Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Nowe gminy

Dystans całkowity:11611.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:516:25
Średnia prędkość:22.09 km/h
Maksymalna prędkość:73.40 km/h
Suma podjazdów:61998 m
Liczba aktywności:105
Średnio na aktywność:110.58 km i 5h 06m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
232.20 km 0.00 km teren
09:39 h 24.06 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:916 m
Kalorie: kcal

Łowca burz.

Sobota, 26 kwietnia 2014 • dodano: 28.04.2014 | Komentarze 8

Niniejszym mianuję się łowcą burz. Parafrazując klasyka, były bunkry i było zajebiście :)



Wybierając się w trasę miałem cztery cele. Pałac w Wąsowie, Międzyrzecki Rejon Umocniiony, najwyższe wzniesienie woj. lubuskiego Góra Bukowiec oraz pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie. Wykonałem plan w 3/4 więc powinienem być zadowolony ale nie jestem. Do Łagowa i Góry Bukowiec zabrakło mi ledwie 5km, musiałem zmienić plan z powodu mega oberwania chmury i burzy, która jak przyszła nad Łagów tak już tam została na długo. Ale po kolei :)

Z Poznania szybko i sprawnie wyjechałem Bukowską, dalej przez Sierosław, Niepruszewo i Buk dotarłem do Opalenicy. Obejrzałem sobie Remes Hotel, miejsce zgrupowania reprezentacji Portugalii na euro 2012, rozmarzyłem się widząc tyle pięknej utrzymanej murawy wokół... 

Remes Hotel, Opalenica
Remes Hotel, Opalenica © rmk

Z Opalenicy do Kuślina spory kawałek polnej, ale całkiem dobrze utwardzonej drogi. 

Droga Opalenica - Kuślin
Droga Opalenica - Kuślin © rmk

W Kuślinie nic ciekawego do zobaczenia nie było więc nawet się w nim nie zatrzymywałem, krótki postój zrobiłem sobie zaraz za nim gdy mym oczom ukazał się piękny, kwitnący sad wiśni. Obłędnie biało było :)

Sad wiśniowy za Kuślinem
Sad wiśniowy za Kuślinem © rmk

Pałac w Wąsowie, pierwszy z celów na dzisiaj, okazał się o wiele bardziej okazały niż myślałem. Pięknie położony, otoczony parkiem z wyniosłymi dębami, robi spore wrażenie. Polecam wizytę każdemu.

Pałac w Wąsowie
Pałac w Wąsowie © rmk
Mieszkaniec pałacu w Wąsowie ;)
Mieszkaniec pałacu w Wąsowie ;) © rmk

Przy pałacu mieści się folwark Wąsowo, świetne miejsce do plenerów fotograficznych, zresztą na jeden z nich tam trafiłem :) 
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Folwark w Wąsowie
Folwark w Wąsowie © rmk
Tylu na jednego ;) Folwark w Wąsowie
Tylu na jednego ;) Folwark w Wąsowie © rmk

Wąsowo
Wąsowo © rmk

W Wąsowie można z aparatem w dłoni spędzić ładnych parę godzin, ale tym razem miałem inne priorytety więc w drogę. Odcinek Wąsowo - Nowy Tomyśl to prawie 10km idealnej ścieżki rowerowej, asflatowej, bez dziur, szkieł i innych wynalazków. Aż przecierałem oczy ze zdumienia :) W Nowym Tomyślu trochę pokręciłem się bez celu po mieście i bardzo mi się ono spodobało. Czyste, zadbane, po prostu ładne miasto. Na rynku stoi największy wiklinowy kosz świata, ciekawa sprawa :) 

Największy wiklinowy kosz na świecie, Nowy Tomyśl
Największy wiklinowy kosz na świecie, Nowy Tomyśl © rmk

Z Nowego Tomyśla skierowałem się na Miedzichowo. Wybrałem drogę przez las i to był świetny wybór, pomimo kilku męczących, piaszczystych odcinków. Cisza, spokój i ten jedyny w swoim rodzaju zapach lasu. Można jechać i jechać. 

Lasy w okolicach Nowego Tomyśla
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla © rmk
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla
Lasy w okolicach Nowego Tomyśla © rmk

Od Sępolna aż do Trzciela jechałem poboczem starej A2-ójki, obecni dk92. Ilość tirów na tej drodze po prostu przeraża, kiedyś mówiło się o niej droga śmierci ale ten odcinek trasy jechało mi się świetnie z dwóch powodów. Słuchawki w uszy, włączyłem sobie stary dobry set Matusha z Creamfields i wykorzystując dobry asfalt i bardzoo szerokie pobocze po prostu sobie pedałowałem mając gdzieś ten sznur tirów. W żadnym momencie nie czułem się zagrożony, pierwszy raz w życiu jechałem tak szerokim poboczem, na które żaden z samochodów nie raczył wjeżdżać. Średnia na tej drodze pewnie dobrze ponad trzydziestkę :)

W Trzcielu minąłem granicę województw i od razu przekonałem się o tym na własnej dupie i nadgarstkach. Zaczęły się lubuskie bruki. Co prawda na razie symbolicznie ale zaczęły :|  Samo miasteczko niby nie ma nic ciekawego w sobie ale wokół jest mnóstwo jezior, dolina Obry więc dla miłosników natury, miejsce idealne.

Stary dworzec kolejowy w Trzcielu
Stary dworzec kolejowy w Trzcielu © rmk

Za Trzcielem powrót na dk92 i kolejny szybki odcinek pięknym poboczem do Lutola Suchego. Tam miałem okazję przekonać się po raz kolejny, że na wsiach można spotkać się jeszcze z ludzką bezinteresownością i życzliwością. Taką szczerą i naturalną. Zarzymałem się przy sklepie aby kupić wodę i coś do jedzenia i zagadało do mnie kilku miejscowych amatorów trunków wszelakich. Poopowiadałem im trochę o mojej dzisiejszej trasie oni mi o swoich traktorach i życiu generalnie i gdy zbierałem się do drogi, jeden z nich kazał mi jeszcze chwilę poczekać i gdzieś poszedł. Po chwili wrócił i dał mi kiełbasę i kaszankę. Swojską, pachnąco i przepyszną! Mówił, że wczoraj mieli świniobicie i to jest dla mnie na drogę bo potrzebuję kalorii, że to jest smak prawdziwego życia. Prawie popłynęła mi łezka :) Podziękowałem najlepiej jak umiałem i ruszyłem dalej. Od tego momentu w końcu zaczęło być ciekawie pod względem topograficznym. Pagórki, górki, wzniesienia, lasy, pola - raj dla oczu :) 

Droga w okolicach Starego Dworu
Droga w okolicach Starego Dworu © rmk

W Kaławie odwiedziłem Żonki rodzinę, poznałem bardzo sympatycznego pana Bronisława :) Szkoda, że nie miałem czasu aby posiedzieć dłużej aby lepiej ich poznać :| Zaraz za Kaławą, w pgr Pniewo był drugi z moich dzisiejszych celów czyli Międzyrzecki Rejon Umocniony. Byłem tak kiedyś z Agą i miejsce to zrobiło na nas wielkie wrażenie. Ogrom bunkrów, podziemi i cały ten misterny plan po prostu powala! Nie schodziłem tym razem do podziemi, pojeździłem tylko nieco po terenie oglądając same wieżyczki wartownicze.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Zęby smoka - Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo. © rmk
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo © rmk
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo
Międzyrzecki Rejon Umocniony, Pniewo © rmk

Dwa cele zrealizowane, przyszedł czas na trzeci czyli Górę Bukowiec. Zaraz za bunkrami był kapitalny widok na to co miało być wisieńką w dniu dzisiejszym. Łagowski Park Krajobrazowy w całej okazałości. Jednyne co lekko ściągnęło mi usmiech z twarzy to granat chmur, który powoli przemieszczał się w kierunku, w którym się udawałem. Patrząc na wiatr i jego kierunek analizowałem sobie w głowie czy się uda czy nie i co się później okazało analiza była lekko mówiąc do dupy...
Widok na wzniesienia w Łagowskim Parku Krajobrazowym. I na burzę, która mną pozamiatała
Widok na wzniesienia w Łagowskim Parku Krajobrazowym. I na burzę, która mną pozamiatała © rmk

Drewniany kościół w Boryszynie
Drewniany kościół w Boryszynie © rmk

W Boryszynie zaczęło leciutko kropić, pomyślałem sobie, wiosenne kropelki takie rześkie i przyjemne i jechałem dalej. I tu się zaczęło.
Odcinek drogi Boryszyn - Sieniawa to najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu. Non stop bruk, non stop góra dół, non stop leciutki deszcz który spowodował że te kocie łby nie dość że potwornie, nieludzko dziurawe, były strasznie śliskie. Każde mocniejsze naciśnięcie na pedały powodowało, że koło obracało się w miejscu. Zaliczyłem tylko jedną glębę co uznaję ca cud, nie było nawet kawałka, choćby wąziutkiego paska piachu po boku drogi po którym mozna byłoby jechać. Cały czas ten pieprzony bruk. Nadgarstki i kolana wołały o litość. Paris - Robuaix wersja lubuska zaliczona... I obym nigdy więcej nie musiał tamtędy jechać! Jakieś 500m przed samym końcem tej popieprzonej mordęgi był jeszcze sztywny, krótki ale cholernie stromy podjazd. Ależ dostałem w dupę na tym odcinku.
Paris - Ruboix, wersja lubuska. Najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu
Paris - Ruboix, wersja lubuska. Najgorsze 6km jakie przejechałem w życiu © rmk

Dojechałem do asfaltu, chciałem się uśmiechnąć, odpocząć, puścić kierownicę i jak pierdolnęło z nieba to nie wiedziałem co się dzieje. Burza przyszła tak szybko, tak niespodziewanie, że zanim zdążyłem się schować pod jakąś wiatą, może z 1km dalej byłem już totalnie przemoczony. Cały, calutki. Schowałem się pod wiatą, ściągnąłem ubrania i zacząlem myśleć co dalej. Miałem drugi komplet ciuchów w plecaku, na szczęście suchutki, przebrałem się i czekałem. Miałem dwa potężne problemy. Jeden z nich to buty, w których woda była nawet w środku i nie miałem szans nic z tym zrobić i burza, która przybierała na sile. Spędziłem tam ok. godziny, z minuty na minutę marznąc co raz bardziej, brak suchych butów zaczął mnie martwić. Burza nieco ustała, ale dalej lało i gdy układałem sobie w głowie jakikolwiek plan powrotu do Zbąszynka skąd miałem pociąg, przyszła następna burza spotykając poprzednią. Załamałem się. Nie wiedziałem jak długo to potrwa, było już po 16.00 do pociągu ok 4h a przede mną ok. 70km drogi. Wiedziałem już, że będąc zaledwie pięć km od Łagowa i Góry Bukowiec będę musiał z niej zrezygnować, teraz musiałem się martwić o powrót do domu. Gdy tylko ulewa zmieniła się w deszcz postanowiłem jechać. Suche rzeczy z powrotem do plecaka, mokre na siebie, buty bez skarpetek i jazda. Było mi tak zimno, że jadąc myślałem tylko o tym, że w domu będę miał ciepły prysznic i mam ten deszcz i mokre ciuchy teraz głęboko w poważaniu.

Po ulewie taki deszcz to już sama przyjemność... Sieniawa - Żelechów
Po ulewie taki deszcz to już sama przyjemność... Sieniawa - Żelechów © rmk

Po pięciu km przestało padać, nagle i niespodziewanie tak samo jak zaczęło ponad godzinę temu. Wyszło słońce i odżyłem :) Przebrałem się przy drodze i poczułem, że wracają mi siły. Ale czas naglił. Za Lubrzą dobry podjazd, ponad 2km jakieś 5-7%. Uda zaczęły o sobie dawać znać. Gdy wjechałem na górę i ujrzałem Świebodzin wiedziałem, że nic mnie dzisiaj już nie złamie. Tamże był ostatni z dzisiejszych punktów wycieczki, pomnik Chrystusa Króla. Chciałem zobaczyć na własne oczy nie tyle sam pomnik ale to co wyrosło dookoła. A wyrosło całkiem sporo, hotele, sklepy i inne cuda. Interes kwitnie, Świebodzin ma swoje Rio...

Pomnik Chrystusa Króla, Świebodzin
Pomnik Chrystusa Króla, Świebodzin © rmk

Co by nie było zbyt pięknie z pod pomnika miałem przepiękny widok na... kolejną burzę. Kierunek na Zbąszyń był tak upiornie granatowy i zbliżał się w moim kierunku, że jedyną opcją było spięcie pośladów i ciśnięcie w korby ile wlezie aby zameldować się tam pierwszym, przed burzą. Udało mi się ale te 50 km zapamiętam na długo :) Ciągle bez skarpetek, z mocnym wiatrem w twarz jechałem nie oglądając się na nic. Zatrzymałem się raz, gdzieś po drodzę gdy ujął mnie widok kościoła odbijającego się w tafli wody i burzy w oddali. Musiałem zrobić foto :)

Burza gdzieś w okolicach Szczańca
Burza gdzieś w okolicach Szczańca © rmk

Udało mi się uciec przed burzą, ale przed Zbąszynkiem wiatr był już tak mocny, że jechałem ledwie 13-15 km/h. Nie miałem już sił z tym walczyć :/ W Zbąszynku ucichło, wyszło słońce, jakby na sam koniec dnia chciało mi wynagrodzić wszystkie trudy :) W biedronce kupiłem sobie suche skarpetki, posiedziałem chwile na ławce rozkoszując się ciepłem jakie mi one dały :D Takie małe rzeczy a tak cieszą :)
Wieża ciśnień w Zbąszynku
Wieża ciśnień w Zbąszynku © rmk
Zabytkowa lokomotywa w Zbąszynku
Zabytkowa lokomotywa w Zbąszynku © rmk

Do Zbąszynia miałem już tylko kilka km ale coś mi nie dawało spokoju w tylnym kole. Myślałem sobie, że jestem przewrażliwiony, przecież jest nowe, nic nie mogło się popsuć przecież. Zatrzymuję sie i co? Pęknięta szprycha. Pękła pewnie już na bruku, jakieś 80km temu, ale przez burzę nie zwracałem na to uwagi. Odpiąłem tylny hamulec i powoli dokulałem się do mety dnia, do Zbąszynia. Po drodzę wyszła tęcza, cieszyłem się jak dziecko :)

A po burzy zawsze wychodzi słońce :)
A po burzy zawsze wychodzi słońce :) © rmk

Do pociągu miałem ok. godziny, pojechałem się poszwędać po mieście, zajechałem nad jezioro gdzie trochę posiedziałem podziwiając przepiękny zachód słońca. Dla takich chwil było warto jechać te ponad dwieście km, zaliczyć kilka burz, połamać szprychę i solidnie się zmęczyć. Tego mi nikt nie zabierze.

Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń
Zachód słońca nad jeziorem Błędno, Zbąszyń © rmk

Zaliczone gminy: Opalenica (77), Kuślin (78), Nowy Tomyśl (79), Miedzichowo (80), Trzciel (81), Międzyrzecz (82), Łagów (83), Lubrza (84), Świebodzin (85), Szczaniec (86), Zbąszynek (87), Zbąszyń (88)


Tak na marginesie, photo.bikestats.eu strasznie psuje jakość zdjęć :| Gdzie je umieszczać aby było ok?





Dane wyjazdu:
116.70 km 0.00 km teren
04:46 h 24.48 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:314 m
Kalorie: kcal

Gminobranie :) Czerniejewo, Nekla, Dominowo, Września.

Czwartek, 3 kwietnia 2014 • dodano: 03.04.2014 | Komentarze 2

Mało czasu dzisiaj było ale ważne, że pojeździłem :)
Wróciłem z pracy i oglądałem jak flagi wieją na wietrze i głupiałem z każdą chwilą. Wiatr kręcił w każdą stronę więc sam nie wiedziałem jaki kierunek obrać. Padło na Wrześnię i kilka gmin w okolicy. Na szybko przejrzałem co można zobaczyć w okolicy i w drogę. Nie miałem za dużo czasu na jazdę więc z tego wszystkiego nie zjadłem obiadu co później sie na mnie odbiło. Do Paczkowa dotarłem bocznymi drogami, trochę pól, trochę szutrów. Dalej na Kostrzyn 92-tką, szybko sprawnie i o dziwo bez spychania przez samochody :) A pobocza się tam nie uświadczy :| W Kostrzynie popierdzieliłem drogę i trochę pokręciłem się po okolicy, trafiłem do Buszkówca, bardzo mi się podobała tam droga, płoty wzdłuż robiły fajne wrażenie. Później trafiłem na na dolinę Cybiny, piach w lesie, trochę ślamazarnej jazdy ale cisza i spokój. Wylądowałem w Nekielce, dokupiłem wodę i traktem pobiedziskim ruszyłem na Czerniejewo. Tam trochę fotek, zjadłem czekoladę i z powrotem do Nekli. Później Giecz, fajna sprawa z rezerwatem archeologicznym. Naprawdę warto pojechać, poczytać, usłyszeć co nieco o historii Naszego Kraju :) Kolejna gmina Dominowo, chyba największe badziewie w jakim byłem. Zaliczona i do zapomnienia. W drodze do Targowej Górki odcięło mi prąd w organiźmie, brak jedzenia odbił się mocno. Brak sił, brak energii. Do Wrześni kulałem się wolniutko, po za tym wzdłuż A2 tak gówniana droga, że szkoda gadać. We Wrześni pokręciłem się nieco po mieście, zobaczyłem to co najważniejsze i pociągiem powrót do domu.
Ogólnie całkiem przyjemny wyjazd, bez mapy tylko z azymutem i planem takim aby  pociągiem wrócić do domu. Trochę dostałem po dupie na piaskach i dziurawych polnych drogach ale tempo całkiem dobre, wiatr przeszkadzał ale powoli się do niego przyzwyczajam :) Wpadły 4 nowe gminy, zobaczyłem kilka ciekawych miejsc, było przyjemnie. Ale obym więcej nie musiał jeździć bez jedzenia, to zabija :)

Zaliczone gminy: Czerniejewo, Nekla, Dominowo, Września.

Poznań - Czerniejewo - Nekla - Dominowo - Września

Okolice Buszkówca

Okolice Buszkówca © rmk

Dolina Cybiny
Dolina Cybiny © rmk

Dolina Cybiny. Okolice Nekielki
Dolina Cybiny. Okolice Nekielki © rmk

Kościół poewangelicki w Nekielce, 1881r
Kościół poewangelicki w Nekielce, 1881r © rmk

Trakt Pobiedziski, Nekielka
Trakt Pobiedziski, Nekielka © rmk

Cmentarz żydowski w Czerniejewie
Cmentarz żydowski w Czerniejewie © rmk

Staw Kąpiel. Czerniejewo
Staw Kąpiel. Czerniejewo © rmk

Pałac Lipskich w Czerniejewie
Pałac Lipskich w Czerniejewie © rmk

Pałac Lipskich w Czerniejewie. Jedno z największych i najbardziej malowniczych barokowych założeń pałacowych w Polsce powstało w latach 1770-1780 dla generała Jana Lipskiego. Całe założenie rozplanowano wokół obszernego dziedzińca honorowego
Pałac Lipskich w Czerniejewie. © rmk

Pałac Lipskich w Czerniejewie. Jedno z największych i najbardziej malowniczych barokowych założeń pałacowych w Polsce powstało w latach 1770-1780 dla generała Jana Lipskiego
Pałac Lipskich w Czerniejewie. © rmk
Jedno z największych i najbardziej malowniczych barokowych założeń pałacowych w Polsce powstało w latach 1770-1780 dla generała Jana Lipskiego. Całe założenie rozplanowano wokół obszernego dziedzińca honorowego. Z jednej jego strony usytuowano piętrowy pałac z dwoma symetrycznymi skrzydłami. Stajnię i wozownię połączono z główną bramą wjazdową ozdobnym, murowanym ogrodzeniem. Główne wejście do pałacu zostało poprzedzone monumentalnym czterokolumnowym portykiem w porządku jońskim. Od strony ogrodu, w trójkątnym ryzalicie, umieszczono salę balową na planie koła. W sąsiedztwie pałacu powstał rozległy park francuski, który w XIX w.przekształcono na park krajobrazowy w stylu angielskim. Pałac odziedziczyła wnuczka Jana Lipskiego, Marianna, późniejsza żona Rajmunda Józefa Skórzewskiego. Przedstawiciele tej rodziny powiększali majątek rodowy i pięli się coraz wyżej, osiągając w końcu koligacje książęce.
Po 1945 r. z bogatego wyposażenia gromadzonego przez ponad 160 lat pozostały jedynie wspaniałe podłogi z wielu gatunków drewna.

Szlak Piastowski
Szlak Piastowski © rmk

Zespół Dworski w Nekli. Do dzisiaj w Nekli zachował się XIX-wieczny dwór z ok. 1870 r. (obecnie mieszczą się w nim przedszkole, biblioteka i ośrodek zdrowia), należący do Żółtowskich oraz dawna stajnia i powozownia, gdzie obecnie mieści się
Zespół Dworski w Nekli. © rmk

Zespół Dworski w Nekli. Do dzisiaj w Nekli zachował się XIX-wieczny dwór z ok. 1870 r
Zespół Dworski w Nekli. © rmk
Do dzisiaj w Nekli zachował się XIX-wieczny dwór z ok. 1870 r. (obecnie mieszczą się w nim przedszkole, biblioteka i ośrodek zdrowia), należący do Żółtowskich oraz dawna stajnia i powozownia, gdzie obecnie mieści się Nekielski Ośrodek Kultury. Do dworu przylega park z zabytkowymi drzewami, m.in. z jedną z najstarszych w Polsce grusz – Józefinką liczącą niemal 220 lat!

Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła w Nekli
Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła w Nekli © rmk
Już na początku XVI w. znajdował się w Nekli kościół parafialny, nie wiadomo jednak kto i kiedy go zbudował. W pierwszej połowie XVIII w. drewniana świątynia zaczęła się chylić ku upadkowi. W związku z tym w 1749 r. Franciszek Odrowąż Wilkoński, kasztelan krzywiński i ówczesny dziedzic Nekli wystawił w jego miejsce nowy kościół, konsekrowany w 1752 r. Opis tego kościoła znajduje się w "Albumie Przewodnika Katolickiego" (nr 27) "Stary kościół w Nekli był drewniany, z bierwion dębowych i modrzewiowych zbudowany, tak grubych i twardych, że przy rozbiorze ścian kościelnych siekiery jakby od żelaza odbijać się zdawały (…)”W 1899 r. na miejsce tego starego, drewnianego kościoła wybudowano nowy, murowany, według projektu Jana Łukomskiego z Frankfurtu. W 1901 r. miała miejsce konsekracja świątyni pw. św. Andrzeja Apostoła.

Do jej wnętrza przeniesiono całe barokowe wyposażenie starego kościoła: ołtarz główny z obrazemOfiarowanie w świątyni z XVIII w. i figurami czterech ewangelistów, dwa ołtarze boczne: Matki Boskiej Różańcowej z ciekawym obrazem, malowanym częściowo farbami olejnymi na aksamicie, częściowo wykonanym z blachy cynowej oraz ołtarz św. Marii Magdaleny. W kaplicach bocznych warto zobaczyć ołtarze św. Anny i Najsłodszego Serca Jezusowego.

Podziemia kaplicy kolatorskiej kryją prochy rodziny fundatora. W kaplicy tej znajduje się epitafium poświecone Teodorowi Żółtowskiemu, jego żonie Franciszce i córce Annie. Po obu stronach tablicy w oknach umieszczone są piękne witraże figuralne, przedstawiające św. Teodora i św. Franciszkę, wykonane w królewskim zakładzie sztuki w Monachium. Inne witraże figuralne umieszczone są parami po obu stronach ołtarza głównego pod sklepieniem prezbiterium. W kaplicy bocznej znajduje się witraż w formie rozetowej, przedstawiający Serce Jezusa. Ściany boczne nawy głównej zdobią rozetowe witraże Matki Boskiej Bolesnej i Ecce Homo.

Nad rokokową chrzcielnicą wisi obraz Koronacja NMP, malowany na drewnie w połowie XVIII w., reprezentujący tzw. szkołę malarzy wielkopolskich. Obraz ten powrócił do świątyni w 1987 r. po dziewięcioletniej konserwacji. Na fasadzie kościoła umieszczona jest rzeźba Władysława Marcinkowskiego, przedstawiająca Chrystusa ukrzyżowanego, a pod krzyżem Matkę Bożą i św. Jana Ewangelistę. Pierwotnie tło pasji stanowiła złota mozaika, niestety, nie zachowała się do czasów współczesnych. Na zewnętrznej ścianie kaplicy kolatorskiej od strony południowej widnieje herb Ogończyk rodziny Żółtowskich, zwieńczony koroną hrabiowską.

Podczas II wojny światowej władze okupacyjne zamknęły świątynię, urządzając w niej magazyn odzieży, obuwia i lekarstw. W 1989 r. odnowiono wnętrze kościoła, w kolejnych latach zmieniono dach i odnowiono elewację zewnętrzną, a założona w 2001 r. zewnętrzna iluminacja świetlna podkreśliła bryłę kościoła.


Romański kościół parafialny Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja (XII w.)
Romański kościół parafialny Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja (XII w.) © rmk

Giecz
Giecz © rmk

Drewniany kościół w Gieczu (1797)
Drewniany kościół w Gieczu (1797) © rmk

Giecz - Garnizon i rezydencja księcia Bolesława
Giecz - Garnizon i rezydencja księcia Bolesława © rmk
W słynnym opisie sił zbrojnych Bolesława Chrobrego w kronice Galla Anonima Giecz wzmiankowany jest jako jeden z czterech najważniejszych grodów państwowych, obok Gniezna, Poznania i Włocławka. Według kronikarza stacjonowało przy nim 300 pancernych jeźdźców i 2000 pieszych tarczowników. Świadectwem militarnego znaczenia grodu jest dobrze zachowany potężny wał ziemny, którego szerokość u podstawy sięga obecnie 30 m, a wysokość dochodzi w niektórych miejscach do ok. 9 m. Na jego terenie znaleziono wiele typowych dla wczesnego średniowiecza okazów broni, jak groty włóczni i ostrza siekier, które warto zobaczyć na stałej wystawie archeologicznej w pawilonie muzealnym na majdanie grodziska. Tego typu znaleziska są dosyć popularne, ale wśród prezentowanych na wystawie eksponatów jest również kopia (oryginał znajduje się w muzeum archeologicznym w Poznaniu) hełmu typu ruskiego, tzw. szyszaka, znalezionego na terenie Giecza w pierwszej połowie XIX w. Należy podkreślić, że jest to jeden z czterech tego typu przedmiotów odkrytych na terenie naszego kraju w ciągu dwóch stuleci i jeden z sześciu wczesnośredniowiecznych hełmów, jakie w ogóle znaleziono na obszarze dzisiejszej Polski.

Giecz nieustannie zaskakuje archeologów. Podczas badań milenijnych w południowej części grodu natrafiono na zespół książęcego palatium z końca X lub początku XI w., składający się z prostokątnego pałacu i przylegającej do niego okrągłej kaplicy (rotundy), bardzo podobny do obiektów z Ostrowa Lednickiego i dalekiego Przemyśla czy niedawno odkrytych reliktów palatium w Poznaniu. Budowę rezydencji książęcej w Gieczu przerwano jednak z niewyjaśnionych powodów na poziomie fundamentów, które dzisiaj - odsłonięte i zakonserwowane - można podziwiać w całej okazałości.

Nowe badania archeologiczne w latach 90. ubiegłego wieku przyniosły z kolei rewelacyjne znalezisko w postaci dobrze zachowanych pozostałości romańskiego kościoła z początku XI w. w północnej części grodu, z nietypową kryptą pod prezbiterium (miejsce przechowywania jakichś relikwii?). Najnowszym odkryciem, dokonanym podczas badań na cmentarzysku z XI-XII w. usytuowanym na północ od grodziska, jest wspaniały drobiazg: kunsztownie wykonany brązowy stilus, czyli rylec do pisania na woskowych tabliczkach, zakończony z jednej strony realistycznym wyobrażeniem dłoni trzymającej płytkę do zamazywania niepotrzebnego tekstu.

Gród giecki został założony na półwyspie rozległego jeziora, z którego do dzisiaj pozostały tylko zmeliorowane łąki. Po jego przeciwnej stronie, połączona z grodem drewnianym mostem, leżała osada targowa, obecnie niewielka wieś. Na jej terenie zachował się kamienny romański kościół z XII/XIII w., pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP, dawniej - św. Mikołaja (patrona kupców), wzniesiony na miejscu starszego i dużo mniejszego z drugiej połowy XI w.

Średniowieczna osada w Gieczu
Średniowieczna osada w Gieczu © rmk

Bażant? Szybki był :)
Bażant? Szybki był :) © rmk

Pas awaryjny przy autostradzie A2 :)
Pas awaryjny przy autostradzie A2 :) © rmk

Czaple? Żurawie? Pięknie klekotały :)
Czaple? Żurawie? Pięknie klekotały :) © rmk

Rynek we Wrześni
Rynek we Wrześni © rmk

Pamięci Dzieci Wrzesińskich
Pamięci Dzieci Wrzesińskich © rmk

Pamięci Dzieci Wrzesińskich
Pamięci Dzieci Wrzesińskich © rmk

Piękne graffiti! Tylko Lech :)
Piękne graffiti! Tylko Lech :) © rmk

Pomnik pamięci wrzesińskich Żydów
Pomnik pamięci wrzesińskich Żydów © rmk
We Wrześni do II wojny światowej mieszkała społeczność żydowska. Tutejsza gmina posiadała swoją synagogę. Usytuowana była przy ulicy Ratuszowej, naprzeciw siedziby władz miejskich. Bożnica zbudowana w 1875 r. w miejscu starszej świątyni służyła wrzesińskim Żydom do 1939 r. Po zajęciu miasta przez hitlerowców została zamieniona na więzienie. Po roku wysadzono ją i w jej miejscu zbudowano schron.
W 2002 r. przy ulicy Ratuszowej, w miejscu, gdzie stała synagoga, odsłonięto pomnik poświęcony dawnym żydowskim mieszkańcom. Na postumencie, stojącym na mozaice z kostek granitowych, ułożonych w kształcie Gwiazdy Dawida, znajdują się dwie tablice w językach polskim i hebrajskim połączone wizerunkiem synagogi. Główny napis na obelisku brzmi: "Boże, poganie przyszli do Twojego dziedzictwa, zbezcześcili Twój święty przybytek".


Pomnik Dzieci Wrzesińskich
Pomnik Dzieci Wrzesińskich © rmk
Strajk uczniów katolickiej szkoły ludowej we Wrześni z lat 1901-1902 w obronie mowy polskiej, szerokim echem odbił się w całej Europie. O strajku tym dużo można się dowiedzieć w Muzeum Dzieci Wrzesińskich przy ulicy nazwanej ich imieniem. Około 0,5 km od muzeum, przy ul. Harcerskiej znajduje się powstały w 1975 r. duży pomnik zatytułowany „Bohaterskim Dzieciom Wrzesińskim Broniącym Mowy Polskiej w Strajku Szkolnym 1901-1902". Pomnik został wykonany na podstawie projektu Jerzego Sobocińskiego, twórcy wielu monumentów w Wielkopolsce. Obok pomnika znajduje się utrzymany w podobnym stylu kamień, upamiętniający powstańców wielkopolskich 1918-1919 oraz powstańców z 1848 r.

Co on robi we Wrześni?
Co on robi we Wrześni? © rmk

Pomnik Marii Konopnickiej we Wrześni
Pomnik Marii Konopnickiej we Wrześni © rmk




Dane wyjazdu:
178.80 km 0.00 km teren
07:12 h 24.83 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1056 m
Kalorie: kcal

Pierścień dookoła Poznania.

Sobota, 22 marca 2014 • dodano: 22.03.2014 | Komentarze 0

Pierścień dookoła Poznania po mojemu :)

Pierścień dookoła Poznania. Po mojemu :)
Miałem dzisiaj wielką chęć przejechać w końcu 200km ale nie wyszło. Wyruszyłem trochę po 9.00, jakieś dwie godziny później niż zakładałem. Tak ciężko mi się dzisiaj zbierało, że miałem nawet myśl żeby zostać w domu, ale tak szybko jak przyszła tak szybko przeszła ta idea ;) Trasę chciałem dopasować do kierunku wiatru i tak ją ustawić, żeby zaliczyć choćby jedną nową gminę. Zaliczyłem dwie ale wiatr robił co chciał i ponad połowę dystansu duł prosto w twarz... 
Wyjeżdżając z domu obrałem kierunek na Buk. Najpierw Kiekrz, Lusowo, Lusówko i Więckowice, szło całkiem sprawnie. Do momentu gdy wjechałem na 307-kę. Wiatr w twarz i tiry prawie spychały mnie do rowu. Na tym odcinku prędkość ok. 15km/h... W Buku obejrzałem sobie piękny, barokowy, drewniany kościół, pokręciłem się nieco po mieście i pokręciłem w stronę Stęszewa. To była masakra. Wiatr mnie stopował do 13-14km/h, dłuuga prosta droga. W Tomiczkach widziałem wypadek, w którym to że nikomu nie stało się nic poważnego to istny cud. Aż nie chce mi się o tym pisać :/ Ulgę od wiatru poczułem dopiero, gdy wjechałem do WPN-u, pomimo piachu i ciężkiego podłoża poniżej 25km/h nie schodziłem, tak chciałem odbić sobie ten wiatr :) Spotkałem tam największe stado saren jakie w życiu widziałem, chyba z 50-60szt! Podjazd pod Osową po piachu ale cisnąłem mocno :) Zjazd do Mosiny ul.Pożegowską i 60km/h na budziku się pojawiło :) W Rogalinie do końca roku remont więc nie zajechałem na chwilę przerwy, postój zrobiłem sobie dopiero w Restauracji Nadwarciańskiej w Radzewicach. Byłem tak kiedyś z Żonką i zapamiętałem te miejsce jako te, w którym podają świetny żurek i inne przysmaki. Więc tym razem też go zamówiłem ale mocno się rozczarowałem. Jakiś taki bez smaku, odrzewany, słowem do dupy. No cóż, może mieli zły dzień... Dalej przez Kórnik, Kleszczewo do Kostrzyna nudy. Wiatr w końcu nieco zaczął pomagać, ale droga płaska i usypiająca. Za Kostrzynem w końcu coś fajnego, Pagórki :) Promno, Promienko, Borowy Młyn, Wronczyn. Był las, było błoto i piach ale nie odpuszczałem tempa. Od Wronczyna do Mielna przez Wierzonkę, średnia mocno powyżej 30km/h. W Mielnie odbiłem w las i pokręciłem na Dziewiczą Górę, podjazd czarnym i czerwonym szlakiem czułem już we wszystkich mięśniach, oj tętno skoczyło :) Poleżałem nieco na szczycie na ławeczce i zabrałem się w dalszą drogę. Zjazd po szutrze, ok 50km/h, na moich oponach nieco przesadziłem :) Skoro była Osowa i Dziewicza to musi być Moraska, tak sobie pomyślałem i dopięłem swego :D Przez Naramowice i Radojewo ostatni podjazd tamże i zobaczyłem, że zbiera się na konkretną burzę nad Poznaniem. Gdy robiłem fotkę zaczęła się nawałnica. Ostanie 4km jechałem ok.38-40km/h, oby tylko zdążyć do domu. Udało mi się co do sekundy :) 
Ciężko jeździ się samotnie takie trasy jak dzisiaj, ale mam motywację aby osiągnąć swój cel i to mnie pcha do przodu. Czułem dzisiaj, że nogi mogą dużo ale kolana dają się we znaki. Wiem, że to od nart - za bardzo dałem sobie na nich w kość i teraz się to odbija :( Ale będzie dobrze, musi :)
A najbardziej zadowolony jestem z tego, że wyszło ponad 1000m w górę. Bo góry lubię najbardziej :)

Zaliczone gminy: Buk, Kostrzyn

Budowa S11
Budowa S11 © rmk

Ustrzelona Lufthansa
Ustrzelona Lufthansa © rmk

Budowa centrum Amazon
Budowa centrum Amazon © rmk

Lusowo - Lusówko
Lusowo - Lusówko © rmk

Nad A2
Nad A2 © rmk

Barokowy, drewniany kościół w Buku z 1760r
Barokowy, drewniany kościół w Buku z 1760r © rmk

Rynek w Buku
Rynek w Buku © rmk

Wypadek w Tomiczkach. To, że nikomu nie stało się nic poważnego to cud
Wypadek w Tomiczkach. To, że nikomu nie stało się nic poważnego to cud © rmk

Wypadek w Tomiczkach. To, że nikomu nie stało się nic poważnego to cud
Wypadek w Tomiczkach. To, że nikomu nie stało się nic poważnego to cud © rmk

Jezioro Witobelskie
Jezioro Witobelskie © rmk

Wielkopolski Park Narodowy
Wielkopolski Park Narodowy © rmk

Wielkie stado saren w WPN-ie
Wielkie stado saren w WPN-ie © rmk

Wielkopolski Park Narodowy
Wielkopolski Park Narodowy © rmk

Wielkopolski Park Narodowy
Wielkopolski Park Narodowy © rmk

Wielkopolski Park Narodowy, podjazd pod Osową Górę
Wielkopolski Park Narodowy, podjazd pod Osową Górę © rmk

Wielkopolski Park Narodowy, wieża widokowa w Mosinie
Wielkopolski Park Narodowy, wieża widokowa w Mosinie © rmk

Mosiński folklor
Mosiński folklor © rmk

Nagroda za 80km :)
Nagroda za 80km :) © rmk

Zamek w Kórniku
Zamek w Kórniku © rmk

Nad A2
Nad A2 © rmk

Promno. Zdecydowanie za mało jest takich pagórków w Wielkopolsce :|
Promno. Zdecydowanie za mało jest takich pagórków w Wielkopolsce :| © rmk

Puszcza Zielonka
Puszcza Zielonka © rmk

Jezioro Wronczyńskie
Jezioro Wronczyńskie © rmk

Puszcza Zielonka
Puszcza Zielonka © rmk

Wieża widokowa na Dziewiczej Górze
Wieża widokowa na Dziewiczej Górze © rmk

Burza nad Poznaniem widziana z Moraska
Burza nad Poznaniem widziana z Moraska © rmk




Dane wyjazdu:
156.00 km 0.00 km teren
06:42 h 23.28 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:863 m
Kalorie: kcal

Chodzież.

Sobota, 8 marca 2014 • dodano: 08.03.2014 | Komentarze 2

Miałem dziś przygotowane 2 trasy, rano wiało z północy więc wariant na Ryczywół wygrał. W planach miał być tylko on jako jedna gmina do zdobycia ale wyszło dużo więcej :) Gdy zajechałem na ryneczek w Ryczywole i chwilę posiedziałem postanowiłem pojechać do Chodzieży. Dobrze się czułem, pogoda świetna więc czemu nie? :) W Chodzieży znowu mały odpoczynek i krajówką pojechałem na Budzyń. Tam popieprzyłem drogę i kilka km tłukłem się przez piach jakąś leśną drogą. Masakra. Następnie po mega dziurawych, asfaltowych drogach doczłapałem się do Rogoźna. Do Murowanej całkiem sprawnie i szybko, Biedrusko i przez poligon do domu. 
W twarz wiało mi przez jakieś 60% czasu, mocno dostałem w kość. Pampers w spodenkach już jest do niczego, dupa mnie boli. Muszę skorygować pozycję na siodełku bo czuję, że coś jest nie tak. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z dystansu ale wyjazd średni. Fajne tereny do jazdy jedynie w okolicach Chodzieży, po za tym nuuda.
Jestem zmęczony :)

Zaliczone gminy: Ryczywół, Budzyń, Chodzież (teren miejski), Chodzież (teren wiejski)

Ryczywół - Chodzież - Budzyń

Pałac w Wargowie
Pałac w Wargowie © rmk

Pałac w Objezierzu
Pałac w Objezierzu © rmk

Warta w Obornikach
Warta w Obornikach © rmk

Ryczywół
Ryczywół © rmk

Graffiti w Wyszynach
Graffiti w Wyszynach © rmk

Rynek w Chodzieży
Rynek w Chodzieży © rmk

Stok narciarski w Chodzieży
Stok narciarski w Chodzieży © rmk

Budzyń
Budzyń © rmk

Piaszczyste dziadostwo
Piaszczyste dziadostwo © rmk

Kościół w Potulicach
Kościół w Potulicach © rmk

Dane wyjazdu:
121.50 km 0.00 km teren
05:23 h 22.57 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:595 m
Kalorie: kcal

Gniezno.

Niedziela, 2 marca 2014 • dodano: 02.03.2014 | Komentarze 0

Plan był taki, aby po prostu pojeździć. Obojętnie gdzie byle przed siebie. No i wyszło z tego, że wylądowałem w Gnieźnie :)
Do pierwszej stolicy Państwa Polskiego jechałem non stop pod wiatr, myślałem aby odpuścić i zmienić kierunek ale tablica Gniezno 20 nie pozwoliła na słabość :) Do Pobiedzisk jechałem przez Kicin, Wierzonkę, Promienko i Promno. Później juź 92-tką do Gniezna i tym samym asfaltem wróciłem już do samego Poznania. W drodze powrotnej w Pobiedziskach rozwaliło się łożysko w lewym pedale i chcąc nie chcą musiałem jechać jak najkrótszą drogą do domu. Wracałem bez pedała, na samym "drągu" jak to określiła ma luba :) Mega się wkur... bo pedały te kupiłem całkiem niedawno i okazały się zwykłym gównem. Jak jutro nie znajdę nigdzie łożyska to czas na nowe... Coś pykało w okolicach supportu ale nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że też coś z nim nie tak bo ma przejechane dopiero jakieś 500km.
Koniec końców wyszła pierwsza setka w tym roku, trzy nowe gminy do kolekcji, ponad pięć godzin spędzonych na rowerze i dwadzieścia kilka kilometrów kręcenia bez pedała. 
:)

Zaliczone gminy: Łubowo, Gniezno (obszar miejski), Gniezno (obszar wiejski)

Gniezno

Droga do Wierzenicy z Kicina
Droga do Wierzenicy z Kicina © rmk Drewniany kościół w Wierzonce
Drewniany kościół w Wierzonce © rmk Stado gęsi uciekające przed jastrzębiami
Stado gęsi uciekające przed jastrzębiami © rmk Jezioro Kowalskie
Jezioro Kowalskie © rmk Fontanna na rynku w Pobiedziskach
Fontanna na rynku w Pobiedziskach © rmk Katedra w Gniezna
Katedra w Gniezna © rmk Wiatraki w Lednogórze
Wiatraki w Lednogórze © rmk


Dane wyjazdu:
119.30 km 0.00 km teren
05:56 h 20.11 km/h:
Maks. pr.:45.30 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:653 m
Kalorie: kcal

Jesienna setka.

Sobota, 19 października 2013 • dodano: 19.10.2013 | Komentarze 4

Miałem kilka planów na dziś, wyszło jak zawsze czyli improwizowałem. Pojechałem do Śremu, po drodze zaliczyłem gumę i prowadziłem rower jakieś 6km do najbliższej stacji paliw właśnie w Śremie. Wyjeżdżając z domu zapomniałem wziąć pompki i narzędzi więc musiało tak być... Po naprawie zablokował się lewy klocek hamulca z tyłu i ponad 60km jechałem z dociśniętym klockiem. Uczucie jakbym jechał z przyczepką... W Mosinie podjechałem na nową wieżę widokową i było warto. Widok jest zacny. W WPN-ie złota polska jesień, kolory tak niesamowite, że aż nierealne :) Do domu zajechałem już po ciemku, oświetlenie nadaje się tylko na recykling. A mówili, że mactronic to jest to...
Ogólnie jestem zadowolony tylko z tego, że kolejna setka przejechana. Po za tym trasa nudna, wiatr w mordę przez 2/3 dystansu, 6km prowadzenia roweru, klocek zablokowany... Na drogę wziąłem ze sobą 4 małe kajzerki z nutellą i spisały się świetnie. Nie jadłem nic więcej, za to wypiłem jakieś 2,5l płynów.


Złota polska jesień © rmk


Most Przemysła © rmk


Rogalin © rmk


Rogalin © rmk


Rynek w Śremie © rmk


Manieczki. Jazdaaaaa :D © rmk


Widok na Poznań z wieży widokowej w Mosinie © rmk


Widok na Poznań z wieży widokowej w Mosinie © rmk


Widok z wieży widokowej w Mosinie © rmk


Wieża widokowa w Mosinie © rmk


Wielkopolski Park Narodowy. Jezioro Góreckie © rmk


Wielkopolski Park Narodowy © rmk


Dane wyjazdu:
13.50 km 0.00 km teren
01:06 h 12.27 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:244 m
Kalorie: kcal

Singletrack :)

Niedziela, 18 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
56.15 km 0.00 km teren
03:11 h 17.64 km/h:
Maks. pr.:67.70 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:998 m
Kalorie: kcal

Góry Izerskie :)

Sobota, 17 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0



Wczoraj single, dzisiaj szutry po szczytach i zwiedzanie Harrachova. W nogach łącznie kilometr w pionie i szaleńczy zjazd.
Chłopaki nie dali się namówić na wjazd na dwóch kółkach na Stóg Izerski od samego dołu więc zapakowaliśmy się do gondoli i od jej górnej stacji zaczęliśmy dzień. Na dzień dobry podjazd asfaltem na Stóg, może nie jakiś bardzo stromy i długi ale na początek dnia był wymagający... Później świetny, długi zjazd drogą telefoniczną do Chatki Górzystów, średnia prędkość w okolicach 45km/h :) Wielka połówka naleśnika dla smaku i dalej na Orle. Później wzdłuż granicy do Mytiny i zjazd do Harrachova. Podjazd na skocznię i pit stop. Musiałem wymienić linkę od tylnego hamulca gdyż groziła zerwaniem, klocków już prawie nie było wcale więc zamieniłem przód na tył aby choć trochę było lepiej i żebym miał możliwość wrócić jakoś do domu :) Później mi odbiło i dwa razy próbowałem wjechać ponad stanowiska sędziowskie asfaltową dróżką ale zostałem pokonany. To było chyba z 30% nachylenia, drobne kamyczki powodowały, że koła stawały w miejscu. Pierwszy raz mierzyłem się z czymś takim, po prostu masakra. Podziwiam tych, którzy pod takie ściany podjeżdżają! Pojeździliśmy trochę po mieście, zjedliśmy smażony sir :) Później dłuuugi podjazd na Polanę Jakuszycką z przerwą na czekanie na Bzina, który w połowie drogi wracał po plecak :)) Na Polanie pomyłka w drogach i zaliczamy mega podjazd czerwonym szlakiem. Pancur umarł w połowie więc był postój :) A J.Kowalczyk tam sobie biega ;D Zjazd "samolotem" na Orle, od Chatki Górzystów dłuugi, męczący podjazd na Polanę Izerską. Wrzuciłem tam większość sił jakie miałem, chciałem mocne tempo i swoje osiągnąłem. Ale na Polanie poczułem wszystkie mięśnie :) Miny i zachęty pieszych idących pod górę i rowerzystów prowadzących rowery to była dla mnie mega motywacja :) Nigdy zmęczenie mnie tak mocno nie radowało :)) Pancur też miał świetne tempo, choć nie chciał wierzyć, że dostał 2 minuty :)) Tak czy inaczej zadziwia mnie ciągle :)
Od Polany się zaczął długo oczekiwany zjazd. Nie da się tego opisać. Spaliłem klocki doszczętnie, obręcz mnie poparzyła, na dole zatrzymałem się po 50 metrach jazdy z zaciśniętymi do końca hamulcami i hamowaniem butami :D A widok wyprzedzających mnie 5-ciu strzał niesamowity. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć :) W Świeradowie posiedzieliśmy pod Domem Zdrojowym, zebraliśmy się i jazda do busa. Problem był taki, że zapomnieliśmy, że trzeba wjechać jeszcze na Zajęcznik. Bzinu pod gondolą odpadł, Pancur majaczył a ja chciałem zsiąść z siodełka. Ale wjechałem z Pancurem razem i padliśmy na ziemię. To było to!
Po raz kolejny szacun dla chłopaków, dali radę jak mało kto! :)
I pierwszy raz widzieliśmy jak dymią i śmierdzą spalone hamulce na rowerze :D

Dane wyjazdu:
57.50 km 0.00 km teren
03:42 h 15.54 km/h:
Maks. pr.:73.40 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1085 m
Kalorie: kcal

Singletracki :)

Piątek, 16 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0



Drugi dzień i objazd wszystkich czeskich singli, prócz wczorajszych. Taki był plan. Szalony ale był :) Udało się w jakiś 90%, odpuściliśmy tylko 3 części - Novomestska strana (2 odcinki) i Singbergrundl z Okolo Medence. Dodatkowo zwiedziliśmy Nove Mesto pod Smrkem i dołożyliśmy nasz czarny singiel Nad Czerniawą ale, co się później okazało, tylko jego podjazdową część.
Żadnej gleby, żadnej gumy, żadnej usterki, to wszystko to chyba nasze głupie szczęście :) Mieliśmy odpuścić czarne single ale nie z nami takie numery. Było mega :) Na Okolo Medence zaliczyłem na mostku chwilę strachu, koło mi zjechało na zakręcie i byłem bliski mega gleby ale jakoś z tego wyszedłem, za 10 sekund w tym samym miejscu Pancur miał to samo. Sami nie wiemy jak ustaliśmy :) Było blisko...
Czarna Okolo Medence dla mnie najlepsza, 2 i 3 odcinek Libverdska strana mega szybki i zajebisty. Nad Czerniawą dostaliśmy już mocno w dupę na podjazdach, batony smakowały jak nigdy w życiu :)
Na koniec znów mega zjazd asfaltem z Zajęcznika, szaleństwo na maksa. Kolejny Vmax pobity - 73,40. Na moich zwykłych hamulcach to i tak prędkość światła :)
Ogólnie zrobiliśmy prawie 1100m w pionie, gleby nie było, piwko zacne, fajni ludzie na trasie do pogadania, mega zmęczenie - nic więcej nam nie potrzeba.
Na kolację zajechaliśmy znów do Czarnego Potoku, szefowa gdy się dowiedziała co dziś zjeździliśmy powiedziała tylko "no no no" :) Nie wierzyła w nas. Dwie porcje pierogów i żurek było mało :)
Kapitalny, rowerowy dzień :):):)
Chłopaki mnie zadziwiają :D

Dane wyjazdu:
31.14 km 0.00 km teren
02:01 h 15.44 km/h:
Maks. pr.:72.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:520 m
Kalorie: kcal

Singletracki :)

Czwartek, 15 sierpnia 2013 • dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0



Zebraliśmy się we trójkę, z Pancurem i Bzinem, i wyruszyliśmy poskromić góry na rowerowo. Padło na Góry Izerskie i singletracki. No i był to strzał w 10-tkę :)))
Zapakowaliśmy się do busa, kurs na Świeradów i jazda. Na miejscu godzinka szukania noclegu, parę telefonów i mamy domek za 35pln/osoba. Ogarnięcie maneli, złożenie rowerów i jazda na rekonesans na single.
Przejechaliśmy dwa - Hrebenac (niebieski) i Obora (czerwony). Plus dojazdowy Nastupni (zielony). Cieszyliśmy się jak dzieci :D Hopki, zakręty, mostki, zjazdy, podjazdy też :) Jechaliśmy turystycznie ale jak nam się wydawało dość szybko :D Zajechaliśmy pod Singletrek Centrum nad jeziorem i szczęki nam opadły. Pełne zaplecze dla rowerzystów, serwis za free, pyszne jedzenie, piwko za grosze, parking dla nas i inne cuda wianki :) Raj! Później chcieliśmy zajechać do Świeradowa zobaczyć co i jak, ale pierwszy nasz prawdziwy górski podjazd zmienił plan. 1700m ze średnim nachyleniem 9,6% zabił chłopaków, ja też oddczułem go mocno w nogach. W końcu poczułem co to znaczy mała wspinaczka na dwóch kółkach :)) Jeszcze zjazd pod gondolę z ciekawości, powrót na górę i mega zjazd :)) Pobiłem Vmax - 72,3km/h :)) Pancur poleciał 75km/h :)) Mina wyprzedzanego gościa w Jaguarze bezcenna :D Szaleństwo :)
W domu piwko, grill, kiełbaska :)

Początek Obory. Foto by friend from Ireland :D © rmk


Singltrek Centrum. Nove Mesto pod Smrkem © rmk


Singltrek Centrum. Nove Mesto pod Smrkem © rmk


Na Zajęczniku. Siedzące zwłoki :) © rmk