Info

avatar rmk z miasteczka Poznań. Mam przejechane 37834.21 kilometrów. Jeżdżę, bo lubię :)
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmk.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
0.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

No to w drogę :))

Sobota, 28 czerwca 2014 • dodano: 28.06.2014 | Komentarze 4

Dwieście metrów dookoła bloku na sprawdzenie łańcucha :)
A teraz pare tysięcy km samochodem i nieco mniej rowerem na miejscu :))))))

Życzę sobie Sretan Put :)


Dane wyjazdu:
9.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po mieście.

Piątek, 27 czerwca 2014 • dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0

No i mam wolne :)))))))))))))))))
Jutro wyjazd :)))))))))))))


Dane wyjazdu:
10.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Czwartek, 26 czerwca 2014 • dodano: 27.06.2014 | Komentarze 3

czasobrak
jeszcze dwa dni :)


Dane wyjazdu:
26.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:33.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Środa, 25 czerwca 2014 • dodano: 25.06.2014 | Komentarze 0

plus kilka spraw do załatwienia na mieście
nie ma czasu na rower, nie ma czasu na nic
jeszcze trzy dni :)
Kategoria 25-50, Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
10.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Wtorek, 24 czerwca 2014 • dodano: 25.06.2014 | Komentarze 2

zmokłem w drodze powrotnej
nie ma czasu na rower
jeszcze cztery dni :)
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
13.50 km 0.00 km teren
00:45 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:39.90 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:124 m
Kalorie: kcal

Do góry i w dół.

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 • dodano: 23.06.2014 | Komentarze 0

Dużo pracy, dużo załatwiania przed wakacjami, nie ma czasu na rower.
Pętla dookoła Moraska na hopkach, dosłownie na chwilkę, razem z Agą. Trening przed Magartem :D
Kategoria 0-25


Dane wyjazdu:
12.70 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 • dodano: 23.06.2014 | Komentarze 0

Wieje wiatr.
Kategoria Do/Z pracy


Dane wyjazdu:
28.60 km 0.00 km teren
01:25 h 20.19 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po mieście.

Sobota, 21 czerwca 2014 • dodano: 22.06.2014 | Komentarze 8

Patrząc na prognozy pogody weekend miał być, delikatnie mówiąc, do dupy. A tu się okazało, że do dupy to była decyzja o zostaniu w domu. Nie padało, temperatura była znośna więc korzystając z silnego wiatru mogłem w końcu pojechać do tej Warszawy rowerem. Ale zostałem i cały dzień byłem tak na siebie zły jak mało kiedy. W sumie załatwiłem dużo innych rzeczy, nie samym rowerem człowiek żyje ale ten wiatr był tak sprzyjający na jazdę na wschód, że nawet teraz jestem wkurzony. Trasa Poznań - Warszawa to ok.330km nudnej jako cholera drogi, za dużo nie ma co zwiedzać po drodze jeśli wybierze się sensowny wariant przejazdu więc mogłem ją przejechać z tymi podmuchami i miałbym z głowy pomysł, który siedzi we mnie od dawna. Cztery dni wolnego a w sumie jeden dzień jazdy... Ehh...

Po mieście w poszukiwaniu bagażnika na rowery. Za kilka dni będą alpejskie przełęcze i bałkańskie słońce. I tym optymistycznym akcentem kończę wpis w nieudany długi weekend :)
Kategoria 25-50


Dane wyjazdu:
127.10 km 0.00 km teren
07:53 h 16.12 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:500 m
Kalorie: kcal

Piastowski Trakt Rowerowy.

Czwartek, 19 czerwca 2014 • dodano: 19.06.2014 | Komentarze 11

Jestem szczęśliwy. Najbliższa mi osoba dzieli ze mną wspólną pasję i robi to z najpiękniejszym uśmiechem jaki znam.
Piastowski Trakt Rowerowy, Aga wykręciła dziś swój życiowy rekord :)

Piastowski Trakt Rowerowy z lekkimi zmianami :)

To nie ja wyciągnąłem Agę na rower, sama chciała przejechać sto kilometrów w jeden dzień i udało się z nawiązką :) To tak na wprowadzenie, co by nie było niajasności, że Żonę męczę ponad miarę ;)

Miało być sto kilometrów a reszta należała do mnie. Reszta tzn. wybór trasy i cała logistyka z tym związana. Tyle pięknych miejsc do zobaczenia wokół ale pierwsze skrzypce w takich wypadkach gra najczęściej pogoda i nie inaczej było tym razem. Pobieżnie sprawdzając prognozy czwartek zapowiadał się mocno pochmurny, z deszczem po południu i dość silnym wiatrem z zachodu i północnego-zachodu. Nie bacząc na temperaturę wybrałem Piastowski Trakt Rowerowy, prowadzący z Poznania do wsi Izdby, już w województwie kujawsko-pomorskim. Miało być z wiatrem, po asfaltach i ubitych szurach i sprawdziło się to w około 60% :) Jedzonko przygotowane, sakwa zamontowana i spakowana więc ósma rano i w drogę :) 

Z Poznania wydostaliśmy się ul.Bałtycką, świąteczną i pustą, po czym udaliśmy się na lotnisko EPPK w Bogucinie, gdzie można popatrzeć na latające cuda techniki. Jest tam dwupłatowiec, który w 1997 roku obleciał ziemię dookoła. Są też maszyny należące do grupy "Żelazny" ale raczej uziemione już na stałe :)


Lotnisko EPPK w Bogucinie.

Lotnisko EPPK w Bogucinie.

Przy Lotnisku wjechaliśmy na oznaczony (jeszcze...) PTR i ruszyliśmy polnymi drogami, przez Gruszczyn i Katarzynki do Uzarzewa. Szlak biegnie wzdłuż doliny rzeki Cybiny, która wije się poniżej, opadając ku niej stromymi zjazdami. Dla fanów MTB całkiem przyjemne tereny do sprawdzenia swojej fantazji ;) W Gruszczynie chciałem pokazać Żonce piękny kościółek ale trafiliśmy na mszę, więc nawrót i jedziemy dalej. Na drodze do Biskupic mała awaria. Poluzowały się śruby mocujące bagażnik i sakwa wylądowała z nim na ziemi. Na szczęście jechałem wolno i nic poważniejszego się nie stało, zapomniałem wczoraj dokręcić... Wjeżdżając do Parku Krajobrazowego Promno, mnóstwo piachu więc bez żalu zmieniam trasę i jedziemy od razu na Pobiedziska. Piękne są okoliczne tereny, pagórki, lasy, pola i jeziora. Na rower idealnie, ale nie na nasze opony, piach to zdecydowanie najgorsza rzecz jaka może nas spotkać na trasie. 


Znikający punkt w okolicach Promna.

Moja luba :)

W Pobiedziskach na rynku trafiamy na obochody Bożego Ciała, więc nie zatrzymując się, kierujemy się do Wielkopolskiego Parku Etnograficznego położonego nad Jeziorem Lednickim. Świadomie jedziemy ok. siedmiu kilometrów starą 5-tką zamiast tłuc się po wioskach. Niedawno jechałem przez Węglewo i Latalice czyli tak jak prowadzi szlak ale są tam piaszczyste odcinki, których chciałem teraz uniknąć. Wieje w plecy więc na asfalcie średnia nie schodzi poniżej 31km\h, aż przecieram oczy ze zdumienia,że Aga tak leci i leci :) W Moraczewie zjeżdżamy do wiatraków, które niezmiennie mi się podobają. Lubię te konstrukcje i zawsze gdy jest taka możliwość, robię im fotki :)

A w oddali wiatrak... ;)


I ja się załapałem na foto :)

W WPE po dyszce od osoby i zwiedzamy sobie z rowerami, cały park. Jak się później okazuje, rower to wróg i z nim nie wolno. Ale skoro na wejściu nikt nie mówił, to teraz niech nas pocałują w miejsce styku siodełka z rowerzystą :) 
Samo miejce ciekawe, można naocznie się przekonać jak żyło się nieco wcześniej, jak się budowało bez Programu Rodzina na Swoim i innych MDM-ów. Mi się podobało, zachęcam innych do wyrobienia sobie zdania na ten temat, przyjedżając na miejsce. Do kompletu jest jeszcze Muzeum Pierwszych Piastów, ale jako, że stricte muzeów nie lubię i Aga temu się nie sprzeciwia a wręcz podziela me zdanie, zamiast do niego trafiliśmy na kawkę do pobliskiej karczmy :)

Chata średniozamożengo gospodarza - XVIII wiek.

Karczma - XIX wiek.
Chata zamożnego gospodarza - XVIII wiek
Chata zamożnego gospodarza - XVIII wiek © rmk
Zabudowa Olęderska, Wielkopolski Park Etnograficzny
Zabudowa Olęderska, Wielkopolski Park Etnograficzny © rmk
Wielkopolski Park Etnograficzny
Wielkopolski Park Etnograficzny © rmk

Kręcąc sobie spokojnie po okolicznych wsiach dotarliśmy do Gniezna, gdzie po zwiedzeniu imponującej Katedry z sarkofagiem Św.Wojciecha, wypiliśmy ciepła herbatę i zjedliśmy pyszną pizzę. Oznakowanie PTR w kierunku Trzemeszna jest całkiem ok, ale pojechaliśmy na czuja kręcąc po bocznych ulicach i bezbłędnie wyjechalismy na wylot z miasta. Ma się ten zmysł :)
Katedra Gnieźnieńska
Katedra Gnieźnieńska © rmk

Wiatr zmienił się na bardziej północny, temperatura nieco spadła a co za tym idzie morale też lekko w dół. Ale od czego są magiczne batony :) Węglowodany potrafią zrobić swoje :) Przekrój asfaltu od Gniezna do Trzemeszna jest olbrzymi. Od idealnego po taki w który jest więcej dziur niż jego samego. Ot tak, aby się nie nudzić zbytnio po drodze :) Samo Trzemeszno, choć przejechaliśmy tylko przez jego środek, spodobało mi się. Takie stare, klimatyczne miasteczko. Niby nic ale takie lubię.
Trzemeszno
Trzemeszno © rmk

Od Trzemeszna miał być najciekawszy odcinek dzisiejszego dnia i trasy i taki był. Tyle, że zamiast pojechać szlakiem, częściowo asfaltem a częściowo szutrami pojechaliśmy do Duszna przez Folusz. Oznakowanie było identyczne jak PTR więc co tu się dziwić, że można to pomylić...
Ten odcinek śmiało można nazwać specjalnym :| Jakieś 15km piachu, momentami trzeba było prowadzić rower. Po takim dystansie, mocnym bocznym wietrze i pagórkach Aga powoli miała już dość. Na domiar złego w samym Foluszu mieliśmy bardzo nieprzyjemną sytuację, na drodze spotkaliśmy owczarka kaukaskiego. Luzem, jakby nigdy nic, chodził sobie nieśpiesznie. Staneliśmy jak wryci analizując co tu robić. Gdyby to był asfalt byłaby próba odjechania ile sił w nogach, ale t był taki piach, że trzeba było prowadzić rower. Wolnym krokiem ów czworonóg przyszedł do nas, obwąchał, obszedł ze cztery razy i zszedł z drogi. Uff, westchnienie ulgi było słyszalne chyba w Poznaniu. Kiedyś, taki sam mnie pogryzł, stąd mój lęk do takich sytuacji. Oby nigdy więcej... Żadnej żywej duszy w pobliżu nie było, poza małym wilczurem który chciał sie bawić i zdecydowanie większym oszołomem, który mało co łańcucha nie zerwał. Było niewesoło...
Przed Wydartowem wróciły me wspomnienia z wyjazdu do Łagowa, bruk i telepanie kierownicą. Ale tym razem nawet drogę nam ukwiecili coby za bardzo nie klnąć pod nosem ;)
Na naszą cześć! :)
Na naszą cześć! :) © rmk

Jadąc do Duszna, napotkana rowerzystka, ledwo dysząc, ostrzegała Nas że będzie pod górę i w ogóle ciężko więc czekałem na tę górę z utęsknieniem i się nie doczekałem. Niby to pod górkę ale tak rozciągnięte, że się zawiodłem. Za to sam punkt widokowy kapitalny, wiodki zapewne również ale pogoda nie pozwoliła nam na delektowanie się nimi za bardzo. Mocno zachmurzone niebo i silny wiatr ograniczyły naszą wizytę na wieży do minimum. Na domiar złego zaczęło padać, więc do Mogilna zajechaliśmy już przy siąpiącym deszczu. Sam Wał Wydartowski to czwarte wzniesienie w Wielkopolsce, 167 m n.p.m, widoczność z wieży widokowej sięga ok. 50km! Polecam!
Panorama z wieży widokowej w Dusznie. Kierunek Północny
Panorama z wieży widokowej w Dusznie. Kierunek Północny © rmk
Panorama z wieży widokowej w Dusznie. Kierunek Wschodni
Panorama z wieży widokowej w Dusznie. Kierunek Wschodni © rmk

Wieża widokowa w Dusznie
Wieża widokowa w Dusznie © rmk

Dzisiejszą wycieczkę zakończyliśmy w Mogilnie, pierwszą zdobytą przeze mnie gminą w województwie kujawsko-pomorskim :) Trochę po nim pojeździliśmy czekając na pociąg, który miał nas zawieźć do domu. Ładny park, świetna fontanna i w sumie nic więcej :)
Jezioro Mogileńskie
Jezioro Mogileńskie © rmk
Fontanna w parku miejskim w Mogilnie
Fontanna w parku miejskim w Mogilnie © rmk

Do domu wrociliśmy pociągiem kończąc wycieczkę po 127km. Jest to nowy, oficjalny rekord życiowy mojej Żonki. Jestem z niej niesamowicie dumny, przy tak niepewnej pogodzie, mocnym wietrze, siąpiącym deszczu i takiej ilości niesprzyjającego podłoża dała radę i to bez oznak kryzysu. Co teraz? Moja w tym rola aby pielęgnować naszą wspólną pasję i wybierać drogi z większą zawartością asfaltu :) Rowerowa Rodzinka, tak ja to widzę ;)

Nie wiem dlaczego Piastowski Trakt Rowerowy kończy się akurat we wsi Izdby, nie ma o tym nigdzie wzmianki na trasie a w samej wsi nie ma nawet żadnego oznakownia. W ogóle jeśli ktoś ma zamiar przejechać ten szlak w całości niech zaopatrzy się w zapis GPS, oznakowanie to parodia, raz jest raz niema. My jechaliśmy na azymut, mam bardzo dobrą orientację w terenie, znałem jego przebieg ale momentami można się zdziwić jego oznakowaniem, a raczej jego brakiem. Jest to pierwszy szlak oddany do użytku w WLKP, co daje się odczuć na trasie, Może kiedyś był wymalowany, teraz zostały tylko momenty... 

Zaliczone gminy: Trzemeszno (106), Mogilno (107)





Dane wyjazdu:
14.70 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca.

Środa, 18 czerwca 2014 • dodano: 18.06.2014 | Komentarze 1

Z gardłem lepiej ale i tak nie jest tak jak ma być. Chęci nawet nie ma za bardzo na jazdę :| Jutro razem z Żonką gdzieś pokręcę, może wrócę na właściwe tory :)