie w Nowinach przyszedł czas na wyrobisko w Józefowie. Podobnie jak poprzednik ten również jest nieczynny choć ma dwa oblicza. Jedno oficjalne i potwierdzający jego zamknięcie, drugie z ludzką twarzą, które pozwala zobaczyć tu pracujących ludzi wydobywających tu biały piaskowiec na własny rachunek. Kamień w Józefowie pozyskiwano od stuleci i tradycje z tym związane są w mieście mocno widoczne. Obecnie kamieniołom przemianowano na atrakcję turystyczną, postawiono wieżę widokową i postanowiliśmy z tego skwapliwie skorzystać. Ze szczytu bezpłatnej, jeszcze, baszty można podziwiać rozległą panoramę Puszczy Solskiej jak i mieć wyrobisko jak na dłoni. Ze względu na silny wiatr nie zabawiliśmy na górze dłużej niż to było konieczne i razem z rowerami znaleźliśmy się po chwili na dnie kamieniołomu.

Tak duża dziura w ziemi i taka ilość kamieni, którymi można rzucać dla dwulatka stanowi wystarczający pretekst do tego aby poziom jego zadowolenia wskoczył na dawno nie widziany poziom. Pobawiliśmy się kamieniami, układaliśmy wieże i wygłupom nie było końca. Świetne miejsce do rodzinnej zabawy.


Kamieniołom w Józefowie.



Kamieniołom w Józefowie.

Fontanna

Na józefowskim rynku wpadła nam w oko ciekawa fontanna. Osiem naturalnej wielkości zwierząt występujących w okolicznych lasach składa się na piękny wizualny efekt a całości dopełniają płaskorzeźby z odciskami ich śladów, dzięki czemu to nie tylko dekoracja ale również edukacja. Ciekawe i ładne zarazem. Gdy dodamy do tego pyszne i wypiekane na miejscu ciasta, które można dostać w kawiarni tuż obok wizyta w tym miejscu staje się obowiązkowa. My skorzystaliśmy i możemy tylko polecać.



Plaża

Niewątpliwą atrakcją Józefowa jest nowo powstały zalew, który po zalaniu wodą wyrobiska po kopalni piasku stał się jedną z wizytówek miasta. Korzystając z okazji zrobiliśmy tutaj długą przerwę i oddaliśmy się błogiemu nicnierobieniu, leżąc na piasku. Właściwie to tylko piękniejsza część Naszej trójki bo ja z Michasiem objechaliśmy zalew na rowerach, wybudowaliśmy zamek z piasku, porozmawialiśmy z wędkarzami i turlaliśmy się z górki. Dla każdego coś miłego. Miejsce ma potencjał ale jest niewykorzystane. Jeden lokal gastronomiczny w dodatku nieczynny, brak toalet i brak stolików z choćby małym zadaszeniem psuje trochę odbiór tego miejsca. Było czysto i zadbanie ale tu potrzeba czegoś więcej.


Michaś nad zalewem w Józefowie.

Czarno to widzę

Zbierając się do wyruszenia w dalszą drogę z niepokojem spoglądaliśmy w niebo. Co prawda prognozy na dzisiaj mówiły o możliwym deszczu ale nie o tej godzinie więc byliśmy dobrej myśli. Szukając w okolicy Józefowa atrakcji, które mogłyby Nas zainteresować trafiliśmy do Majdanu Nepryskiego. Zanim tam jednak dotarliśmy dobry kilometr jechaliśmy a raczej próbowaliśmy jechać po piasku, który wyścielał czarny szlak. Choć to zaledwie nieco ponad tysiąc metrów drogi to dało znać o sobie. Ciągnąc przyczepkę ten kilometr staje się dłuższy niż w rzeczywistości i urasta do rangi problemu.


Czarny i piaszczysty dukt pomiędzy Józefowem a Majdanem Nepryskim.

Królowa

Jesteśmy miłośnikami miodu. Uwielbiamy tą naturalną słodycz, uwielbiamy jego smak i zawsze stramy się przywieźć z podróży choćby jeden słoik tego specjału. Największą nagrodą jest dla Nas to, kiedy odkryjemy miód rzadko dostępny w innych regionach bądź występujący tylko tu gdzie obecnie przebywamy. Na Roztoczu takim miodem jest miód fasolowy ale jako, że przegapiliśmy jego zakup w okolicach Szczebrzeszyna, a tam właśnie on występuje, zdecydowaliśmy się na odwiedziny pszczelarza w okolicach Józefowa. To był strzał w dziesiątkę. O ile sam miód dostaliśmy tylko wielokwiatowy a więc najpopularniejszy, o tyle wizyta u tego Pana była bardzo owocna w wiedzę i poczucie humoru. Mieliśmy okazje przekonać się jak wygląda pszczela królowa i całą technologię związaną z pszczelarstwem. Prawdziwy pasjonat i człowiek z olbrzymim poczuciem humoru. 


Gdzie jest królowa?

Kamień

W Majdanie Nepryskim jedziemy do pracowni rzeźbiarskiej. Miejsce te jest licznie odwiedzane przez rowerzystów i turystów ale mało kto decyduje się na porozmawianie z właścicielem o jego pracy, o tajnikach tego zawodu i całej otoczce z tym związanej. Wiemy to od niego samego jako, że spotkaliśmy go przed pracownią i od słowa do słowa zostaliśmy uraczeni długą opowieścią o tym jak zaczynał i dlaczego robi to a nie co innego. Michaś spał w przyczepce więc mieliśmy możliwość swobodnej rozmowy, która naprawdę Nas wciągnęła. Dzięki temu, że byliśmy sami właściciel pokazał Nam cały warsztat, wytłumaczył co do czego służy i po co to wszystko. Pałeczkę po nim powoli będzie przejmował jego syn, który również włączył się do dyskusji i z dumą opowiadał, że daje radę w interesie. Teraz wiemy, że kamień oddycha i ile kosztują rzeźby, które wychodzą z tej pracowni w świat. Te największe idą do kościołów bądź w ich pobliże. A kosztują niemało. Kilkadziesiąt minut naszej rozmowy skończyło się wtedy gdy zaczęły na nas spadać pierwsze krople deszczu. Podziękowaliśmy za gościnę i ciekawą rozmowę i ruszyliśmy w kierunku Suśca.

Leje

Dwieście metrów dalej stanęliśmy pod lipą, ubraliśmy przeciwdeszczowe kurtki i patrząc w niebo szukaliśmy odpowiedzi na to czy jechać czy czekać. Szaro, buro i mokro nie dawało większych nadziei na szybkie rozwiązanie sprawy więc naciągnęliśmy jeszcze osłonę przeciwdeszczową na przyczepkę i w drogę. 

Ponad piętnaście kilometrów i dobrą godzinę jechaliśmy w niemiłosiernej ulewie. Lało jak z cebra ale było ciepło i chyba właśnie ten czynnik sprawił, że humory bardzo nam dopisywały. Jechaliśmy w akompaniamencie spadających kropel a uśmiech nie znikał Nam z twarzy. Bawiliśmy się jazdą, śmialiśmy sami do siebie a nieba nieprzerwanie spadały hektolitry wody. Michał spał, My jechaliśmy ciesząc się wakacjami. Wrodzony optymizm od czasu do czasu się przydaje. Jedynie aparat się zbuntował i nie chciał w tej scenerii pstryknąć nic ciekawego. 

Gdy dojechaliśmy do Suśca wyszło słońce. Czy ktoś się z nami bawi?

Szumy

Późnym popołudniem, właściwie wczesnym wieczorem wsiadłem jeszcze na chwilę na rower i pojechałem samemu na Szumy Nad Tanwią. Chciałem zobaczyć te miejsce w innym anturażu niż poprzednio. Opłacało się, bo byłem tam praktycznie sam, jeśli nie liczyć dwójki emerytów, który wpadli na podobny pomysł jak ja. Ze spokojem mogłem rozłożyć statyw, zrobić trzy zdjęcia i nacieszyć się widokiem. Teraz zrozumiałem dlaczego pisze się o tym rezerwacie tak dobrze i dlaczego uważany jest za tak piękne miejsce. 

Szumy nad Tanwią. 



Komentarze
rmk
| 08:18 sobota, 2 września 2017 | linkuj Widocznie musiał przyjechać ktoś z drugiego końca Polski, żeby ją w końcu puścili ;))))
DreamMaker
| 20:00 piątek, 1 września 2017 | linkuj Jak tyle lat żyję, to po raz pierwszy widzę wodę w tej fontannie :)
rmk
| 14:42 piątek, 1 września 2017 | linkuj Królowa jest ale trzeba mieć bystre oko i wytężyć wzrok - zupełnie jak w poszukiwaniu tych pozdrowień.

Miód fasolowy dla Nas też był odkryciem :))

A wcześniej nie lali wody? Fontanna daje radę, nawet bez wody ;)
DreamMaker
| 20:50 poniedziałek, 28 sierpnia 2017 | linkuj Świat się kończy ;) - w józefowskiej fontannie jest woda :)
malarz
| 18:50 poniedziałek, 28 sierpnia 2017 | linkuj Pierwsze słyszę o miodzie fasolowym. Człowiek uczy się całe życie...
Fotografie cieszą oko :)
Trollking
| 18:23 poniedziałek, 28 sierpnia 2017 | linkuj Znów faaaajna relacja ;)

Królowa jest pewnie tam, gdzie pozdrowienie szoszonów - czyli jej nie ma :) Choć pewnie moja teoria jest błędna :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]