Info

Więcej o mnie.







Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2018, Wrzesień4 - 12
- 2018, Sierpień6 - 11
- 2018, Lipiec2 - 2
- 2018, Czerwiec2 - 2
- 2018, Maj1 - 0
- 2018, Kwiecień4 - 12
- 2018, Marzec9 - 23
- 2018, Luty2 - 0
- 2018, Styczeń4 - 8
- 2017, Grudzień5 - 2
- 2017, Listopad5 - 8
- 2017, Październik4 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień12 - 50
- 2017, Lipiec13 - 47
- 2017, Czerwiec11 - 50
- 2017, Maj11 - 29
- 2017, Kwiecień9 - 31
- 2017, Marzec8 - 32
- 2017, Luty8 - 61
- 2017, Styczeń9 - 43
- 2016, Grudzień4 - 11
- 2016, Listopad5 - 7
- 2016, Październik7 - 11
- 2016, Wrzesień11 - 15
- 2016, Sierpień1 - 2
- 2016, Lipiec12 - 49
- 2016, Czerwiec5 - 9
- 2016, Maj9 - 28
- 2016, Kwiecień14 - 54
- 2016, Marzec15 - 78
- 2016, Luty7 - 49
- 2016, Styczeń14 - 91
- 2015, Grudzień13 - 36
- 2015, Listopad18 - 28
- 2015, Październik21 - 45
- 2015, Wrzesień24 - 58
- 2015, Sierpień19 - 66
- 2015, Lipiec23 - 131
- 2015, Czerwiec21 - 65
- 2015, Maj22 - 99
- 2015, Kwiecień17 - 79
- 2015, Marzec22 - 76
- 2015, Luty19 - 141
- 2015, Styczeń23 - 116
- 2014, Grudzień19 - 108
- 2014, Listopad18 - 30
- 2014, Październik24 - 63
- 2014, Wrzesień33 - 71
- 2014, Sierpień16 - 43
- 2014, Lipiec20 - 55
- 2014, Czerwiec27 - 65
- 2014, Maj35 - 100
- 2014, Kwiecień24 - 29
- 2014, Marzec28 - 11
- 2014, Luty11 - 0
- 2014, Styczeń22 - 0
- 2013, Grudzień13 - 0
- 2013, Listopad6 - 0
- 2013, Październik27 - 4
- 2013, Wrzesień22 - 0
- 2013, Sierpień20 - 0
- 2013, Lipiec2 - 0
- 2013, Czerwiec21 - 1
- 2013, Maj28 - 0
- 2013, Kwiecień22 - 3
- 2013, Marzec11 - 0
Dane wyjazdu:
11.30 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Praca.
Środa, 14 stycznia 2015 • dodano: 14.01.2015 | Komentarze 0
W te i we wte. Kategoria Do/Z pracy
Dane wyjazdu:
64.40 km
0.00 km teren
02:33 h
25.25 km/h:
Maks. pr.:40.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:280 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Kaźmierz.
Wtorek, 13 stycznia 2015 • dodano: 13.01.2015 | Komentarze 7
Dziś była tak piękna pogoda, że zgrzeszyłbym gdybym tego nie wykorzystał :) Pomimo, że to środek zimy w powietrzu czułem przedwiośnie. Nawet wiatr mi nie przeszkadzał, wiał dość mocno ale piękne słońce i temperatura powyżej dziesięciu stopni zagłuszyło wszystkie niedogodności :)
Przejechałem się do Kaźmierza, przez Rokietnicę i Cerekwicę. Mogłem kręcić i kręcić ale w tylnej lampce zaczęły słabnąć baterie, padły praktycznie pod samym domem. Za to przedni ProX Dual to istne cudo. Świeci tak, że teraz noc stała się dniem :)))
Dzisiejsza trasa - Kaźmierz.

Estadio da Chlewiska :]
Przejechałem się do Kaźmierza, przez Rokietnicę i Cerekwicę. Mogłem kręcić i kręcić ale w tylnej lampce zaczęły słabnąć baterie, padły praktycznie pod samym domem. Za to przedni ProX Dual to istne cudo. Świeci tak, że teraz noc stała się dniem :)))
Dzisiejsza trasa - Kaźmierz.

Estadio da Chlewiska :]
Kategoria 50-75
Dane wyjazdu:
11.30 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Praca.
Wtorek, 13 stycznia 2015 • dodano: 13.01.2015 | Komentarze 0
Przedwiośnie w środku zimy :)) Rano towarzyszył mi piękny wschód słońca :) Kategoria Do/Z pracy
Dane wyjazdu:
11.30 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Praca.
Czwartek, 8 stycznia 2015 • dodano: 09.01.2015 | Komentarze 0
Powrót w mżawce. Kategoria Do/Z pracy
Dane wyjazdu:
15.60 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 65 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Praca.
Środa, 7 stycznia 2015 • dodano: 07.01.2015 | Komentarze 6
Pierwszy śnieg tej zimy. Z powrotem wzdłuż pestki po lodowisku.Koło naprawione, dwie szprychy były złamane. Napęd jeździ już tylko siłą woli...

Lodowisko...
Kategoria Do/Z pracy
Dane wyjazdu:
100.30 km
0.00 km teren
04:19 h
23.24 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:678 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Miasto siedmiu wzgórz.
Niedziela, 4 stycznia 2015 • dodano: 04.01.2015 | Komentarze 10
Jutro pa pa smutkom oraz krótko pa wszystkim negatywnym ich skutkom.Jutro czas puścić wodze wyobraźnia ta niechaj zbłaźni niemocy wskaźnik.
Jutro odważny da upust fantazji a zza drzwi stupot stąpających marzeń zabrzmi.
Powyższe wczoraj rozbrzmiało w mych uszach na koniec walki z wiatrem. Trafione w sedno, pomyślałem.
Dzisiaj wstałem, ujrzałem wygięty w lewo świerk za oknem i moje myśli stały się monotematyczne. Wiatr kołysał się w mej głowie i szalał za oknem. Pasja czasem jest pełna wyrzeczeń... Celu na dzisiaj nie miałem, po prostu wsiąść, jechać i zobaczyć coś ciekawego po drodze. Że też Ci się chce w taką pogodę, słyszałem w okół. No cóż, chce mi się więc wsiadam i jadę.
Dzisiaj wstałem, ujrzałem wygięty w lewo świerk za oknem i moje myśli stały się monotematyczne. Wiatr kołysał się w mej głowie i szalał za oknem. Pasja czasem jest pełna wyrzeczeń... Celu na dzisiaj nie miałem, po prostu wsiąść, jechać i zobaczyć coś ciekawego po drodze. Że też Ci się chce w taką pogodę, słyszałem w okół. No cóż, chce mi się więc wsiadam i jadę.
Każdy z nas ma wybór chwycić za ster albo być jednym z trybów.
Każdy z nas ma dylemat po co ja tu między piekłem i niebem ziemian.
Każdy ma swój algorytm życia idzie w prawo bądź w lewo zazwyczaj.
Myśl o tym co jutro nie daj się smutkom tak do ostatniego serca bicia.
Odmiana w stosunku do dnia wczorajszego, zaczęło wiać delikatnie z północy, więc jadę w kierunku Zielonej Góry. Gdzie dojadę, tam dojadę, kierunek obrany więc równym, miarowym tempem kręciłem pod wiatr. Dojechałem do Niedoradza, nogi zaczęły już wołać o chwilę odpoczynku od mozolnej, nierównej walki z podmuchami ale nie to było mi w głowie. Świeciło słońce a przede mną był długi odcinek starej "3" drogi, która po wybudowaniu S3, stała się prawie rowerową. Do Zielonej tylko kilkanaście kilometrów, więc jadę. Mąły problem był tylko z tym, że to było kilkanaście kilometrów istnej mordęgi. Z jednej strony las, z drugiej ekrany akustyczne ekspresówki, więc wiatr miał cug jak w kominie pozwalając mi na rozwinięcie zawrotnych prędkości rzędu 15km/h. Na górce przed Raculą jechałem całe 7km/h...
Dzisiaj dzień pierwszy reszty twego życia, wczoraj powinieneś na kartce spisać
Z przeszłością kwita, z radością się przywitaj, staw czoła przeciwnościom i tak.
Zielona Góra, miasto na siedmiu wzgórzach, tu spędziłem kilka lat swego życia, tu zawsze będę wracał z radością. Nie inaczej było dzisiaj. Gdy tylko minąłem tablicę od razu zapomniałem o wietrze, o wszystkich pierdołach i skupiłem się na chłonięciu tego co kiedyś. Stęskniłem się chyba za Zielonką :) Pokręciłem się trochę tu i ówdzie po starych śmieciach i ruszyłem z powrotem do domu ale nieco dookoła. Chciałem trochę pojeździć po pagórkach na wschód od miasta a przy okazji podjechać do Zaboru, w którym chciałem obejrzeć pałac.
Wisieńką na torcie dzisiejszej trasy miało być Piekło Przytoku, dwa podjazdy na których rozgrywany jest cykliczny wyścig o tej właśnie nazwie. Dlaczego Piekło Przytoku? Otóż jeden z tych podjazdów to ponad 100m w górę na niecałych dwóch kilometrach na fatalnej jakości kocich łbach. Żeby zrozumieć, trzeba przejechać :) Ja zrozumiałem dzisiaj bo właśnie na samym początku podjazdu pękła mi szprycha w tylnym kole. I zaczęło się dla mnie piekło powrotu do domu. Koło w kształcie ósemki a do domu pięćdziesiąt kilometrów. Aby móc dalej jechać musiałem rozpiąć tylny hamulec, zostając tylko z przednim, oraz mocno wyciągnąć do góry błotnik aby nie ocierało o niego koło co dało połowiczny efekt. Miałem mieć z wiatrem ale co z tego jak nie mogłem jechać szybciej niż 30km/h... No cóż, samo życie... Dojechałem do domu i nie miałem siły na nic, byłem padnięty...
Czy było warto? Retoryczne pytanie :]
Zaliczone gminy: Zielona Góra - teren wiejski (160), Zielona Góra - teren miejski (161), Zabór (162)
Dzisiejsza trasa.
Dzisiaj dzień pierwszy reszty twego życia, wczoraj powinieneś na kartce spisać
Z przeszłością kwita, z radością się przywitaj, staw czoła przeciwnościom i tak.
Zielona Góra, miasto na siedmiu wzgórzach, tu spędziłem kilka lat swego życia, tu zawsze będę wracał z radością. Nie inaczej było dzisiaj. Gdy tylko minąłem tablicę od razu zapomniałem o wietrze, o wszystkich pierdołach i skupiłem się na chłonięciu tego co kiedyś. Stęskniłem się chyba za Zielonką :) Pokręciłem się trochę tu i ówdzie po starych śmieciach i ruszyłem z powrotem do domu ale nieco dookoła. Chciałem trochę pojeździć po pagórkach na wschód od miasta a przy okazji podjechać do Zaboru, w którym chciałem obejrzeć pałac.
Wisieńką na torcie dzisiejszej trasy miało być Piekło Przytoku, dwa podjazdy na których rozgrywany jest cykliczny wyścig o tej właśnie nazwie. Dlaczego Piekło Przytoku? Otóż jeden z tych podjazdów to ponad 100m w górę na niecałych dwóch kilometrach na fatalnej jakości kocich łbach. Żeby zrozumieć, trzeba przejechać :) Ja zrozumiałem dzisiaj bo właśnie na samym początku podjazdu pękła mi szprycha w tylnym kole. I zaczęło się dla mnie piekło powrotu do domu. Koło w kształcie ósemki a do domu pięćdziesiąt kilometrów. Aby móc dalej jechać musiałem rozpiąć tylny hamulec, zostając tylko z przednim, oraz mocno wyciągnąć do góry błotnik aby nie ocierało o niego koło co dało połowiczny efekt. Miałem mieć z wiatrem ale co z tego jak nie mogłem jechać szybciej niż 30km/h... No cóż, samo życie... Dojechałem do domu i nie miałem siły na nic, byłem padnięty...
Czy było warto? Retoryczne pytanie :]
Zaliczone gminy: Zielona Góra - teren wiejski (160), Zielona Góra - teren miejski (161), Zabór (162)
Dzisiejsza trasa.

Cała, stara trójka tylko dla mnie. I dla wiatru z naprzeciwka © rmk

Palmiarnia w Zielonej Górze © rmk

Zielonogórska choinka © rmk

Pomnik Bachusa na rynku w Zielonej Górze © rmk

Cztery lata tu mieszkałem a teraz pozostała tylko pustka © rmk

Aż mi się łezka zakręciła w oku © rmk

Piekło Przytoku, koniec podjazdu © rmk

Pałac w Zaborze © rmk

Soluś - największy krasnal na świecie stoi w Parku Krasnala w Nowej Soli © rmk
Kategoria 100-150, Lubuskie, Nowe gminy
Dane wyjazdu:
51.70 km
0.00 km teren
02:04 h
25.02 km/h:
Maks. pr.:50.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:323 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Niezmiennie.
Sobota, 3 stycznia 2015 • dodano: 03.01.2015 | Komentarze 11
Czytałem różne książki, mówiły tę samą historięSłuchałem różne krążki grały te samą melodię
Choć różne są dni mijają zawsze bezpowrotnie
A różne wątki splatają się w całość na odchodne
Nowy rok, pogoda po staremu. Wieje, czasami wręcz podmuchy zrzucają z roweru, ale wszystko to, to tylko jeden z elementów mojej układanki, która na koniec zawsze powoduje uśmiech na mej twarzy. Z każdym przejechanym kilometrem chęć przejechania kolejnego wzrasta niesamowicie. I żadna wichura tego nie zmieni, ba tylko to spotęguje :)
Każdą chwilę z rowerem który kochasz - szanuj
Zapomnij o jutrze, Bóg drwi z naszych planów
Takie czasy - cyniczna epoka
Trzymam się tak mocno życia, które bardzo kocham
Walcząc, przez pierwsze dwadzieścia pięć kilometrów, z wichurą zajechałem przez Kożuchów do Stypułowa. Męczyłem się okrutnie, bolały mnie nogi, bolały ręce. Ale miałem cel do osiągnięcia i nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Powrót z wiatrem to rowerowa bajka. Jechałem tempem kolarskiego peletonu, średnia ponad 40km/h na kilkunastu kilometrach mówi sama za siebie.
Kolejny liść z drzewa spadł
Spacer nocą przez pusty park
Reminiscencje, ich cierpki smak
I tylko cicho gwiżdże wiatr
I tylko cicho gwiżdże wiatr
I tylko cicho gwiżdże wiatr
Jutro i przez kilka kolejnych dni ma wiać równie silnie jak dzisiaj. Czy wsiądę na rower i znów będę toczył nierówną walkę z wiatrem? Pewnie, że tak. W końcu sprawia mi to tyle przyjemności :)
Dodałem kolejny podjazd na altimetr.pl jak się pojawi dam znać :)
Dzisiejsza trasa.

Ruina w Stypułowie.
Dane wyjazdu:
50.60 km
0.00 km teren
02:17 h
22.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:223 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Noworocznie.
Czwartek, 1 stycznia 2015 • dodano: 02.01.2015 | Komentarze 4
Pierwsze kilometry w Nowym Roku Anno Domini 2015 przejechałem wespół z Teściową i Szwagrem :)))) Korzystając z pięknej pogody, przypominającej bardziej przedwiośnie niż pierwszy dzień stycznia, przejechaliśmy się po kapitalnej drodze rowerowej jaka została niedawno wybudowana z Bytomia Odrzańskiego w kierunku Kiełcza. Droga ta prowadzi starym Traktem Prusko - Cesarskim, jest w całości wyłożona asfaltem (!), szeroka na 2,5 m, długa na prawie 6km i prowadzi, uwaga uwaga - polami :)))) Tak, tak wybudowano ją po prostu w polu, wzdłuż Odry :)) Prawdziwy ewenement, zrobię niedługo kilka fotek aby to zilustrować bo opisać ciężko :)
Po dwunastu kilometrach wspólnej, rodzinnej przejażdżki, pojechałem do Nowej Soli i z powrotem. Przy okazji przetestowałem w końcu prezent od św.Mikołaja i pomimo tego, że wracałem nocą to czułem się jakbym jechał w dzień. Z takim oświetleniem w końcu jazda nocą stanie się faktem :)
Dzisiejsza trasa.
Ten rok na pewno będzie rokiem olbrzymich zmian w moim życiu, więc jedyne czego sobie życzę rowerowego na te 365 dni to po prostu czerpać jak najwięcej radości z każdego wyjazdu i oby było ich jak najwięcej :)
Życzę Wszystkim wszelkiej pomyślności i spęlnienia marzeń, tych rowerowych i tych bardziej przyziemnych, w 2015 roku :))
Po dwunastu kilometrach wspólnej, rodzinnej przejażdżki, pojechałem do Nowej Soli i z powrotem. Przy okazji przetestowałem w końcu prezent od św.Mikołaja i pomimo tego, że wracałem nocą to czułem się jakbym jechał w dzień. Z takim oświetleniem w końcu jazda nocą stanie się faktem :)
Dzisiejsza trasa.
Ten rok na pewno będzie rokiem olbrzymich zmian w moim życiu, więc jedyne czego sobie życzę rowerowego na te 365 dni to po prostu czerpać jak najwięcej radości z każdego wyjazdu i oby było ich jak najwięcej :)
Życzę Wszystkim wszelkiej pomyślności i spęlnienia marzeń, tych rowerowych i tych bardziej przyziemnych, w 2015 roku :))
Kategoria 50-75
Dane wyjazdu:
0.10 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Koniec roku 2014 :)
Środa, 31 grudnia 2014 • dodano: 02.01.2015 | Komentarze 3
Wpis krótki, pamiątkowy :)Przejechałem w tym roku 9365 kilometrów czyli podwoiłem przejechany dystans z roku ubiegłego. Jestem zadowolony, że mogłem tak dużo czasu poświęcić swojej pasji za co niniejszym składam podziękowania mojej Kochanej Żonce :))
Co sprawiło mi najwięcej rowerowej radości w minionym roku? Każdy przejechany kilometr, ale dwie poniższe wycieczki najbardziej :)
Podjazd na Veliki Alan w chorwackim Velebicie.
Łowca burz.
Niezmiernie się również cieszę, że miałem okazję poznać kilkoro z bikestatowiczów osobiście. W tym miejscu szczególne podziękowania za wspólne wyjazdy dla Jurka57 :)
To był bardzo udany, rowerowy rok :)
Dane wyjazdu:
41.30 km
0.00 km teren
02:37 h
15.78 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:455 m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys Saphix
Garb Kocich Gór.
Poniedziałek, 29 grudnia 2014 • dodano: 29.12.2014 | Komentarze 10
Ostatni tydzień był dla mnie fatalny pod względem zdrowotnym. Na same święta dopadła mnie grypa, zaraziłem się od rodzinki, która chorowała wcześniej. Na pewno duży wpływ na to miał fakt, że bardzo mocno dałem sobie w kość dwa dni wcześniej, szalejąc rowerem z wichurą, przez co osłabiony organizm miał mało sił dla odparcia choróbska. Jedyny pozytyw tego wszystkiego - nie przytyłem w święta, bo prawie nic nie jadłem :)
W międzyczasie pogoda wróciła do normy, tzn. stała się prawdziwie zimowa, przyszedł spory mróz i pojawił się długo wyczekiwany przez wielu śnieg. Wiedziałem, że po takiej chorobie nie ma co szaleć z rowerem dzisiaj więc wybór był prosty - jadę w las. Dlaczego właśnie tam? Bo nie wieje i w zimowej scenerii właśnie tam jest najpiękniej. A, że tu gdzie teraz jestem mam i lasu pod dostatkiem i jeszcze moje górki są tuż za miedzą, to mogło być tylko dobrze albo i lepiej :)
Tytułowy Garb Kocich Gór to wschodni koniec Wzgórz Dalkowskich, niesamowity kawałek terenu, gdzie można poczuć się jak w górach. Znajdują się na jego terenie dwa rezerwaty "Annabrzeskie wąwozy" oraz "Dalkowskie Jary", najwyższy szczyt to Góra Jana lub zamiennie Bonowska Góra, 228m n.p.m. Ale to co najbardziej imponujące w tym zalesionym terenie to wysokości bezwzględne jakie osiągają ścianki, które wyrastają nierzadko na 70-80m w górę. Właściwie cały teren to nieustanne hopki, prawdziwy raj dla posiadaczy mtb-ków. Trasy jakie można tu przejechać mogą sprawić tyle radości, że można tu śmigać przez cały dzień i ciągle będzie co odkrywać. Przewyższeń można uzbierać do woli, do upadłego :)
I właśnie w powyższym terenie postanowiłem sobie dzisiaj pojeździć. Zeszło trzy godziny na świeżym powietrzu, było i prowadzenie roweru na nieprzejezdnych odcinkach, były szaleńcze zjazdy po śniegu, katorżnicze podjazdy i herbatka z termosu. Bardzo ale to bardzo udany, rowerowy dzień. Mały kilometraż ale wielki zastrzyk pozytywnej energii i moje ukochane pagórki. Pogoda piękna, mroźnie ale słonecznie.
Dzisiejsza trasa.
W międzyczasie pogoda wróciła do normy, tzn. stała się prawdziwie zimowa, przyszedł spory mróz i pojawił się długo wyczekiwany przez wielu śnieg. Wiedziałem, że po takiej chorobie nie ma co szaleć z rowerem dzisiaj więc wybór był prosty - jadę w las. Dlaczego właśnie tam? Bo nie wieje i w zimowej scenerii właśnie tam jest najpiękniej. A, że tu gdzie teraz jestem mam i lasu pod dostatkiem i jeszcze moje górki są tuż za miedzą, to mogło być tylko dobrze albo i lepiej :)
Tytułowy Garb Kocich Gór to wschodni koniec Wzgórz Dalkowskich, niesamowity kawałek terenu, gdzie można poczuć się jak w górach. Znajdują się na jego terenie dwa rezerwaty "Annabrzeskie wąwozy" oraz "Dalkowskie Jary", najwyższy szczyt to Góra Jana lub zamiennie Bonowska Góra, 228m n.p.m. Ale to co najbardziej imponujące w tym zalesionym terenie to wysokości bezwzględne jakie osiągają ścianki, które wyrastają nierzadko na 70-80m w górę. Właściwie cały teren to nieustanne hopki, prawdziwy raj dla posiadaczy mtb-ków. Trasy jakie można tu przejechać mogą sprawić tyle radości, że można tu śmigać przez cały dzień i ciągle będzie co odkrywać. Przewyższeń można uzbierać do woli, do upadłego :)
I właśnie w powyższym terenie postanowiłem sobie dzisiaj pojeździć. Zeszło trzy godziny na świeżym powietrzu, było i prowadzenie roweru na nieprzejezdnych odcinkach, były szaleńcze zjazdy po śniegu, katorżnicze podjazdy i herbatka z termosu. Bardzo ale to bardzo udany, rowerowy dzień. Mały kilometraż ale wielki zastrzyk pozytywnej energii i moje ukochane pagórki. Pogoda piękna, mroźnie ale słonecznie.
Dzisiejsza trasa.

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Pozostałości po wieży widokowej :| © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Kilkudziesięciometrowe ścianki wąwozów © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Raj dla mtb, piękne single! © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Widok na Hutę Miedzi Głogów i Kurów Wielki © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Ruiny pięknego pałacu w Dalkowie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Ruiny pięknego pałacu w Dalkowie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Góra Jana 228m n.p.m © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Sanktuarium na Górze Św. Anny © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Sanktuarium na Górze Św. Anny © rmk

Garb Kocich Gór - Wzgórza Dalkowskie. Sanktuarium na Górze Św. Anny © rmk